Free znaczy wolność. Wolność w bieganiu, w nieograniczonym ruchu stopy i w braku systemów pomagających stopie. Free ma dawać wrażenia zbliżone do biegu boso. Prawdziwą wolnością byłoby Free 0.0. Natomiast Nike Free 5.0+ to but dla tych którzy chcą liznąć nieco minimalizmu i przekonać się czy im to odpowiada. Free 5.0 to delikatne wprowadzenie w świat minimalizmu.
Podstawowe informacje
Dane techniczne
Na pierwszy rzut oka w bucie zwracają uwagę dwie rzeczy. Niesamowicie miękka, wręcz kapciowata cholewka oraz ponacinana we wszystkie strony podeszwa.
Giętka cholewka…
Cholewka została wyzuta z prawie wszystkich ulepszaczy. Jedynym systemem, który został jest Nike Flywire, czyli żyłki napinające sznurowadła i poprawiające trzymanie śródstopia. Osobiście nie jestem to tego systemu przekonany, bo mam różne pary Nike’ów z Flywire i z nich. Największą różnicę robią Lunary i Flyknit’y. LunarGlide+ 4 w śródstopiu są słabo trzymane, natomiast Flyknit Lunar 1+ wręcz perfekcyjnie. Tak więc dopasowanie śródstopia wolę poddać swojej subiektywnej, organoleptycznej ocenie.

Free w tym względzie miło mnie zaskoczyło. Cholewka wygląda dosyć niepozornie. Jest szeroka i buty, jak już pisałem, wyglądają dosyć „kapciowato”. Wrażenie to pogłębia szeroka, wystająca poza obręb cholewki, podeszwa. Uczucie „kapciowatości” miałem też po wzięciu buta w dłoń. Cholewka jest bardzo miękka. Aż za miękka jak na but do biegania.
Po założeniu buty leżą zdumiewająco dobrze. Bardzo szczelnie i miękko oplatają stopę. Szeroki z wyglądu but staje się nagle dobrze dopasowany. Jedyny luz, jaki zostaje, to ten w palcach. Jest go akurat tyle ile potrzeba, aby palcom było wygodnie. Natomiast reszta buta leży idealnie. Śródstopie jest dobrze dopasowane. Pięta pozbawiona jest wszelkich usztywnień, stabilizacji i wzmocnień, przez co jest szalenie delikatna. Najdelikatniejsza i najbardziej miękka spośród wszystkich moich butów do biegania.

W efekcie cholewki tych butów w biegu się nie czuje. W palcach nic nie przeszkadza, śródstopie trzyma się doskonale, a pięta… pięty w tych butach praktycznie nie ma. Nic nie przeszkadza, ale tez nic nie pomaga stopie – idea minimalizmu została zachowana.
… i ponacinana podeszwa….
Podeszwa we Free jest bardzo specyficzna. Zbudowana jest z pianki Phylite i ponacinana jest we wszystkie możliwe strony. To znak rozpoznawczy linii Free i całej idei biegania naturalnego od Nike.
Jest niesamowicie giętką. Na reklamach pokazane są wręcz nierealne zgięcia buta, który jest zwijany w rulon. Z prawdziwym butem tak się nie da zrobić, lecz i tak stopień elastyczności podeszwy jest bardzo duży. Bloki pianki podczas zginania bardzo ładnie przesuwają się względem siebie. Widać jak podeszwa pracuje i że jest dużo bardziej elastyczna niż ludzka stopa.

Podeszwa jest miękka, szalenie wygodna i przyjemnie pracuje pod stopą. Wizualnie jest dosyć gruba, ale podczas biegu dopasowuje się na tyle, że można mieć wrażenie podobne do biegu boso. Ale biegu boso po czymś miękkim. Powiedzmy, że po materacu. Tym materacem jest właśnie owa ponacinana i elastyczna podeszwa.
Amortyzacja wbrew minimalizmowi występuje. Różnicą jest tylko jej ograniczona ilość, a także to, że we Free za amortyzację odpowiada po prostu pianka, z której zbudowana jest podeszwa. Nie ma tu innych tajemniczo brzmiących systemów. But nie ma tez dodatkowo amortyzowanej pięty. Biegając mam wrażenie, że delikatna amortyzacja rozłożona jest na całą podeszwę. To sprawia, ze Free nie faworyzuje biegu z pięty. Z pięty owszem da się w nich biegać, ale lądowanie na śródstopiu jest wygodniejsze. W ten sposób but delikatnie skłania do biegania ze śródstopia.

Dla tych, którzy z bieganiem ze śródstopia będą mieli problemy, konstruktorzy buta w tylnej części podeszwy pokryli kilka bloków pianki twarda guma BRS1000. Ona ma chronić piętę przed zdarciem w przypadku, kiedy niechcący zaczniemy biegać „po staremu”.
But najlepiej radzi sobie na asfalcie. W lesie nie mam do niego przekonania. Nie czuje pracy podeszwy. Nie czuje aż tak tej znajomej z asfaltu miękkości. Brakuje mi tego „czegoś”… Oprócz tego, w lesie podczas biegania bardzo łatwo miedzy blokami pianki klinują się mniejsze (a czasem i nieco większe) kamyki. Jeśli podeszwa ma pracować, to raczej nie z zaklinowanymi w niej kamieniami.

