Dokąd biegną buty biegowe?

10 listopada 2023 7  min czytania
Dokąd biegną buty biegowe

Obecnie w dziedzinie butów do biegania dominuje trend maksymalizmu i użycia włókna węglowego. Niemniej jednak, historia tego rodzaju obuwia jest pełna ewolucji, rozwijając się równolegle z samym bieganiem. Zaczęło się dawno temu od butów lekkoatletycznych, potem szukano amortyzacji, stabilizacji, aż w końcu sięgnięto po zaawansowane materiały, takie jak włókno węglowe.

REKLAMA

Co interesujące, każdy z tych kierunków wydaje się wynikać bezpośrednio lub pośrednio z poprzedniego. Pytanie, jakie się nasuwa, brzmi: jaki będzie następny krok w tej fascynującej podróży rozwoju butów do biegania?

Zaczęło się na początku XX wieku

Powstanie butów do biegania miało miejsce dawno temu, choć precyzyjnie określić kiedy, jest trudno. Jednym z pionierów w tej dziedzinie był Adi Dassler, który, choć nie pierwszy, zaczął produkować buty do biegania już w latach dwudziestych XX wieku. Oczywiście, patrząc z dzisiejszej perspektywy, były to konstrukcje dość prymitywne, ale istniały. To właśnie w butach stworzonych przez braci Dasslerów, Jesse Owens zdobył cztery złote medale podczas olimpiady w Berlinie.

Ten stan trwał przez całe dziesięciolecia. Nie istniało coś takiego jak „jogging”, a bieganie amatorskie było rzadkością. Wyścigi uliczne były sporadyczne i nie przyciągały szerszej uwagi społecznej. Bieganie było głównie związane z zawodami na stadionach lekkoatletycznych. Co do butów, rozwijały się one stopniowo, ewoluując pod kątem używanych materiałów, stając się wytrzymalsze i lżejsze, ale przez wiele lat były to głównie buty lekkoatletyczne.

Biegowy boom lat siedemdziesiątych

W latach siedemdziesiątych nastąpił masowy rozkwit amatorskiego biegania, początkowo głównie w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie jak zawsze byli w czymś pierwsi. Nagle, wielu z nich zaczęło uprawiać jogging, regularnie biegać po parkach i brać udział w maratonach. Widok biegających ludzi stał się powszechny, a ten trend szybko rozprzestrzenił się na cały świat. Czy to zbieg okoliczności, że największe europejskie maratony, takie jak Ateny, Berlin, Paryż czy Amsterdam, rozpoczęły swoją historię właśnie w latach siedemdziesiątych? Nie sądzę…

Era amortyzacji, która trwa do dziś

Kiedy ludzie zaczęli uprawiać jogging, pojawiła się potrzeba odpowiedniego obuwia. Z perspektywy biegacza, jednym z kluczowych elementów stała się amortyzacja, chroniąca stopy przed nadmiernymi obciążeniami i umożliwiająca utrzymanie aktywności biegowej przez możliwie długi czas. Rozpoczęło się intensywne poszukiwanie sposobów na zapewnienie biegaczom skutecznej amortyzacji i komfortu.

Szukano i znaleziono. Okazało się, że pianka EVA (czyli kopolimer etylenu i octanu winylu) to idealny materiał do produkcji podeszw butów biegowych.

Tak narodziła się amortyzacja w butach do biegania, a pianka EVA zawładnęła rynkiem, utrzymując swoją obecność w wielu modelach obuwia do biegania aż do dziś. Jednakże, nie zawsze mamy do czynienia z tą samą odmianą EVA. Choć skład chemiczny może pozostawać taki sam, proces produkcji podlega wielu zmiennym. W rezultacie pianka, którą uzyskujemy na etapie produkcji, może wykazywać nieco różne właściwości. To przypomina proces tworzenia ciasta. Choć składniki są identyczne, można uzyskać pulchne, rozpływające się w ustach ciasto, ale także ulepić gniot, którym bez trudu wybijesz szybę.

Dlatego do dziś pianka EVA ma się dobrze.

Ale szukanie świętego Gralla amortyzacji trwało dalej. Tak pojawiły się inne materiały. W latach osiemdziesiątych pojawiło się zupełnie nowe tworzywo Asics GEL. Dekadę później pojawił się Nike Zoom – system poduszek gazowych, a jeszcze później tworzywo nienewtonowskie Brooks DNA.

