Powiedzieć, że Boston się zmienił, to jak nie powiedzieć nic. Pomiędzy Bostonem 9, a Bostonem 10 jest przepaść, jak pomiędzy startem na milę, a w maratonie. Biega się i tu i tu, ale to zupełnie inne bieganie. Tak samo jest z Bostonem. W ,,dziewiątkach” i ,,dziesiątkach” biega się kompletnie inaczej. To zupełnie inne buty.
Podstawowe informacje
Dane techniczne
Przeznaczenie
adidas Boston 10 to nadal but treningowo-startowy. Przeznaczony jest do biegania po twardych nawierzchniach typu asfalt, chodniki. Myślę, że doskonale dałby sobie radę również na stadionowej bieżni. U szybkich biegaczy sprawdzi się jako but treningowy (i mniej dynamiczna opcja dla Adiosa Pro), a dla tych wolniejszych, będzie on dobrym wyborem na szybkie jednostki treningowe oraz na starty w zawodach (od piątki do maratonu).

Plusy
- dobra dynamika i przetoczenie buta,
- cienka i przewiewna cholewka,
- przyczepny bieżnik z gumy Continental
Minusy
- dosyć sztywna i twarda podeszwa mimo dużej amortyzacji,
- wysoka waga – 330 gramów w rozmiarze 12 US.
Alternatywy
Zmieniając zupełnie konstrukcję buta, adidas wrzucił też Bostona w zupełnie inny segment butów, czy jak to niektórzy mówią – superbutów. Nie jest to jednak półka Vaporfly’a czy Adiosa Pro. Raczej Tempo Nexta i Carbon X.
MODEL | WAGA 9 US | DROP | CENA |
---|---|---|---|
adidas Adizero Boston 10 | 239 g | 8 mm | 649 zł |
Hoka Carbon X 2 | 239 g | 5 mm | 779 zł |
Nike Tempo Next % | 279 g | 10 mm | 849 zł |
adidas – co jest co?
Wielokrotnie nawiązywałem i będę nawiązywał do jednego stwierdzenia – Boston jest to treningowy but dla osób startujących w Adiosach Pro. Tak też można go sytuować. Jest to też pierwsza alternatywa dla wszystkich, którzy biegają we wszelkiego rodzaju Solarach czy w Ultrabostach.
AMORTYZACJA | TRENINGOWE | TRENINGOWO- STARTOWE | STARTOWE |
---|---|---|---|
maksymalna | Ultraboost | ||
bardzo duża | Solarboost, Solarglide Solarcharge | ||
duża | Adizero Adios Pro | ||
umiarkowana | Supernova + | Adizero Boston | |
mała | Adizero Pro |
Boston jak nie Boston
Główna różnica dlaczego Boston nie jest Bostonem to konstrukcja podeszwy. Poprzednie edycje, niezależnie o której wersji mówimy, były startówkami w starym stylu. Starym, oznacza tu niskoprofilowy but, w którym dynamikę i szybkość osiąga się poprzez odchudzenie buta, dodanie mu odpowiedniej sztywności i często przeniesienie kluczowej amortyzacji pod przednią część stopy. Bostony do numeru 9 były właśnie takimi butami. W dodatku dość dobrze amortyzowanymi, przez co dorobiły się słusznie określenia ,,startówki, która wybacza”.
Boston 10 wybacza mniej. Dużo więcej w nim jest zadziorności niż w poprzednikach. Cały czas jest to jednak but, który łączy bezpieczeństwo buta treningowego z dynamiką, jaką dają buty karbonowe.
Pierwsze wrażenie po założeniu Bostonów 10 jest diametralnie inne niż po założeniu jednego z poprzednich modeli. To zupełnie, ale to zupełnie coś innego, niż stare Bostony. Osoby znające tę linię będą w szoku, a ci, którzy jeszcze nie mieli okazji jej poznać, najpewniej będą potrzebowały do adaptacji kilku treningów. Przypomina mi to trochę to, co czułem w Hokach Carbon X – but w pierwszej chwili wydaje się nieco nienaturalny, jak to mówię – ,,kwadratowy” i potrzebuje kilku treningów, aby w pełni ułożyć się do stopy.

Dynamika podeszwy
W podeszwie tego buta znajduje się karbon, czyli włókno węglowe, ale umiejscowione jest nie do końca w typowy sposób. Jedyny element z włókna węglowego w Bostonach to mała karbonowa płytka znajdująca się pod piętą. Jest na tyle mała, że jej przełożenie na dynamikę buta nie jest znaczące. Większą i główną różnicę robią Energy Rods, czyli sztywne ,,pręciki” w przedniej części podeszwy. Ich ułożenie przypomina kości śródstopia i nie bez powodu – tak też mają działać. Nie są wykonane z włókna węglowego (lecz włókna szklanego) i dają mniejszą sprężystość niż te, które są w Adiosach Pro. Choć Bostonom nie można zarzucić braku dynamiki, to jednak porównując je z Adisoem Pro, jest jej zdecydowanie mniej.

