Czerwone pazurki w podeszwie to ich znak rozpoznawczy. To ich główna broń przeciwko błotu, ziemi i śniegowi. Kanadia TR 4 to buty do zadań specjalnych, buty, w których biega się tam, gdzie nie ma dróg lub gdzie drogi są, lecz nikt nie kwapi się by ich używać. To buty trailowe przez wielkie „T”. Buty te, kupione na zalando.pl, dotarły do mnie niecały miesiąc temu. Od tego czasu przebiegłem w nich około 100 kilometrów. Wybierałem mniejsze ścieżki, nie gardziłem offroadem i jak ognia unikałem asfaltu. I muszę przyznać, że buty mi się podobają.
Podstawowe informacje
Dane techniczne
Wygląd i cholewka
Tradycyjnie już, jak większość moich butów, rzucają się w oczy. Jakoś nie mam chęci kupowania butów w mdłych odcieniach. Dużo soczystego niebieskiego ożywione czerwonymi dodatkami na pięcie w podeszwie – takie lubię! Ta wersja to według mnie jedna z ładniejszych wersji kolorystycznych Kanadii.
Buty występują w dwóch wersjach. Z goretexem lub bez. Moje Kanadie należą do tej drugiej grupy, czuli bez goretexu.

Cholewka wygląda na mocną. Większa jej część zrobiona jest z różnych rodzajów mocnego tworzywa. Te elementy raczej nie przepuszczą wody i powinny wytrzymać naprawdę sporo mocnego biegania w terenie. Wyglądają solidnie!
Pozostała cześć cholewki to siateczka. Dosyć gruba i ciekawa przy spojrzeniu z bliska. Niby jest niebieska, ale przeszyta delikatną srebrną nicią. Nie jest to niestety odblaskiem, lecz pokazuje, że but jest dopieszczony w każdym szczególe. Przeszyte, lecz czerwoną nicią, są też sznurówki, ale o tym będzie później.
Komfort stopy
Miejsca na palce jest niewiele. Rozmiar buta jest dla mnie odpowiedni i stopa leży w nim dobrze, ale na palce miejsca wiele nie ma. Starcza, aby tylko nimi lekko poruszyć. Niby nic nie uwiera i nie obciera, ale na przestronność w tych butach moje palce nie mają, co liczyć.
Podczas pierwszych treningów czułem w związku z tym pewien dyskomfort, lecz wraz z kolejnymi, zaczął on zanikać. Myślę, że potrzebowałem czasu, by się do tego przyzwyczaić. Problemów typu czarny paznokieć czy innych sensacji nigdy z tego powodu nie miałem.
Śródstopie – bez uwag. W Kanadiach w tym elemencie ciężko doszukać się jakichkolwiek rewelacji. Stopa jest dobrze trzymana w miejscu i nie przesuwa się, nawet przy szybkim wymagającym biegu. Nawet, kiedy but ucieka na nierównym terenie, stopa pozostaje w miejscu.

Pięta nie przeszkadza. Trzyma stopę dobrze, ale jest dosyć miękka. W ten sposób pozwala jej pracować w biegu po każdej powierzchni. To ja mam kontrolę nad butem, a nie but nade mną. Zapiętek raczej niski i łagodnie wyprofilowany. Wpisuję się w ogólną ideę butów trailowych – nie przeszkadza zapewniając maksymalną swobodę w biegu po trudnym terenie.
Podeszwa
Podeszwa i jej czerwone (w moim przypadku) wypustki to rzecz w Kanadiach charakterystyczna. To nie jest w żadnym wypadku podeszwa do biegania po ulicy. Nawet nie po ziemnych drogach. Wystające z podeszwy pazurki aż się prosi wbić w ziemię, błoto i śnieg. To właśnie na taką nawierzchnię zostały stworzone.
Po asfalcie biegnie się w nich dziwnie. Raz, że delikatnie czuć tarkę na podeszwie. Dwa, i to jest ważniejsze, szkoda takiej podeszwy na asfalt. Ona ma rwać błoto, a nie ścierać się o jakiś tam asfalt.
Podeszwa wyposażona jest w dwa systemy:
- adiPRENE,
- Mud Release Surface.
AdiPRENE to system znany wszystkim lubiącym i biegającym w obuwiu adidas. Jest to elastyczny, miękkim materiał, zapewniający amortyzację podczas zderzenia buta z podłożem. Pochłania on większość impetu uderzenia stopy o podłoże.
System ten jako amortyzacja działa dobrze, ale całe szczęście, buty nie są mocno amortyzowane. Nie czuć pod piętą czy gdziekolwiek indziej pod stopą tej nadmuchanej miękkiej poduszki. Dobrze się sprawdza w trudnym terenie, gdzie bardziej od amortyzacji potrzebne jest czucie podłoża i pewność prowadzenia buta.
Drugim systemem jest Mud Release Surface, który wedle zapowiedzi przeciwdziała przyleganiu błota do podeszwy. I to nawet działa, choć myślę, że to w głównej mierze zasługa bieżnika, w który po prostu błoto nie ma się gdzie wbijać. Nazywanie tego systemem to lekka przesada.

