Reebok One Guide to obok One Cushion jeden z dwóch butów Reeboka, który został zaprezentowany na sierpniowym spotkaniu w Aioli. But o tyle przełomowy, że to chyba pierwsze tak śmiałe wejście Reeboka w buty do biegania dla mas. Jest on też o tyle oryginalny, że nie wpisuje się we wszechobecną teraz modę na bieganie naturalne, a raczej na bieganie ze śródstopia.
Podstawowe informacje
Dane techniczne
Teoria Reeboków
W teorii chodzi przede wszystkim o jedną rzecz. Chodzi o to, że podeszwa większości butów budowana jest od dołu do góry, a warstwy pianki czy gumy układane są jedna na drugiej. Reebok poszedł w inną stronę i ułożył warstwy jedna za drugą. Mamy, więc:
- warstwę kontaktową,
- warstwę przejściową,
- warstwę napędową.
Widać to nawet na zewnątrz gdzie każdy rodzaj pianki wyróżniony jest innym kolorem:

Ciekawe w tym wszystkim jest też to, że Reebok nie idzie z duchem minimalizmu. Reebok wychodzi z założenia, że dla znakomitej większości biegaczy, szczególnie tych początkujących, naturalne bieganie to bieganie z pięty. Tacy biegacze potrzebują but na teraz, którego mogą założyć i iść biegać. But, który będzie dopasowany do ich stopy. Taka jest idea One Series – biegajmy tak, jak jest nam wygodnie.
A w praktyce
W praktyce but okazał się umiarkowanie wygodny. Palce mają dużo miejsca i swobody. W palcach jest też siateczka, która zapewnia trochę powietrza w bucie. A więc w palcach jest OK. Śródstopie za to mnie mocno rozczarowało. Stopa na zakrętach dziwnie w tym miejscu pracuje na boki, pływa w bucie i jest niestabilna. Niestabilność śródstopia zabija mi większość komfortu biegania w tych butach. Do pięty nie mam uwag. Nie jest jakoś specjalnie usztywniona i pozwala stopie popracować. Zapewnia tyle wsparcia, aby nie krępować normalnego ruchu.

Ciekawa jest podeszwa. Skoro z założenia jest to but dla początkujących, oczekiwałem dużej ilości amortyzacji i dosyć miękkiej podeszwy. Myliłem się. W moim odczuciu podeszwa jest amortyzowana umiarkowanie. Nie jest poduszkowata jak w innych asfaltowych butach i pozwala czuć podłoże, po którym się biegnie. Nie nazwałbym jej też sprężystą ale elastyczną. Dzięki temu, choć nie daje dodatkowego kopa w momencie odbicia, bardzo przyjemnie pracuje pod stopą. To jedyny plus tych butów.
Nie jest to jednak but dla cięższych osób. W mojej ocenie but nie ma aż takiej amortyzacji by udźwignąć cięższych biegaczy. Według mnie maksymalna waga biegacza dla tego buta to około 80 kilogramów.

Podeszwa nie grzeszy agresywnością i przeznaczona jest przede wszystkim na utwardzone drogi. Na takich czuje się najlepiej. Dobrze spisuje się na wszelakich rozbieganiach i wybieganiach. But fajnie pracuje i dobrze mi się w nim biega nawet długie biegi. A szybsze odcinki? Raczej nie, bo w moim przypadku, użyteczność ograniczona jest owym niedopasowaniem śródstopia. W Ogrodzie Saskim na szybkich odcinkach bieganych po łuku stopa mi uciekała na bok. To przeszkadzało, ale jeśli komuś but będzie dobrze pasował na stopę to myślę, że można w nim bez przeszkód biegać szybciej niż tylko owe luźne rozbiegania.

Kolejną rzeczą, która w Reebokach mnie wkurza są sznurówki. Są szalenie długie i przy standardowym zawiązaniu latają na boki we wszystkie strony. Czasami uderzają w drugą stopę. Czasami, kiedy jest cicho słychać takie „pyk… pyk… pyk…”, które jest dźwiękiem obijających się końcówek sznurówek. Można się do tego albo przyzwyczaić albo np. chować końcówki zawiązanych sznurówek pod pozostałe sznurówki. Ja wybrałem to drugie.
Ja się nie ślizgam!
Wiele osób po pierwszym treningu w Ogrodzie Saskim narzekało na śliskość i że na kostce brukowej mało się nie pozabijali. Szczerze? Nie zauważyłem tego ani wtedy, ani później podczas treningów, które też czasami odbywały się w deszczu. Gdyby nie to, że inni na to narzekali sam nie zwróciłbym na to uwagi. Może za wolno biegam? Może mój asfalt jest bardziej stabilny niż warszawska kostka brukowa. Nie wiem. Ja się nie ślizgam.
But dla pronatorów
Jak już pisałem głównym moim minusem jest niedopasowanie śródstopia, które objawia się wrażeniem pustej przestrzeni pod stopą. Czuję tak jakby albo wkładka była za nisko, albo mam łuk stopy za wysoko. Brakuje mi tam czegoś, co wypełniłoby tą brakującą przestrzeń.
Może mieć to jakiś związek z tym, że One Guide to but dla lekkich i umiarkowanych pronatorów, czyli dla osób, których kostki uciekają do wewnątrz. Moja stopa jest ustawiona bardziej na zewnątrz, więc może stąd miałem to dziwne uczucie przestrzeni pod łukiem stopy. Niemniej jednak w innych moich butach, które przeznaczone są dla stopy pronującej ten problem nie występuje. To pierwszy raz, kiedy czuję tak dziwną przestrzeń w bucie. Nie jest to komfortowe.

Z czasem stopa oczywiście się do tej przestrzeni przyzwyczaja. Najgorzej było na pierwszych kilometrach pierwszych treningów. Wtedy czułem to bardziej. Teraz – albo podeszwa się nieco ułożyła albo stopa przyzwyczaiła. Tyle że but powinien od początku leżeć dobrze. A nie czekać aż stopa się do niego przyzwyczai.
Podsumowując
Ciężko mi podsumować Reebok One Guide. Jedyne co mi się podoba to fajna praca podeszwy. Ma umiarkowaną amortyzację, jest wygodna, ale też na tyle elastyczna, że daje stopie popracować.
Cała reszta to minusy, które mi przeszkadzają. Przede wszystkim przeszkadza mi to niedopasowanie śródstopia i ta pusta przestrzeń pod łukiem stopy. Może to dlatego, że jest to but dla pronatorów? Przez to but dla mnie nadaje się tylko na lekkie i spokojne rozbiegania. Żadnego szybszego treningu w nich nie zrobię. Raz biegałem w nich szybko i mi wystarczy. Przeszkadzają mi też te za długie latające sznurówki…