Gdybym miał wybrać trzy ulubione modele butów to byłyby to… Aaaa! Nie tak szybko! Nie no dobra, żartowałem lubię się tak droczyć:
- I!
- ZNOWU!
- SKUCHA!
Dobra, trochę pożartowane, czas żeby zrobiło się poważniej. Wybranie trzech ulubionych butów biegowych nie będzie najłatwiejsze. Startuję głównie w górach, gdzie obuwie dobiera się pod warunki albo dystans, co za tym idzie but idealny na szutr nie będzie idealny na głębokie błoto. Niemniej nie jest to tekst o butach odpowiednich do warunków tylko ulubionych. Zatem opowiem o tym w czym biega mi się najlepiej.
inov-8 Roclite G 290
Absolutne TOP 3 (Brawo geniuszu, to właśnie tekst o top 3). Lekki, elastyczny, uniwersalny, dynamiczny. Tak właśnie można opisać but, który wybrałbym na biegi górskie do 50 km. Przebiegłem w nim Wielką Prehybę, Ultra Trail w ramach DFBG i Bieg 7 Dolin 64 (wersja bez grafenu). Na tej podstawie opieram przeświadczenie, że są to buty właśnie do +/- pięćdziesiątki (chociaż starsi doświadczeni ultrasi też sobie poradzą).

Uwielbiam je właśnie za lekkość, poczucie szybkości i minimalizm, który pozwala mi lepiej czuć podłoże pod stopami. Dużo kolegów i koleżanek mi się dziwi, ale co ja poradzę? Wszak nie ja wybieram tylko stopa. W Roclite’ach wybiegane mam pewnie około 1500 km sumując przebieg wersji bez grafenu i wersji z grafenem. Biegałem w nich prawie w każdych możliwych warunkach i jestem ciągle zachwycony. Niemniej nie polecałbym ich dla osób rozpoczynających przygodę z trailem. Niski drop, mało amortyzacji i bardzo elastyczna cholewka nie będą dobrym wyborem na pierwszy ultra-kapeć.
Brooks Cascadia 14
Powyżej 50 km wybieram już bardziej amortyzowane buty. Cascadia 14 jest butem bardzo uniwersalnym, który sprawdzi się na dłuższych zawodach w górach. Twardszy zapiętek, dużo amortyzacji. Początkowo byłem sceptyczny, jednak po kilku próbach okazało się, że można w nich pobiec zarówno szybko, jak i mniej dynamicznie. Słowem, które mi się z nimi kojarzy jest „uniwersalny”, wręcz do bólu. Do tego jest to but bezpieczny, co przy moich minimalistycznych skłonnościach pozwala mi trochę odciążyć stawy i mięśnie wymęczone jak student po sesji.

Sięgając po cytat z polskiej sceny muzycznej: „Północ wybiła 12 godzinę, pojedynek ciągle trwa.” Jeśli kiedyś przyjdzie mi stoczyć tak nierówną walkę to tylko w nich.
Hoka Carbon X
Długo się zastanawiałem, długo myślałem, gryzłem się sam ze sobą i doszedłem do wniosku, że jednak „Lataj nad ziemią” (ten akapit będzie zawierał wyłącznie język polski, bo tak). W zestawieniu nie chciałem pomijać butów na nawierzchnię utwardzaną, ponieważ jest to też część moich przygotowań biegowych, dlatego jest i on, „Węgiel IKS”. Szybki, lekki, posiadający płytkę z włóka węglowego but! Czemu on? Czemu but treningowo-startowy? Jak to tak? Przecież nie biegam w nim zawsze! Prawda to. Jednak są to buty, które zaskarbiły sobie całą moją asfaltową część duszy. Ćwiczenia szybkościowe w tym bucie to coś niesamowitego. Przewiewna cholewka świetnie trzyma się nogi, a podeszwa świetnie współgra z moim sposobem przetaczania stopy.

Po pierwszej przymiarce byłem pewny, że to but dla mnie. Po pierwszym biegu wiedziałem, że w sumie mogę przykleić je do stopy, żeby nikt mi ich przypadkiem nie zabrał. Są na tyle miękkie, że bez strachu mogę pobiec w nich wolniej i na tyle dynamiczne (zasługa płytki umieszczonej w podeszwie), że świetnie sprawdzają się w szybkim biegu.