Faktem jest, że po offroadach w podeszwie zostaje mało ziemi. Większość sama z niej wypada. Śnieg w ogóle się jej nie trzyma, a biegałem już nawet w takim kopnym. Jedyne, co się jej trzyma i w nią wbija to gęste, lepkie błoto. To jedyny materiał ziemny, który potrafiłem zabrać ze sobą w podeszwie butów. Na szczęście, nawet w takim błocie buty nie tracą wiele na przyczepności. A dzięki takiej a nie innej konstrukcji podeszwy, błoto dosyć szybko samo odpada.
Drobiazgi
Po pierwsze sznurówki. To, że są oryginalne i przeszyte po długości czerwoną nicią, rzuca się w oczy. Natomiast są jeszcze szorstkie. Nie wiem czy to taka tkanina czy to czerwone przeszycie, natomiast supeł tych sznurówek wydaje się i jest solidny.
Po drugie pętelka na pięcie. Niby taki mały drobiazg, ale nie od dziś wiadomo, że diabeł tkwi w szczegółach. Pętelka tak właściwie przydaje się tylko do jednego – zakładania buta. Ale przydaje się.
Po trzecie jest coś, czego Kanadie nie mają. Tym czymś jest miejsce pod lewą wkładką na czujnik MiCoach. Widocznie stwierdzono, że ludzie biegający po offroadach nie potrzebują tak trywialnego urządzenia jak MiCoach. W każdym razie miejsca pod lewą wkładką brak.
Podsumowanie
Kanadia TR 4 to but trailowy pełną gębą. Nie jest specjalnie udziwniony i dobrze sprawdza się w trudnym terenie. Agresywna podeszwa zapewnia dobre trzymanie się ziemi, błota i śniegu. Mniejsza ilość wsparcia stopy i amortyzacji też działa na korzyść tych butów. Pozwalają one w ten sposób pracować stopie i reagować na zmieniającą się nawierzchnię. Bieganie w nich w terenie to przyjemność.
Po dotychczasowych 100 kilometrach chcę więcej.
Moje zrobiły już z 700-800 km i powoli się kończą – zrobiły się przetarcia za piętą i pewnie za miesiąc-dwa czeka mnie zakup butów trialowych. Ale zadowolony – podobnie jak Ty – jestem. Dziś biegałem w nich w tej śnieżnej brei i tam gdzie był śnieg, było OK. Glebę zaliczyłem na lodzie;)
Teraz mamy Kanadie 7 TR z tego co widze, podeszwa sprawia wrazenie mniej delikatnej na asfalt – dobrze mi sie wydaje?
Szukam cioracza na jesien/zime teraz, 30% asfaltu a potem 70% blotosniegow. Boje sie tych 30% najbardziej, nie chce, zeby mi zjadlo buty zanim dobiegne do lasu i szukam czegos sensownego na takie zastosowanie.
Przebiegłem w tych butach tylko GTX ponad 1100 km – biegam od połowy października do połowy kwietnia. Biegam wyłącznie po lesie (zero asfaltu) – błoto, śnieg, lód, temperatury do -15 st.C. Biegam od 30 lat i dla mnie to najlepsze buty jaki miałem. Teraz biegam w RESPONSACH GTX i po 650 km już się poprzecierały od góry na zgięciach. Następne też wezmę Kanadie – dobry but za rozsądną cenę.