Przyzwyczailiśmy się do klasycznego FujiTrabuco. Mega uniwersalnego buta terenowego. Co by jednak się stało gdyby tą uniwersalną terenówkę napompować pianką jeszcze bardziej? Niech będzie jeszcze lepiej amortyzowany! W ten sposób powstanie Trabuco Max! But tak bardzo miękki, że będący alternatywą dla Hoki.
Podstawowe informacje
Dane techniczne
Przeznaczenie
Trabuco Max to but do biegania w trudnym terenie. Pod kątem przeznaczenia dedykowany raczej w skalisty trail oraz ścieżki mniej wymagające technicznie. Sprawdzi się zarówno w terenie górzystym jak i na mniej wymagających trasach w podmiejskich lasach. Z racji wysokiej amortyzacji jest to but przede wszystkim na długie dystanse i ma być synonimem miękkości i komfortu na dowolnym dystansie.

Alternatywy
Jeśli to co napisałem wyżej przypomina Ci Hokę to masz rację. Trabuco Max może być alternatywą dla Hoki Challengera czy nawet Speedgoata. A także dla pozostałych maksymalistycznych butów.
MODEL | WAGA 9 US | DROP | CENA |
---|---|---|---|
Asics Trabuco Max | 294 g | 5 mm | 669 zł |
Hoka Challenger ATR 6 | 279 g | 5 mm | 599 zł |
Hoka Speedgoat 4 | 306 g | 4 mm | 599 zł |
New Balance Hierro v5 | 359 g | 8 mm | 529 zł |
Co w bucie?
Zacznijmy od spodu. Pianka Flytefoam, którą znamy także z takich modeli jak Nimbus, Cumulus czy Kayano jest podstawą także modelu Trabuco Max. Pianki jest dużo. To 28 mm pod piętą i 23 mm pod przednią częścią stopy. W bucie jest miękko, bardziej miękko niż w jego klasycznej wersji czyli Trabuco. Ta miękkość jest bardzo przyjemna i nieco zaskakująca – w terenie Asics tak miękkiego buta jeszcze nie miał.

Wysokość podeszwy jest o kilka milimetrów mniejsza niż te w Hoce ale i tak tworzy dosyć grubą i miękką podeszwę. Jak sama nazwa „Max” wskazuje jest jej dużo i swoją grubością bardzo dobrze izoluje od tego co pod spodem. Kamienie i ostre krawędzie będzie pokonywał komfortowo. W odczuciu przypomina mi Hokę. Spodziewam się, że mógłbym biegać w nich wszędzie i po wszystkim a i tak byłoby komfortowo.
Generalnie dużo, jak nie wszystko, w tym bucie poszło w amortyzację. Idealnym biegaczem dla tego buta będzie więc ktoś szukający maksimum komfortu czy to z racji pokonywania bardzo długich dystansów lub wysokiej masy ciała.

Drop, czyli różnica między piętą a palcami, został w tym bucie obniżony do 5 mm. Dzięki temu stopa leży w bucie bardziej płasko i naturalnie. Nie przywiązujcie się jednak do tego „naturalnie”, bo buta na stopie jest na tyle dużo, że naturalności wiele w nim nie ma. Jest solidność, jest amortyzacja a niższy drop jest przy tej amortyzacji niewyczuwalny. Nawet jeśli nigdy nie biegałeś w butach na dropie niższym niż standarowe 10-12 milimetrów to bez problemu wsiądziesz w Trabuco Max.
Bieżnik
Bieżnik wbrew wizualnej agresywności jest przeznaczony na skałę i kamienie, a nie na teren bardziej błotnisty. Ząbków jest dużo, ułożone są pod różnymi kątami i niewątpliwie złapią się terenu jeśli tylko będzie taka potrzeba. Ale kiedy będzie bardzo mokro i błotniście to nie sądzę aby dały radę. Moja praktyka z bieżnikami o takiej strukturze jest taka, że taki bieżnik bardzo szybko zapycha się ziemią i błotem.
Tak więc kamienie, lekki trail, podmiejskie lasy i dukty leśne. Tam sobie da radę choć jestem też ciekawy tego jak zachowa się w dłuższej perspektywie. Bieżnik zastosowany w Trabuco i Trabuco Max to zupełnie coś innego niż w poprzednikach. Jeśli ktoś ma jakieś doświadczenia, niech da znać.

Guidesole
Podeszwa Trabuco oferuje też technologię Guidesole czyli specjalnego „łódkowatego” wyprofilowania. Obecne jest ono przede wszystkim w butach z serii „Ride” czyli MetaRide, GlideRide, EvoRide a teraz pojawia się też w innych modelach jak Noosa. Niemniej jednak w wyżej wymienionych butach „kołyska” jest mocniej wyczuwalna i bardziej pomaga. W Trabuco Max jest wyczuwalna minimalnie i pomaga… Hmmm… Raczej nieznacznie.

