Festiwal Biegowy Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdrój to coś unikalnego. To trzydniowe święto biegania w małym górskim miasteczku. To biegi dla każdego od dzieci po starych górskich wyjadaczy. To coś, co sprawia, że przez trzy dni w Krynicy nie istnieje nic innego niż biegania. To coś, co sprawia, że na starcie wszystkich biegów staje około 8500 biegaczy. W tym roku stanąłem tam i ja.
Festiwal biegowy to cała jedna wielka 3 dniowa impreza biegowa. W jej skład wchodzi plejada biegów tak dla najmłodszych, jak i dla dorosłych biegaczy. W programie sportowym możemy znaleźć takie biegi jak:
- Bieg Przebierańców,
- Bieg Deptaka dla dzieci na dystansie 300 i 600 metrów,
- Bieg na 1km,
- Bieg na Górę Parkową (1,3 km),
- Krynicka Mila,
- Sztafeta deptaka 4x1mila,
- Mistrzostwa Polski w Nordic Walking,
- Szybka Trójka
- Bieg Nocny (7km),
- Życiowa Dziesiątka,
- Koral Maraton,
- Sztafeta Maratońska,
- Bieg 7 Dolin na 100 km wraz z towarzyszącymi mu dystansami 36 i 66 kilometrów.
Do Krynicy wyjechaliśmy już w piątek z samego rana. Jechaliśmy tam w sporym 18 osobowym składzie. Wszyscy z Klubu Maratończyka ?Aktywni? Sochaczew. Od najmłodszych do najstarszych. Obsadzaliśmy w ten sposób niemal każdy festiwalowy bieg. Dzieci miały swoje biegi, seniorzy swoje, mieliśmy też Nordic Walkera, sztafetę a także po jednym reprezentancie w dwóch największych festiwalowych biegach: Koral Maratonie i Biegu Siedmiu Dolin. Reprezentantem KM Aktywnych w maratonie byłem ja.
Na miejsce dojechaliśmy około godziny 15. Pierwsze, co to zameldowaliśmy się na naszym noclegu. Jadąc takim dużym składem zajęliśmy prawie cały domek z kwaterami noclegowymi. Dzięki temu mieliśmy większą swobodę, niż kiedy musielibyśmy się regularnie mieszać z obcymi. Byliśmy jak to można powiedzieć „sami swoi”
Biuro Festiwalu i Expo
Potem marsz do biura zawodów. Biuro chaotyczne, bo kiedy każdy mógł się zapisać na kilka biegów plus sztafety i IronRun to było to nieuniknione. W ten też sposób z list startowych zniknęło kilka naszych najmłodszych Aktywnych oraz przede wszystkim Sztafeta Maratońska. Suma summarum sprawę udało się załatwić, ale kilka mało sympatycznych słów też padło.
Plusem pakietu startowego była koszulka startowa – techniczna startówka na ramiączkach, niebieska. Na tyle fajna i dobrze leżąca, że później postanowiłem w niej wystartować. Nie żałowałem i sądzę, że koszulka pokona jeszcze niejeden maraton.
Poza tym cały deptak w centrum Krynicy zamieniony został w jedno wielkie miasteczko maratońskie. Sprawiało to bardzo przyjemne wrażenie. Było milo i wręcz rodzinnie. Gdzie się nie obejrzeć to biegacze. Mali i duzi, starzy i młodzi. Wszyscy!! Spotkałem też kilkoro znajomych. Z kilkoma z nich pierwszy raz miałem okazję spotkać się na żywo, poza Internetem. Super!
Osób związanych z festiwalem było tyle dużo, że ciężko było znaleźć kogoś, kto jest miejscowy i pomógłby mi znaleźć bankomat. Większość ludzi to biegacze lub inni związani z Festiwalem Biegowym. Ich nie było sensu się pytać. Poza nimi było sporo kuracjuszy, którzy przyjechali do Krynicy na wypoczynek. Nawet ochroniarze byli przyjezdni. W efekcie dłużej szukałem kogoś miejscowego, niż potem bankomatu. Ale udało się!