Asfalt uwydatnia poza tym jeszcze jedna cechę butów – są ciche. Podeszwa cicho ląduje i cicho się przetacza.
… dała but do biegania minimalnego?!
Nike Free 5.0 to teoretycznie but do biegania minimalnego. To też but, który jest jednym z najgrubszych w palecie Free. Ten but ma wprowadzać do świata coraz bardziej minimalnych butów. Ale czy wprowadza? Może wprowadzać, aczkolwiek mam wątpliwości.
Free 5.0 jest taką hybrydą pomiędzy klasycznym butem a butem minimalistycznym. Można się w nim doszukać elementów zarówno z klasycznych biegowych Nike’ów, jak Flywire czy tez BRS1000. Można znaleźć też elementy podążania ku minimalizmowi, jak niesamowicie elastyczna podeszwa i brak systemów stabilizujących stopę.

Dzięki temu but jest uniwersalny. Można w nim biegać dowolną techniką. Z racji braku dodatkowej amortyzacji pod piętą, preferowana jest ta z lądowaniem na śródstopiu. Natomiast, jako że podeszwa jest w całości (dzięki piance) lekko amortyzowana, można też w nich biegać z pięty. Bieg z pięty we Free nie jest tak komfortowy jak w klasycznych butach, lecz jednak można to robić. Tylko z drugiej strony, po co kupować Nike Free i biegać z pięty?!
Albo inaczej… Co to za but minimalistyczny w którym jest taka miękka podeszwa i można (przynajmniej na krótszych dystansach) biegać z pięty?!

Właśnie dlatego Free 5.0 może wprowadzać do biegania minimalistycznego. Dla osób mocno związanych z lądowaniem na pięcie, a chcących spróbować biegania ze śródstopia, może być to dobry początek. Dzięki uniwersalności nauczą się biegać ze śródstopia. Natomiast kiedy przyzwyczajenie do biegu z pięty weźmie górę, to też nic się nie stanie. Z czasem bieganie ze śródstopia stanie się coraz bardziej naturalne.
Głupotą natomiast byłoby kupowanie Free, kiedy bieganie minimalistyczne masz w głębokim poważaniu. Biegając we Free dzień w dzień z pięty można sobie zrobić krzywdę.
Natomiast głównym moim zarzutem jest ten, że w porównaniu z innymi minimalistycznymi butami, Free jest zbyt skomplikowany, za wygodny i zdecydowanie za miękki. Jedyne co go z nimi łączy to fakt, że najlepszy sposób biegania we Free to ten ze śródstopia. Niemniej jednak (co powtarzam w kółko) można w nich biegać z piety. A to już znacząca różnica, bo innych minimalistycznych butach tego się nie da zrobić.

Podsumowując
Nike Free 5.0+ to but dla bardzo początkujących minimalistów. To coś pomiędzy klasycznym butem, a tym minimalnym. Coś jakby z klasycznego buta ująć 2/3 systemów stabilizacji i amortyzacji. But jest szalenie wygodny i miękki zarówno z wierzchu jak i pod spodem. To but, który sugeruje bieganie ze śródstopia, bo do takiego biegu został stworzony, ale wbrew minimalizmowi nie zabrania biegać od czasu do czasu z pięty.
Mnie jednak nie przekonał. Dla mnie nie jest to but, który jest minimalistycznym. Jak na minimalistyczny jest za bardzo zabudowany i za miękki. Nie jest to też klasyczny but treningowy. Free to takie trochę… nie wiadomo co…
…czyli ni pies ni wydra 😉
Ale moim zdaniem potrzebne są takie przejściowe pozycje. Nikt przecież nie wskoczy z normalnych butów, od razu w zupełnie minimalne bo to szokowa terapia, nawet jak zwykłych butach biegał ze śródstopia. Trzeba pomału… i takie formy przejściowe sie przydają.
Poza tym, są ludzie, którzy mają problemy z minimalami na tle zbyt intensywych bodźców dla stopy. Nie w amortyzacji tu rzecz ale w tłumieniu nierówności, wszytkiego co sprawia że nas uwiera. Po prostu można mieć delikatną stopę i w butach o podeszwie jak papierek po prostu nie móc za daleko biegać, bo się skóra odgniata… Czucie podłoża jest fajne, ale dopóki stopa nie piecze od spodu 😉 Jasne, kwestia przyzwyczajenia itd, ale czy u każdego załatwi to sprawę… nie wiem.
Ja po sobie widzę, że z biegania na śródstopiu mam same zyski, z jak najmniejszego dropu w butach mam same zyski, z jak największej elastyczności buta i podeszwy – same zyski. Ale już z jak najmniejszej amortyzacji – niekoniecznie. Takie mam stopy wredne, że się łatwo odparzają i odgniatają. I amortyzacja pod śródstopiem oraz pewna warstwa materiału między stopą a podłożem sprawiają, że biega mi się lepiej, a stopy wytrzymują ile trzeba. Ale może z czasem się to zmieni. Zobaczymy.
But to but, jak się komu w nim biega to indywidualna sprawa. Kiedyś biegałem w ogóle innych butach i kupiłem Free 3.0. Trudno było się przyzwyczaić, ale później bieganie w tych butach było niesamowitą frajdą. Nie wspominając o wzmocnieniu stóp, nóg, mięśni itd.
Jak się Wam podoba i nie boicie się trochę pocierpieć na początku, to polecam. Myślę, że nie będziecie już chcieli wracać do topornych modeli.