- Dzień dobry, kurier, mam dla pana przesyłkę!
- Nie ma mnie w domu. Proszę zostawić pod czwórką!
- Ok. Mogę też panu zostawić ją w punkcie na Okrzei lub 1 Maja.
- Jeśli można to na Okrzei. Mam bardziej po drodze.
Bieg (jeden z wielu) który się nie odbył…
Tak w tym roku wyglądało odebranie pakietu startowego z Półmaratonu w Gdyni. Mistrzostwa Świata. Jedna z największych półmaratońskich imprez jaka kiedykolwiek miała odbyć się w Polsce nie dotarła do skutku. Najpierw pierwotny wiosenny termin przeniesiono na jesień. Potem półmaraton w jesiennym terminie odwołano. To jak duża i poważna miała być to impreza niech świadczy chociażby fakt, że z jej powodu Półmaraton Warszawski został przesunięty na późniejszy termin. Skalę imprezy widać też było podczas próby znalezienia jakiegokolwiek wolnego hotelu w Trójmieście… Nawet w hotelach za miliony monet nie było łatwo. A co dopiero w klasie ekonomicznej…
Koronawirus wywalił wszystko do góry nogami. Bardzo szybko nastawiłem się, że z Mistrzostw Świata na wiosnę nic nie będzie. Na długo przed oficjalną informacją przyjąłem do wiadomości, że jesienią też nic z tego nie będzie. W tak zwanym międzyczasie normą stało się odwoływanie kolejnych biegów. Nastawiłem się, że nie ma nic, a jeśli już udawało się gdzieś wystartować to wszystko działo się na ostatnią chwilę. Przez ostatnie miesiące wydarzyło się tyle, że już zapomniałem, że w Gdyni miały odbyć się Mistrzostwa Świata w półmaratonie. To było jakby sto lat temu!!
Medal który nie cieszy…
Wtedy to też, gdzieś na jakimś facebookowym wallu zobaczyłem medal z półmaratonu. Kompas! Napis World Athletics Half Marathon Championships! Wow! Chciałbym go mieć, nawet jak oficjalnie przecież i tak nie byłbym uwzględniany w klasyfikacji Mistrzostw Świata. Nieważne. Kozacki medal z bursztynem i kompasem zawisłby na ścianie w pokoju. Mimo, że medali mam już trochę, to ten wyglądał zjawiskowo!
Ten sam medal z kompasem wyjęty z kurierskiego foliopaku stał się tylko kawałkiem blachy z kompasem i napisem Half Marathon Championships. Mogę docenić ładne wykonanie i malutki bursztyn na wieczku i to… wszystko. Ani nie cieszy (jeśli już to smuci), ani nie skłania do innych emocji. Po prostu jest. Powieszę go pewnie z pozostałymi swoimi medalami, a jak go kiedyś odgrzebię to powiem: „A, to z tych Mistrzostw Świata co to je korona odwołała”.
Dystans, (którego prawdopodobnie) nie przebiegnę…
Chichotem losu jest też to, że tak się wszystko ułożyło, że mam medal z Mistrzostw Świata w półmaratonie a prawdopodobnie w 2020 nie przebiegnę ani razu dystansu półmaratonu. Mój plan rozpisywany jest właściwie pod „dychę”. Nie wyklucza piątki i nie wyklucza też półmaratonu, choć wtedy dostałbym do wykonania na pewno dłuższe ale zapewne nieco wolniejsze jednostki treningowe. Do maratonu nie trenuję, więc nie biegam dwudziestek i trzydziestek. Wszystkie moje treningi zamykają się w dwudziestu kilometrach, bo z treningowego punktu widzenia na chwile obecną więcej nie ma sensu.
Może w innych okolicznościach przyrody chciałbym ten półmaraton przebiec wirtualnie. Może mógłbym sam dla siebie przebiec 21,1 kilometra na rozbieganiu. Nie stanowi to dla mnie żadnego wyzwania. Może mógłbym wrzucić symboliczną fotę z medalem i podpisać „Mistrzostw Świata nie ma ale i tak jest zajefajnie”. Nie. Fotę wrzucam znad laptopa i porannej kawy.

Innego podsumowania tego półmaratonu nie mam.
Ja raczej nie zawieszę razem z innymi, szkoda bo piękny. A 17/10 zamiast Gdyni City Trail 🙂
A ja pobiegłem 2 półmaratony w tym roku: w lutym we Frankfurcie, w marcu w Neapolu.
W najbliższą niedzielę pobiegnę w Katowicach, za 2 tygodnie w Gliwicach i jeszcze jest szansa na Jelenią Górę w listopadzie.
Zapraszam na Śląsk – tu się biega pełną piersią 🙂
pozdrawiam, warszawiak
Ja stwierdziłem, że mam medal za bieg, który się dwa razy nie odbył. I to jest smutne i przykre. Paweł, trafnie zauważyłeś, iż nie będą się z nim łączyć żadne emocje, ani wspomnienia, mimo że jest taki piękny. W tym cała porażka tego biegu. Szkoda, była szansa na piękną historię.
W sumie to nie wiem co z tym pakietem zrobić… mam podobne odczucia jak ty – na pewno mnie nie cieszy a najbardziej smuci mnie podejście do całej sprawy przez organizatora.
Miał być największy bieg uliczny w historii a wyszła największa wtopa… i to za grubą kasę…
Półmaratonu nie przebiegnę, mam w tym dniu inne zawody… oby…
Medal miał dla „każdego, kto ukończy bieg”.. No i „rozdali” wszystkim, czyli sprzedali, żeby nie przetapiać.. A firma – organizator sfinansowała w dodatku swoje ryzyko z opłat niedoszłych uczestników. Mając sponsorów i organizując Mistrzostwa Świata dla garstki profesjonalistów. Zwykła grabież w biały dzień. Powinni wziąć przykład z innych – choćby Nocny Wrocławski – pełny zwrot, albo przełożenie na termin, w którym będzie możliwość przeprowadzenia biegu – do wyboru przez uczestnika. Osobiście nie zamierzam skorzystać więcej z usług tych „gdyńskich” naciągaczy.