W rozmaitościach może znaleźć się wszystko. Bardzo często piszę tu o butach do biegania, ale tematykę biegową poruszam bardzo szeroko. Czasami bardziej na poważnie a czasami z przymrużeniem oka. Znajdziesz tu biegowe ciekawostki, analizy, kilka słów o zdrowiu, odzieży, elektronice, książkach i jeszcze troszkę.
Technologie w butach Hoka można podzielić na dwie grupy. Pierwszą są te rozwiązania które definiują większość butów tej marki i sprawiają że Hoka jest Hoką. Drugą są te z których Hoka korzysta aby ich produkty, w tym przypadku buty, były jeszcze lepsze.
Jeśli ktoś pyta się mnie jak ubierać się zimą to najczęściej opowiadam filozofię „cebulki”. Czyli najpierw pierwsza warstwa w postaci koszulki termoaktywnej będącej drugą skórą, potem (cieńsza lub grubsza) bluza, a na koniec ewentualnie kurtka. Prosty patent i jakże dobrze działający w praktyce.
Mówią, że polski to trudny język. Trudne są też nazwy modeli konkretnych butów. Producenci nie ułatwiają sprawy i tworzą nowe co chwilę. Z resztą nawet nie muszą się specjalnie wysilać bo sama nazwa ASICS jest już wystarczająco często przekręcana przez klientów. Ale to nie jedyne takie kwiatki.
Mówi się, że biegacze mają całe szafy ciuchów a i tak jak idą na trening to zakładają spodenki „te co zawsze”, bluzę „tą co zawsze” i koszulkę też „tą co zawsze”. I tak tydzień w tydzień, miesiąc w miesiąc, sezon w sezon… Rozmawiając z kolegą rzuciłem: A wiesz, mam trzy czołówki a w sumie i tak korzystam z jednej. Tej najstarszej.
Kurtek na rynku biegowym jest dostatek. Zarówno takich chroniących tylko przed wiatrem jak i tych mniej lub bardziej wodoodpornych. Ostatnia z kurtek tego zestawienia jest wręcz wodoszczelna. Ale po kolei. Zobaczmy co wśród kurtek możemy znaleźć na półkach Sklepu Biegacza. Dla ułatwienia kurtki podzieliłem na trzy grupy.
Tak samo jak nie ma butów Asics Gel czy adidas boost. Jest Zoom Pegasus, Zoom Structure, Zoom Vomero. Jest Gel-Nimbus, Gel-Kayano, Gel-Pulse. Jest adidas Ultraboost, Solarboost… Na rynku jest wiele modeli zoomów, wiele boostów a GELi to jest tyle co zoomów i boostów razem wziętych.
Kiedy dwa lata temu Kipchoge na Monzy minął się z dwoma godzinami o 26 sekund pisałem, że dzięki temu karawana jedzie dalej. Czy uda się tym razem? Gdybym miał postawić jakieś pieniądze postawiłbym na tak. Chciałbym aby tak się stało. Jak natomiast będzie? Przekonamy się jutro rano. Niezależnie od tego karawana nadal będzie jechać dalej…
Kilkukrotnie pytano się mnie o czym myślę jak biegam. Nigdy nie byłem w stanie sensownie odpowiedzieć na to pytanie. Mówię wtedy, że o niczym, że myśli błądzą po niewiadomo jakich rejonach czasami przynosząc szalone pomysły. Natomiast odkąd wróciłem do zorganizowanego treningu to często nie myślę… a liczę!
Mizuno pod kątem technicznym to przede wszystkim system Wave. Opierają się na nim niemal wszystkie buty do biegania tej marki a także sporo modeli przeznaczonych do innych dyscyplin. Nie da się od niego nie zacząć tekstu o technologiach w butach Mizuno ale Wave to nie wszystko. A co jeszcze?
Aktualnie korzystam z dwóch platform – Movescounta i Stravy. Na tej drugiej moja biegowa historia zaczyna się raptem w kwietniu tego roku. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Drążąc coraz głębiej mogę dokopać się całych ton różnorakich danych treningowych. Są wszędzie! Trochę z podziwem patrzę na osoby które wszystko mają w jednym miejscu.
Znacie to… Czytacie, że nowy Maksimus 14 jest o 12% lżejszy od poprzednika, o 25% lepiej oddaje energię i zapewnia 44% więcej przyczepności. Świetnie myślisz. Muszę go mieć! Ale zaraz, zaraz… Maksimus 13 który stoi przeciorany przy drzwiach czekając na kolejny trening był lżejszy od poprzednika o 18 procent. A poprzednik od poprzednika poprzednika o kolejne 22 procent.
Nike ma poduszki gazowe, adidas „styropian” czyli boosta a co ma Brooks? Przede wszystkim Brooks ma swoje DNA, które przez niecałą dekadę od powstania zdążyło już mocno ewoluować. Co jeszcze? Jakie technologie jeszcze znajdziemy w butach Brooks? Amortyzację BioMoGo DNA, podeszwę Segmented Crash Pad czy stabilizację Guide Rails.
Każda pierwsza rzecz cieszy. Pierwszy bieg, pierwszy start w zawodach, pierwszy bieg na dychę, pierwszy półmaraton. O maratonie nie wspomnę. To są wspomnienia, które rok po roku obrastają coraz większą ilością przedmiotów. Czasami niekoniecznie potrzebnych. Czasami w tych przedmiotach zaklęte są wspomnienia, które nie pozwalają nam go wyrzucić. Rozumiem, bo też tak mam.
Co można nowego wymyślić w kwestii tak prozaicznej jak gacie? Nowy materiał? Nowy… no właśnie. Jeszcze miesiąc temu mógłbym siedzieć całą noc i nie wymyśliłbym najprostszego rozwiązania. Rozwiązania takiego, że można „klejnoty” trzymać w specjalnym hamaku. I od tego czasu zastanawiam się dlaczego, żadna marka jak do tej pory na to nie wpadła.
Garmin Forerunner 45 to najprostszy z linii Forerunnerów i następca modelu 35. Zegarek ten zyskał kolorowy wyświetlacz i nowy design nawiązujący do rozbudowanych forerunnerów 245 czy 945. Ale to nie wszystko. Co jeszcze mamy nowego w tym zegarku? Pod kątem funkcjonalności Forerunner 45, tak jak poprzednik, pozostaje podstawowym zegarkiem.
Garmin Forerunner 245 to następca modelu 235 – jednego z najlepszych zegarków dla osób skupionych na jednej dyscyplinie sportu jaką jest bieganie. Pod kątem biegowym 235 był już niemal kompletnym narzędziem. Niemal, bo zawsze jest coś co można dodać by go ulepszyć. Tak własnie powistał 245…
Singlet to w najprostszych słowach koszulka na ramiączkach. Łatwo go pomylić z bezrękawnikiem, który jest t-shirtem z „obciętymi” ramionami. Singlet to jeszcze lżejsza i bardziej skąpa koszulka. Dla faceta to najlżejsze coś co może założyć na swoją klatę. Szczególnie w lato. Dlaczego? Dlatego że jest to najbardziej przewiewny typ koszulki.
Garmin Forerunner 935 to prawdziwy kombajn zamknięty w obudowie malucha. O jego następcy Forerunnerze 945 można powiedzieć właściwie to samo. To multisportowy zegarek sportowy dla wymagających. Ma wszystko co miał 935 plus większość funkcji Fenixa 5 Plusa. Główne zmiany?