Wszystkie te elementy opakowane są dwoma rodzajami pianek: Lightstrike i Lightstrike PRO, będących pochodnymi pianki EVA. Pianki te dają miękkość i amortyzację, ale nie jest ona nieprzesadna. Zamiast miękkości, czuć tutaj wyprofilowanie podeszwy, dosyć mocne zadarcie dziobów butów do góry i dosyć dużą stabilność. To akurat na plus, gdyż większość karbonowych butów nie grzeszy stabilnością. Boston, dzięki sztywniejszej piance i nieco szerszej podeszwie pod piętą, ma tej stabilności więcej. Nawiązuje w ten sposób do starych Bostonów, które wybaczały braki w technice. Boston 10 też wybaczy, choć z racji bardziej angażującego stopę wyprofilowania, mniej niż poprzednik.

Bieżnik w Bostonach jest typowo asfaltowy. Można rzec, że trochę startowy, bo guma skupiona jest pod przednią częścią buta – dokładnie w tym samym miejscu, z którego następuje wybicie stopy i które jest mocniej narażone na zużycie przy szybszym biegu. Natomiast pod tylną częścią buta, gumy jest mniej. Jak w wielu innych topowych modelach adidasa, jest to guma Continental, a więc ta o zwiększonej wytrzymałości i przyczepności. Patrząc na doświadczenia innych modeli, na przyczepność nie będzie można narzekać.

Lekkość cholewki
Startowe zacięcie Bostonów widać też w cholewce. Większość jej powierzchni to bardzo cienka, półprzezroczysta siatka, która nie jest gruba, a co za tym idzie, nie będzie zbyt ciepła. Budzi to wręcz wątpliwości czy nie jest zbyt delikatna. Można się zastanawiać ile wytrzyma i czy nie jest to najsłabszy element buta. Na pewno jednak będzie przewiewny. Bieganie, nawet w upalne dni, będzie w Bostonach bardzo komfortowe. Jej dopasowanie poprawia (a zakładanie utrudnia) też zintegrowany i cienki język.

Akcentem niemal oldskulowym jest materiał wzmocnienia czuba cholewki. Przypomina mi on zamsz oraz bardzo udany, ale zapomniany już model Adizero Adios 3. Kto pamięta ten wie o czym piszę. Wizualnie nie pasuje mi to starodawne wykończenie do reszty zaawansowanej cholewki, ale kto by zwracał uwagę na takie detale?!
Wbrew lekkości i delikatności, usztywnienie zapiętka jest dosyć solidne i wysokie. To nie ten sam, delikatny i lekki zapiętek, znany z Adiosów Pro. To dosyć wysokie i sztywne wzmocnienie wewnątrz, które mocno trzyma stopę. Ważna jest tutaj też szerokość podeszwy pod piętą. Jeśli spojrzymy na buta z tyłu, szerokość jest akceptowalna – na tyle szeroka, żeby nie powodować uczucia niestabilności. Obydwa te elementy współgrają ze sobą i jak na karbonowe buty, Bostony są jednymi z tych bardziej stabilnych.

Nie-lekkość buta
Na sam koniec coś, co jednak ukierunkowuje Bostona jako butów treningowy, czyli waga. Patrząc na cyferki producenta, męskie Bostony 10 ważą 239 gramów, a damskie 220 gramów. Niedużo i akceptowalnie jak na but treningowo-startowy. Nieco mniej kolorowo jest kiedy zważę but w swoim rozmiarze. But w rozmiarze 12 US waży 330 gramów – dosyć sporo, jeśli spojrzymy na całość butów biegowych i bardzo dużo, jeśli weźmiemy pod uwagę tylko buty treningowo-startowe. Generalnie 330 gramów to waga, która bardziej odpowiada dobrze amortyzowanym butom treningowym niż treningowo-startowym. Ale…
W przypadku Bostona warto rozróżnić lekkość (lub ciężar) na wadze, a odczucie na stopie. Boston może nie jest najlżejszym butem, ale za to nadrabia dynamiką. Ta jest więcej niż zadowalająca i to dzięki niej nie czuć tych dodatkowych gramów. Konia z rzędem temu, kto po kilku kilometrach powiedziałby, że jest to aż tak ciężki but. Tym bardziej, że jest to on oceniany pod kątem dynamiki, a pod tym względem wypada bardzo dobrze i warto zwrócić na niego uwagę. Tak samo jeśli szukasz swojej pierwszej startówki lub pierwszego ,,szybkiego” buta, to także będzie dobry wybór.
hmm zastanawialem sie wlasnie jak boston 10 ma sie do fly 3? Ktory z butow bardzie startowy 🙂
A jak tam z szerokością w stosunku do Boston 9? Ja niestety miałem z tym problem 🙁