Tak, było z górki. Ale w poprzednich latach nawet to mi nie pomagało. W tym roku czułem, że będzie dobrze. Mówiłem, że jak zrobię życiówkę to zrobię. I zrobiłem. Dokładnie tak jak chciałem. Zajęło mi to całe dwadzieścia i pół minuty.
Im krótszy bieg tym dłuższa rozgrzewka
Rekord pobiłem też w długości rozgrzewki. Najpierw pobiegłem na start co samo w sobie było niezłą rozgrzewką. Potem standardowy zestaw ćwiczeń plus kilka przebieżek. Skończyłem kwadrans przed starem. Hmmm… Jest chłodno więc aby się nie wychłodzić przetruchtałem jeszcze kilometr. Wystarczy!
W sumie przed startem nadreptałem jakieś cztery kilometry. To prawie tyle ile zaraz będę musiał przebiec. Za dużo? Nie. Wbrew pozorom czułem się lepiej niż przed rozgrzewką i lepiej niż mogłem się spodziewać. Nie wiem czy następnym razem też nie wykonam rozgrzewki w takiej dłuższej formie. Skoro coś zadziałało, to czemu tego nie powtórzyć?!

Czas stanąć na starcie
Start stąd co zawsze. Trasa ta co zawsze. Można rzecz, że czułem się jak na swoich „śmieciach”. Nawet nie zastanawiałem się co będzie po strzale startera. Skupiłem się na tym że mam zacząć po 4’10/km i dalej już poleci…
Poleciało tak, że nie ma wiele do opowiadania. Zacząłem jak chciałem. Zegarek pokazywał nawet nieco szybsze tempo (jak zawsze) ale przy pierwszej fladze pokazał 4:10. Nie pamiętam ile pokazał przy drugiej, ale musiało być także w punkt, bo tego nie pamiętam. Tak samo w punkt zameldowałem się też na półmetku. Oficjalny pomiar czasu pokazał 10:25.
Trzeci kilometr z największym zbiegiem zrobiłem nawet poniżej 4’00/km a potem już długa prosta do mety. Wkurzająca o tyle, że widać ją dosłownie z kilometra. Nie powiem, że było lekko i przyjemnie, bo musiałem o swoje powalczyć. Ale tym razem nie umierałem, nie zgubiłem tempa i robiłem swoje a kiedy mogłem zobaczyć moment jak na zegarze przy mecie 19 zmienia się na 20 wiedziałem, że mam to!
Na metę wbiegłem po 20 minutach i 34 sekundach od startu. Mam swoją nową życiówkę na pięć kilometrów i przede wszystkim pobiegłem dobre zawody. Cieszy mnie też druga połówka dystansu szybsza od pierwszej, choć tutaj biorę pod uwagę, że pomiędzy 2,5 a 3 kilometrem był zbieg do Wisłostrady. Ale i tak było to dużo lepsze bieganie niż ubiegłotygodniowa klapa na moście. Jest dobrze i jak za rok będę miał możliwość to pobiegnę tą piątkę po raz czwarty!

Natomiast jeśli trening będzie szedł tak jak idzie, to będzie jedynka z przodu.
I tego się będę trzymał.