Forrest Gump – bohater powieści i film opowiadający historię poczciwego amerykańskiego idioty, który zrządzeniem losu trafia wszędzie tam, gdzie dzieją się przełomowe losy świata. Jest żołnierzem w Wietnamie, światowej klasy pingpongistą, leci w przestrzeń kosmiczną oraz dorabia się majątku w przemyśle krewetkowym. Ale przede wszystkim wszyscy znamy go ze słynnego: „Run! Forrest, run!”.
Film
W filmie chodzi o bieganie. Forrest zaczyna biegać już niemal od samego początku filmu. Już w jednej z pierwszych scen z ust małej Jenny pada słynne: „Run, Forrest, run!”. I mały Forrest zaczyna biec. Biegnie przed siebie, uciekając przed łobuzami, którzy chcą mu się dobrać do skóry. Szyny, które miał na nogach rozsypują się w drobny mak, a on „Odtąd, jak miał gdzieś iść, to biegł.”
Potem dalej biegnie. Mimo, że jest idiotem dostaje się do drużyny futbolowej. Próby nauczenia go bardziej skomplikowanych zagrań technicznych, spalają na panewce, więc taktyka polega na podaniu piłki do Forresta, który ma za zadanie biec z nią jak najszybciej. Szkoda tylko, że nikt nie mówi mu, gdzie ma z nią biec i rozpędziwszy się na murawie, wybiega z nią poza stadion.
Trafia do Wietnamu, w sam środek wojny. Przed wyjazdem Jenny daje mu jedną radę – „Jeśli będziesz miał kłopoty, nie udawaj dzielnego – Tylko biegnij, zgoda?”. Rada się przydała, kiedy pewnego dnia, oddział Forresta zostaje zaatakowany przez Wietnamczyków. Dowódca zarządza odwrót, a Forrest tak długo ucieka, że zostaje sam. Wraca biegiem po swojego kumpa, Bubbę. Szukając przyjaciela, wyciąga kolejnych rannych z puszczy. Przerzuca ich przez ramię i biegiem zanosi na brzeg. Znajduje też Bubbę, lecz jest już za późno.
Następnie los, pcha Forresta ku pingpongowi oraz w biznes krewetkowy. W krewetkach radzi sobie na tyle dobrze , że nie musi się już martwić o pieniądze, aż pewnego dnia w jego progu staje Jenny. Spędzają we dwoje upojne chwile, lecz w końcu wyjeżdża i zostawia go samego.
Forrest nie potrafi się z tym pogodzić i najpierw zamyka się w sobie, a potem robi coś, za co każdy go pamięta. Pewnego dnia, siedząc na werandzie swojego domu i mając na nogach białe Nike’i od Jenny, postanawia trochę pobiegać. Pobiegł do końca drogi, lecz gdy tam dotarł postanowił pobiec na koniec miasta. Potem na koniec hrabstwa, stanu, i coraz dalej aż do oceanu. Potem zawrócił. A gdy dobiegł do drugiego oceanu, znowu zawrócił. Biegł tak po prostu przed siebie niosąc ludziom radość, nadzieję i inspirację. Biegł tak przez trzy lata, dwa miesiące, 14 dni i 16 godzin. Aż… się zmęczył i wrócił do Alabamy.
W domu odebrał wiadomość od Jenny. Pisała by przyjechał. Forrest, nadal mając na nogach Nike’i i z pudełkiem czekoladek, pojechał do Savannah. Tam czekała na niego niespodzianka – Jenny i jej syn. Jego syn.

Powieść
W książce już tak wprost o bieganiu nie jest. Istnieje nawet podejrzenie, że gdybym nie znał filmu, to bym biegania nie zauważył.
Przede wszystkim nie ma słynnego „Run, Forrest, run!” wykrzyczanego przez Jenny. Czekałem na te słowa przez pierwszych kilkanaście stron powieści. Nie doczekałem się i po każdej kolejnej stronie, odnosiłem wrażenie, że wpadłem w jakąś przedziwną alternatywną rzeczywistość gdzie, co prawda, ludzie są ci sami, lecz ich losy toczą się inaczej. Był Forrest, była Jenny, lecz to , co się z nimi działo było… inne.