W XXI wieku zaczęto eksperymentować z zupełnie nowymi materiałami, często charakteryzującymi się znacznie lepszymi parametrami niż tradycyjna EVA. Pojawiły się pianki wykonana z TPU (termoplastycznego elastomeru poliuretanowego). Pojawiły się pianki z tworzyw TPE/TPEE, czyli termoplastycznych elastomerów poliestrowych. Pojawiła się pianka Pebax, która też jest odmianą blokowego elastomeru poliamidowego. W rezultacie, choć na pierwszy rzut oka podeszwy butów do biegania wydają się nadal być wykonane z pianek, z roku na rok są to pianki o coraz doskonalszych właściwościach.

Wyścig w kategorii „amortyzacja” trwa w najlepsze i raczej nie widać aby miał się zatrzymać

Asics Gel-Kayano 30 - PureGEL

Era stabilizacji z przerwą na naturalność

Mamy już amortyzację, ale co dalej dla biegaczy? Stabilizacja!

Dlaczego? Ponieważ im więcej osób biega, tym większe ryzyko kontuzji. Niebagatelne jest również to, że nie wszyscy, którzy zaczynają biegać, posiadają odpowiednie przygotowanie motoryczne. Jeśli więc brakuje im tego przygotowania, niech buty przejmą część odpowiedzialności i utrzymają pracę stopy w właściwym kierunku.

W rezultacie powstały, choć nie od razu, buty stabilizujące. Zaprojektowane pod kątem ograniczania nadmiernego przechylaniu stopy, kontrolujące ruchy skrętne, stabilizujące niestabilne kostki… W niektórych markach buty można było klasyfikować i dostosować według poziomu stabilizacji. Istniały buty neutralne, z lekką stabilizacją, z dużą stabilizacją, a nawet takie, w których elementy stabilizacyjne przypominały prawdziwe schrony przeciwpancerne.

W pewnym momencie nastąpił przerost formy nad treścią. Buty miały kontrolować wszystko, ale zauważono też, słusznie, że taka kontrola nie jest dobra. Zauważono, że dla zachowania naturalności ruchu całego układu, konieczne są buty, które pozwalają stopie pracować w zgodzie z jej naturalnym przeznaczeniem. Dodatkowo, większe zaangażowanie mięśni stóp i nóg przyczyni się do ich wzmocnienia. W przypadku konstrukcji butów oznaczało to mniejszą ilość amortyzującej pianki, brak sztywnych elementów podeszwy oraz ograniczenie usztywnień cholewki. W efekcie w 2005 roku, narodziły się jeden z kultowych butów do biegania naturalnego – Nike Free.

Ale… Dążąc do wolności i „uwolnienia” stóp ze stabilizacji powstały też buty jeszcze bardziej naturalne. Wyrzucono z nich wszystko, z naciskiem na wszystko. Pod stopą nie było ani grama miękkiej pianki. Wokół stopy w cholewce nie było żadnego usztywnienia. But składał się z miękkiej cienkiej cholewki na wierzchu i cienkiej gumowej powłoki pod spodem. Guma chroniła przed skaleczeniami ale nie dawała żadnej amortyzacji. Za amortyzację w całości miała odpowiadać stopa i układ ruchu biegacza. Tak między innymi w 2006 roku powstał Vibram FiveFingers.

Mimo słuszności tej idei, została ona przyjęta zbyt entuzjastycznie. Wiele osób, skupiając się jedynie na pragnieniu naturalnej pracy stopy i jej wzmacnianiu, zapominało, że buty to nie wszystko. W przypadku nieprawidłowej techniki biegu, tego rodzaju obuwie mogło przynieść więcej szkody niż pożytku. A że, masowy biegacz, nie grzeszy nienaganną techniką to moda na buty minimalistyczne skończyła się dość szybko i spektakularnie. W 2014 roku producent wyrokiem amerykańskiego sądu, zapłacił łącznie 3,75 miliona dolarów odszkodowania, użytkownikom FiveFingersów.

Dziś, w latach dwudziestych XXI wieku jesteśmy gdzieś pomiędzy mocną stabilizacją a dążeniem do naturalności. Niemal wszyscy producenci kierują się w stronę dynamicznej i mniej inwazyjnej stabilizacji. Taka koncepcja ma na celu zapewnienie większej ogólnej stabilności obuwia, jednocześnie skutecznie ograniczając przekoślawianie się stopy do środka czy na zewnątrz. To podejście przynosi buty bardziej komfortowe niż te stosowane dwie dekady wcześniej, a buty z kategorii stabilizującej często nie są przeznaczone wyłącznie ,,dla pronatorów”. To często but, z których mogą korzystać zarówno biegacze o stopach nadmiernie pronujacych jak i neutralnych.

Brooks Adrenaline GTS 23 - GuideRails

Po minimalizmie – maksymalizm!

