Biegowe wymówki – na co zwalić nieudany start?

9 października 2017 3 min czytania
Biegowe wymówki

Stare przysłowie mówi że „Jak się chce psa uderzyć, kij się znajdzie”. Biegacze mają tak samo „Jak się zawali start, wymówka się znajdzie”. A jeśli w Twoim ostatnim starcie coś poszło nie tak i nie wiesz jak się wytłumaczyć podpowiadamy.

Było za ciepło!

O tak! Biegacze nie lubią ciepła. Kiedy komentator mówi, że jest idealna pogoda do biegania to znaczy, że jest pełne słońce a Ty przez cały dystans biegniesz po „patelni”. Nie poszło? To jasne że było za gorąco! Ba! Nawet jak nie ma „patelni” to zawsze może być „dla Ciebie za gorąco”. Skąd ktoś ma wiedzieć, że idealnie biega Ci się w temperaturze dokładnie 14,7 stopnia Celsjusza.

Było za zimno!

Czasami jednak „było za ciepło” nie zadziała. Przecież nikt Ci nie uwierzy, że było za ciepło jak było -5 stopni a trawę pokrywał szron. Wtedy było „za zimno”. Za zimno by się dobrze przed startem rozgrzać. Za zimno by wejść w swój normalny rytm. Za zimna była też woda w kubkach. Za zimny wiał wiatr… A propos wiatru…

Wiało (a nie miałem się za kim schować)!

Wieje, zawsze wieje co jest oczywistą oczywistością. Większość biegów ma trasę w kształcie mniej lub bardziej pokręconej pętli więc zawsze gdzieś będzie wiać w twarz. A jak wieje to wytrąca z tempa. A jak wieje to nie „idzie”. Zawsze może też akurat w tym momencie kiedy jesteś na trasie wiać wyjątkowo mocno.

Jeśli to mało to mogłeś akurat w tym momencie kiedy najmocniej wiało biec sam i nie móc się za nikim schować. Albo wszyscy schowali się za Tobą. I biegniesz sam. I sam przyjmujesz cały impet wiatru. I dlatego wynik taki słaby…

Podbieg mnie zabił!

Im dłuższy bieg tym większe prawdopodobieństwo, że znajdzie się ulubiony pretekst biegaczy – podbieg. A te jak wiadomo zabijają! To nic, że podbiegasz na raptem kilkumetrowe wzniesienie. Im bliżej mety tym każdy podbieg robi się bardziej stromy! Podbieg to podbieg! A podbieg potrafi zabić, zniszczyć i sprawić, że potem już nie ma siły biec…

REKLAMA

Zające za szybko prowadzili!

„Stary… Skąd oni wzięli tych pacemakerów? Mieli prowadzić po 4:30 a pierwszą dychę cisnęli po 4:20! Zajechali mnie i za półmetkiem już nie miałem sił biec.” Tak oczywiście, wszystko można zwalić na bogu ducha winnych pacemakerów. Prowadzili za szybko, rozciągnęli grupę, narzucili za mocne tempo i to wszystko przez NICH!

Zegarek źle tempo pokazywał!

Jeśli biegu nie prowadzą zające to nadal nie stoisz na straconej pozycji. Masz zegarek na ręku? To masz doskonałego kozła ofiarnego. Zegarek jak każda elektronika bywa zawodny. Przez kilka kilometrów pokazywał ci złe tempo i gnałeś jak głupi. Potem jak zaczął pokazywać normalne wartości to już byłeś tak zajechany, że wynik odjechał niczym pendolino do Poznania.

Kontuzja!

Paluszek i główka to szkolna wymówka. W przypadku biegaczy jest to raczej paluszek lub jego przedłużenie w postaci całej nogi. Tu boli, tam się naciągnęło a w ogóle to na kilometr przed metą jeszcze mnie skurcz złapał. Lista kontuzji spośród których możesz wybierać jest długa jak lista odcinków Mody na Sukces. Wybierz sobie jedną! Wybitni stratedzy wymówki „na kontuzję” przygotowują sobie grunt pod nią już na kilka tygodni przed zawodami…

Brzuch mnie bolał!

Ratunkiem są też wszelkie problemy gastryczne. Wiele nie trzeba. Wystarczy zjeść za dużo lub za mało. Wpić za dużo lub za mało. Przesadzić z węglowodanami. Z obiadem, który przez cały bieg będzie Ci się odbijał. Z resztą czy to ważne od czego brzuch cię bolał? Bolał i już!

Tylko ja ustawiłem się w prawidłowej strefie czasowej!

Jak bywa w strefach startowych wszyscy wiemy. Strefy strefami, a i tak ci wolno biegający stają z przodu. Ci szybko biegający stają z tyłu… Wszyscy stają gdzie popadnie a tylko Ty stanąłeś w prawidłowej strefie. Po starcie zamiast narzucić tempo na życiówkę musiałeś mijać te wszystkie zawalidrogi i lawirować od prawej do lewej. Cała taktyka na życiowy wynik runęła na pierwszych kilometrach.

Tylko uwaga! W Biegu Sołtysa w Pcimiu Dolnym gdzie startuje 10 osób i jeden pies ta wymówka raczej nie zadziała…

REKLAMA
Paweł Matysiak
Autor wpisu Paweł Matysiak

Bieganiem i doborem butów do biegania zajmuję się już od kilkunastu lat. Prywatnie biegam bo lubię. Zawodowo można mnie spotkać w Sklepie Biegacza na warszawskim Powiślu gdzie… doradzam Wam jakie buty wybrać. Sam mam ich w domu więcej niż jestem w stanie policzyć.

Subscribe
Powiadom o
guest
4 Komentarze
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Piotr
Piotr
5 lat temu

Dobre 😉

Janusz
Janusz
5 lat temu

A „biegłem treningowo” to gdzie?

Mirek
11 miesięcy temu

Gdyby był liczony czas netto nie brutto, gdzie można by wypuścić zawodników z odstępami to by nie było problemów natury „Straciłem na pierwszych dwóch kilometrach!”.