Na Expo też spędziłem kilka miłych chwil. Poza tym ze obszedłem wszystkie stanowiska to uciąłem sobie pogawędkę z Jerzym Skarżyńskim, naszym maratońskim guru.
Usłyszałem kilka mądrych rzeczy i jedno stwierdzenie, które doskonale spointowało naszą krótką dyskusję, czyli „Odpuść sobie ultra i skup się na maratonie. Zacznij od listopada plan na 3:15 a jak złamiesz 3h to możesz się bawić w Rzeźniki i inne ultra.”
Drugim miejscem na Expo gdzie spędziłem sporo czasu i do którego wróciłem by spędzić w nim kolejne długie minuty było stanowisko Buffa. Chciałem dowiedzieć się przede wszystkim jednego – Co jest takiego w Buffie, że kosztuje 50 PLN, kiedy można mięć również dobrą chustę wielofunkcyjną za 20 PLN? Otóż różnica jest! Mateusz, który obsługiwał stanowisko wyjaśnił mi, a także pokazał to bardzo dokładnie. On miał swojego zużytego 5-letniego Buffa, a ja swoją zużytą 2-letnią chustę 4Funu. Różnica była widoczna na pierwszy rzut oka i na pierwszy dotyk w dłoni. Dzięki temu mam materiał na wpis na bloga i chęć na kupno Buffa.
Ale dosyć o miasteczku i Expo…. Na Festiwalu liczy się przede wszystkim bieganie.
Krynicka Mila
Pierwszego dnia rozgrywane było kilka biegów. Pierwszym, którego start widziałem był Bieg Przebierańców. Natomiast tym, który mnie najbardziej interesował była Krynicka Mila. Byłem na nią zapisany od samego początku, ale po długiej podroży nie miałem chęci by biegać. Stanąłem przy barierce i patrzyłem…
Krynicka Mila rozgrywana była w dwóch rundach: eliminacyjnej i finałowej. Eliminacje natomiast podzielone były na cztery rundy: kobiet po 35 roku życia, kobiet do 35 roku życia, mężczyzn po 35 roku życia i mężczyzn do 35 roku życia. Ta ostatnia kategoria interesowała mnie najbardziej, bo to w niej powinienem pobiec. Powinienem bo zamiast przygotowywać się do biegu stałem przy barierkach.
Trwałem tak dłuższą chwilę. Gdzieś po drugiej eliminacyjnej serii stwierdziłem, że skoro już tu jestem i skoro jestem zapisany to głupio tak stać. W końcu mila to 1609 metrów i tak czy siak dam rade to przebiec. A że nie jestem do końca w stroju startowym? To nic, na nogach mam Free, czyli wystarczy. Że pół godziny temu siedziałem w knajpie z spaghetti i piwem? To nic, jedna mila to nie problem. Szybko zostawiłem wszystkie zbędne rzeczy w plecaku i poszedłem na start.
Mila to specyficzny dystans. Przyzwyczajony jestem do długiego biegania. Nawet 10 kilometrów do dosyć długi dystans, w którym trzeba kontrolować tempo. W biegu na milę jest inaczej. Tutaj nie da się kalkulować. Tutaj od samego początku trzeba gnać. Ja już po stu metrach od startu widziałem, że jestem w tyle. Mimo że biegłem szybko przede mną był cały peleton… I jak ja tu mam się do finału załapać?!
Miałem zerknąć na czas półmetka, czyli na nawrocie, ale byłem zbyt zaabsorbowany biegiem i kompletnie o tym zapomniałem. Starałem biec jak najszybciej się da i nie zwalniać. Ostatecznie bieg ukończyłem w czasie 5:59. Dla mnie bomba, bo poniżej 6 minut. Zapewne prędko nie pobiegnę mili wiec milo od razu mieć wynik poniżej 6 minut. Jestem zadowolony.
Natomiast jak się później okazało finału mi to nie dało. W mojej najbardziej wyżyłowanej kategorii musiałbym mieć 5:50 by się załapać do finału. Szkoda! Natomiast w kategorii powyżej 35 lat wynik ten dawałby 17 miejsce. No cóż… Finału nie ma, ale włosów z tego powodu rwał nie będę.
Zostało mi tylko kibicowanie klubowiczom w wieczornym finale.