Cholewka
Cholewka jest w tym bucie najbardziej normalna. Z klasycznym językiem, ale do połowy swojej długości zintegrowanym z cholewką. Dzięki temu kamyki mają trudniej dostać się do środka. Przydaje się to także do tego aby język nie przesuwał się na boki.
Zapiętek także jest klasycznie usztywniony a co za tym idzie dobrze trzyma piętę w miejscu. Jeśli znasz specyfikę asfaltowych Nimbusów, Cumulusów i Kayano to Trabuco Max zapewnia podobnie solidne trzymanie pięty. W środku znajdziemy też całkiem sporo gąbek miękko otulających piętę. Mega stabilnie i miękko – to dewiza wykonania i wykończenia zapiętka i w zasadzie na tym można by tutaj poprzestać.

Sznurowanie jest mniej klasyczne bo zamiast zwykłych sznurówek zastosowano tutaj system zaciskowy. Coś w stylu Salomon QuickLace. Czyli cienka wytrzymała żyłka i zacisk blokujący po jej zaciągnięciu. Na nadmiar żyłki mamy specjalną kieszonkę w języku. Dzięki niej przypadkowe rozsznurowanie buta czy zaczepienie sznurowaniem o jakiś patyk jest właściwie niemożliwe. Takie sznurowanie jest bardzo proste, praktyczne i skuteczne. Osobiście bardzo lubię takie rozwiązanie, szczególnie w butach trailowych.
Niestety nie wszystko jest tak idealnie. Język pod sznurowaniem pozbawiony został dodatkowej ochrony. To tylko kawałek najzwyklejszej miękkiej siatki i gąbki. Przy ciut za mocnym sznurowaniu żyłki mogą drażnić stopę zbyt mocno. Gdyby język był wzmocniony nie byłoby tego problemu.

W cholewce znajdziemy też dodatkowe gadżety, czyli mocowania na stuptuty. Jedno takie „oczko” znajduje się w przedniej części buta przy sznurowadłach. To jest na pewno praktyczne bo często stuptuty mają jakieś mocowanie pozwalające zaczepić je o sznurówki. W Trabuco Max można zaczepić je właśnie o to „oczko”. Drugie mocowanie to rzep na zapiętku. I tutaj jestem sceptyczny co do praktyczności tego zastosowania. Jeszcze nie widziałem stuptutów, które pozwalały by mi taki rzep na zapiętku wykorzystać.
Podsumowując
Podsumowując Asics tak komfortowego buta w teren jeszcze nie miał. Żadna z poprzednich odmian Trabuco takiej miękkości nie dawała a miałem ich na nogach trochę… Można by tą konstrukcje jednak trochę dopracować – szczególnie na poziomie cholewki. Przydałoby się wzmocnić język aby zbytnie zaciśniecie sznurowadeł nie było niekomfortowe.
Super, że poruszył Pan temat Asics Trabuco Max, bo bardzo cicho o tym bucie a warto wspomnieć o tym bucie tym bardziej, że Asics spróbował zrobić coś innego. A jak już jesteśmy przy trailówka z dużą warstwą „słoninki” to czekam na opis nowego Brooks Caldera 5. Bo o tym bucie też cisza totalna.
Biegam w tych butach od lutego – zakup głównie z uwagi na śnieg który pojawił się na nadmorskich alejkach i szutrowych ścieżkach. Na śniegu zachowują się super, bieżnik ani na chwilę się nie zapycha – nie ważne jaki typ śniegu zalegał, przyczepność rewelacyjna, amortyzacja na najwyższym poziomie. Na co dzień biegam w Glideride-ach tak więc ten but leżał mi jak ulał od pierwszego treningu. Jedyne co wg. mnie na minus to przerośnięty – wystający język, no i faktycznie mógłby lepiej oddzielać stopę od systemu sznurowania. Przebiegłem w tych butach 120 km i na razie nie żałuję zakupu – na cięższych trasach leśno/błotnych jeszcze nie testowany.
Zakupiłem te buty i praktycznie mając je drugi raz na nogach przebiegłem w nich GUT102, mimo fatalnej pogody całkiem dobrze trzymały się podłoża no i zero obtarć czy bąbli na stopach, byłem zachwycony. Niestety po ich drugim użyciu na biegu w Tatrach w obu butach odkleiły się podeszwy na czubkach…. Pozostawię to bez komentarza. Za droga zabawka żeby po 150km przebiegu działy się takie rzeczy.
Świetna przyczepność na śniegu, niezależnie od stopnia ubicia. Ogólne wrażenie – świetne 🙂