Na pierwszych stronach mam też dziwne uczucie, że czytam streszczenie filmu. To, co w filmie zajęło 20 minut, w książce przeczytałem w 4 minuty. Nie ma szyn ortopedycznych, Elvisa ani autobusu do szkoły. Przyzwyczajony, że to w książce pokazane jest więcej niż w filmie, czuję się nieco skołowany.
Potem oba światy się splatają i Forrest trafia do drużyny futbolowej. Trafia jednak tam w zupełnie inny sposób niż w filmie, lecz nadal przełomową chwilą jest ucieczka przed goniącymi go chłopakami. Wieje aż tylko się kurzy, a kiedy widzi to trener, Forrest zostaje jedną z gwiazd drużyny. Jest na tyle dobry , że dostaje się do drużyny stanowej, gdzie również robi karierę, bo w końcu „Tylko idiot nie ucieka”.
Potem tak samo jak w filmie Forrest trafia do Wietnamu. Tam również poznaje Bubbę i również biega po dżungli, ratując kolejnych kolegów spod wrogiego ostrzału. Swojego przyjaciela nie udało mu się uratować.
I na tym jego bieganie się kończy. Po Wietnamie podobnie jak w filmie zostaje pingpongistą. Potem los funduje mu kolejne zwariowane przygody w postaci: gry na organkach w Zmiażdżonych Jajkach, lotu w kosmos z orangutanem czy czterech lat wśród kanibali na Nowej Gwinei. Lecz nie biega.
W końcu ląduje jednak w krewetkach, gdzie dorabia się fortuny i ubiega się o mandat senatora. Niestety, nie jest mu dany sukces wyborczy. Reporterzy zaczęli grzebać w jego przeszłości, wyciągając, co bardziej kompromitujące fakty i kariera senatora legła w gruzach. Forrest, aby odpocząć wyjeżdża do… Savannah. A tam, nie kto inny jak nie Jenny Curran. Z synem. Jego synem.
Podsumowanie
Książka mnie zaskoczyła. Nie było to przede wszystkim rozwinięcie fabuły filmu. Po prostu film i książka mają tego samego bohatera i pewne takie same jego perypetie, lecz to zupełnie inne historie. Podobnie się zaczynają, z każdą chwilą coraz bardziej rozbieżnie się toczą, aż na pewnym etapie kompletnie się rozbiegają. Zbiegają się dopiero na koniec.
W każdej z nich Forrest poznaje nieco inne postaci. Cześć przygód przytrafia mu się tylko w książce, cześć tylko w filmie, mało jest wspólnych. Najwięcej jest… podobnych. Łączy je jedno – Forrest Gump – może i nie najmądrzejszy, lecz mimo wszystko sympatyczny i błyskotliwy bohater.
Kto nie czytał, polecam książkę. Kto nie oglądał, polecam film.
A kto nie czytał i nie oglądał… Też polecam, lecz nie mam pojęcia, od czego jest lepiej rozpocząć: od książki czy od filmu.
przyznam, że nie czytałem książki, a Twoja recenzja mnie na tyle zainteresowała odmiennością kultowej wersji kinowej, że chyba zabiorę się do lektury.
fantastyczna ksiązka lepsza od filmu
Książka rzeczywiście wyraźnie odbiega od fabuły filmu. Druga część przygód Forrest’a stworzona przez tego samego autora to prawdziwa wariacja na temat. Ja, w szczególności dla wiecznie zmotoryzowanych z okropny czasem na czytanie. Polecam genialny audiobook w wykonaniu Krzysztofa Globisza. Rewelacyjnie poprowadzona interpretacja tekstu czytana przez naszego wybitnego aktora w sposób zawierający dech w piersiach. Bajeczka!!!