Na minimalizmie wyrósł maksymalizm. Tak się składa, że w tym samym czasie jak minimalizm się zwijał powstała Hoka. Marka, która wymyśliła coś co na pierwszy rzut oka nie mogło się udać. Hoka stworzyła buta na bardzo wysokiej, łódkowato wyprofilowanej, podeszwie tak aby dać biegaczowi maksymalny komfort. W przeciwieństwie do podejścia ,,im mniej tym lepiej” tym razem dano biegaczowi nawet więcej niżby oczekiwał, przy czym znaczne zwiększenie objętości podeszwy buta nie sprawiło, że stał się cięższy.

Po pierwszych „śmichach-chichach” na temat ,,butów na koturnie” okazało się, że coś w tym jest. Biegacz miejski nie od razu to kupił, ale… w górach okazało się, że takie podejście zapewnia komfort niespotykany w innych butach. Rok w rok maksymalizm wykrajał sobie coraz większy kawałek tortu. Aż wreszcie w 2018 roku na UTMB więcej osób biegło w maksymalistycznych butach Hoki niż w Salomonach.

Skończyły się ,,śmichy-chichy”, a po sukcesie w górach po maksymalizm sięga coraz więcej osób na asfalcie. Z czasem maksymalizm zawędrował też do butów startowych.

Hoka Challenger 7 - amortyzacja
REKLAMA

W latach dwudziestych XXI wieku króluje karbon

Coraz lepsze i lżejsze pianki w połączeniu z maksymalizmem spowodowały też drastyczną zmianę filozofii buta startowego. Przez wiele lat trwało ich odchudzanie. Miało być coraz lżej, coraz szybciej. Mniejsza waga buta to też mniejsza ilość materiału amortyzującego pod stopą. Tak było do 2018 roku.

W 2018 roku Nike zaprezentowało Vaporfly’a 4% – buta startowego, który zupełnie nie przypominał tradycyjnej startówki. Przede wszystkim wyróżniała go nadzwyczaj wysoka podeszwa, wyjątkowo miękka. Wewnętrznie ukryta była natomiast płytka z włókna węglowego, posiadająca odpowiednią sztywność i przypominającą swoją strukturą karbonowy resor. Jej sprężystość stanowiła napęd dla całego buta, oczywiście pod warunkiem, że biegacz utrzymywał wystarczająco szybkie tempo, aby karbonowa płytka faktycznie miała wpływ na jego bieg.

Pomimo zwiększenia objętości podeszwy, zastosowanie jeszcze lżejszej pianki pozwoliło nie zwiększyć masy buta. Okazało się, że but startowy może być szybki, miękki, ale również bardzo lekki, ważący mniej niż 200 gramów. Jeszcze dekadę wcześniej było to nie do pomyślenia…

Nike Alphafly Next 2 - ZoomX

Co będzie dalej?

Co będzie dalej? Nie sądzę, że wyścig zbrojeń na amortyzację się skończy. Póki biegacze będą przebierać kończynami, producenci będą mieszać w kotle tworząc coraz lepsze, lżejsze, bardziej amortyzujące i sprężynujące pianki. Ale nie tylko pianki, bo jak pokazały ostatnie lata, włókno węglowe w butach biegowych radzi sobie lepiej niż doskonale. Najwięcej dobrodziejstw daje w butach startowych ale w innych także się pojawia.

Coraz lepiej ma się maksymalizm, który moim zdaniem nie osiągnął jeszcze swojego apogeum jeśli chodzi o trend w projektowaniu butów biegowych. Owszem, najwyższe buty biegowe mają podeszwę o wysokości 5 centymetrów, co moim zdaniem jest już blisko maksimum, ale kto wie…

Warto śledzić co będzie dalej.

PS To jest aktualizacja wpisu oryginalnie opublikowanego w listopadzie 2019 roku.

REKLAMA
Paweł Matysiak
Autor tekstu Paweł Matysiak

Bieganiem oraz doborem odpowiednich butów do biegania zajmuję się od kilkunastu lat. Prywatnie jestem biegaczem-amatorem a w swojej biegowej przygodzie startowałem zarówno na 1000 metrów na bieżni jak i w górskich biegach ultra. Zawodowo udzielam porad dotyczących wyboru odpowiednich butów do biegania. Sam mam ich w domu więcej niż jestem w stanie policzyć.

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Łukasz Ziętek
Łukasz Ziętek
4 lat temu

Dzień dobry. Zastanawiam się nad zakupem wspomnianych krótko w artykule adidas alphaedge 4d. Nie mogę znaleźć wieku informacji od strony specjalisty, czy tez użytkowników. Sieć zalana jest informacjami marketingowymi i ochami i achami ze stron producenta. Warto kupić te buty? Dodam ze wazę 90kg i zależy mi na maksymalnej amortyzacji. Z góry dziękuję za odpowiedz.