Jeśli ktoś myślał że TenNine z absurdalnie rozbudowaną podeszwą pod piętą to wynalazek i „wybryk natury” to czekajcie. Hoka ma tego więcej! A więcej oznacza, że z charakterystycznie rozjechaną na boki podeszwą pojawił się jeden z najbardziej popularnych wśród biegaczy i jeden z najbardziej znanych modeli Hoki czyli Clifton. W tym przypadku Clifton Edge.
Podstawowe informacje
Dane techniczne
Przeznaczenie
Clifton Edge to but treningowy do biegania po twardych nawierzchniach. Nie tylko asfaltowych i chodnikowych, ale też ziemnych i szutrowych. Bardzo dobrze amortyzowany (choć mniej od Cliftona, ale o tym za chwilę) i przez swoją konstrukcję nieziemsko stabilny. Przeznaczony dla biegaczy o masie powyżej 80 kilogramów oraz… lubiących nowości.
I tak jak bardzo lubię Hokę, tak nie wiem czy bym się z nim polubił. Czarna wersja kolorystyczna mojego oka nie cieszy. Rozsądek podpowiada, mi bardziej klasyczne konstrukcje. Ale z drugiej strony… Ciekawość podpowiada, że nie miałbym nic przeciwko aby przetestować go na żywo.
Plusy
- duża amortyzacja,
- bardzo dobra stabilność,
- uniwersalny bieżnik, zarówno w miasto jak i lekki teren,
- bardzo niska waga jak na but o takiej amortyzacji (288 gram w 12 US).
Minusy
- zapiętek nieco niższy niż w Cliftonie,
- rozbudowany tył podeszwy może przeszkadzać niektórym biegaczom.
Hoka – co jest co?
Pod kątem przeznaczenia i ilości amortyzacji to dokładnie ten sam segment butów co „standardowy” Clifton. A więc treningowy neutralny i z bardzo dobrą amortyzacją. Niemniej jednak jeśli miałbym go do czegokolwiek porównywać to tylko do TenNine. Buty z tak rozbudowaną piętą są tak inne od wszystkiego co wcześniej miałem na nogach że na razie nie ośmielę się ich z niczym innym ich zestawiać.
TRENINGOWE | TRENINGOWE STABILIZUJĄCE | TERENOWE | |
---|---|---|---|
największa amortyzacja | Bondi Elevon | Gaviota | Mafate |
bardzo duża amortyzacja | Clifton Clifton Edge | Arahi | Challenger Speedgoat |
duża amortyzacja | Rincon Cavu | Torrent |
Właśnie, co z tym tyłem?!
Nie jest on zaskoczeniem bo już jeden but z „czymś takim” widziałem. Mowa o terenowym TenNine – to pierwszy but gdzie podeszwa wylewa się na boki pod piętą. W teorii ma to ułatwiać zbieganie zapewniając większy kontakt z podłożem. Nie wiem, nie miałem okazji próbować.
W Cliftonie Edge jest dokładnie tak samo. Krawędź podeszwy pod piętą została rozszerzona na boki i w tył co tworzy bardzo charakterystyczną rozlaną podstawę pod piętą. Nie przypomina to niczego wcześniej a Hoka pisząc o niespotykanej geometrii ma rację.
W TenNine wręcz była kartka/ostrzeżenie od producenta aby nie chodzić w tych butach po schodach oraz nie prowadzić samochodu. W Cliftonie Edge tylna cześć podeszwy jest rozbudowana zauważanie mniej niż w TenNine. Mniej wystaje do tyłu i na boki. Ale podczas schodzenia po schodach jest podobnie. Również nie da się nie zaczepić tyłem buta o krawędź stopnia.
Co innego w biegu. Nie mam go okazji testować, ale w pierwszej chwili biega się w nim bardzo poprawnie jak na tak oryginalną geometrię podeszwy. Z przodu jest miękko i stabilnie, czego można było się spodziewać. Z tyłu także. Czuć, że pięta siedzi nisko i stabilnie. Rozbudowana podeszwa pod piętą nie przeszkadza mi w bieganiu i stawianiu kroków na płaskiej nawierzchni. Szczerze, zabrałbym go na zewnątrz.
Ale też, nie jest to but dla każdego. Ci którzy mają tendencję do stawiania stóp bardzo blisko siebie i podczas biegania wręcz zaczepiania krawędzią jednego buta o drugi mogą mieć problem. W Edgach z racji szerokiej krawędzi może być to jeszcze bardziej bolesne. A właściwie tak bolesne, że nie będziesz w stanie w nich biegać. Bo skoro zahaczasz podeszwą o kostki w butach o normalnej szerokości to co dopiero w Edgach?!
Inny przypadek to osoby bardzo mocno akcentujące lądowanie na pięcie. W Edgach nie za bardzo da się lądować na końcowym kancie pięty. But przez swoją geometrię to uniemożliwia i od razu ciągnie stopę w kierunku lądowania na całej stopie. Osobom o bardzo mocnej tendencji do lądowania na pięcie może tak bardzo zmieniać ruch stopy, że nie skończy się to najlepiej.
Właśnie, a co z amortyzacją?! To ten sam poziom co Clifton?!
Według materiałów producenta jest „balanced” co w przypadku Hoki oznacza bardzo dobrą amortyzację – taką dla biegacza powyżej 80 kilogramów, ale jeszcze nie dla biegacza 100 kilogramowego. Dokładnie tak samo opisany jest klasyczny Clifton. Dokładnie taką samą ma również wysokość podeszwy. A więc jest to 29 mm pianki pod piętą i 24 mm pianki pod przednią częścią stopy. Daje to taki sam 5 mm drop. Tutaj nic się nie zmieniło.
W podeszwie zastosowano inną, lżejszą odmianę pianki niż w dotychczasowych edycjach Cliftonów czy Bondi. Tak mówi producent. Nie da się też nie zauważyć, że pianka a zarazem podeszwa w Edgach jest zdecydowanie twardsza niż ta zastosowana w standardowym Cliftonie. Tą różnicę czuć zarówno w części tylnej jak i przedniej. Dokładając do tego szeroką, stabilną podeszwę pod piętą dostajemy zupełnie innego buta niż Clifton.
Zmiana geometrii podeszwy i zmiana pianki sprawiła, że to dwa zupełnie inne buty.
Właśnie, gdzie w nim biegać?!
Clifton Edge to but w miasto i na twarde miejskie nawierzchnie, choć jak to niemal zawsze z butami tej klasy bywa nie boi się też lekkiego terenu. Bieżnik jakim dysponują da sobie radę poza miastem, a w podmiejskich lasach będzie miał się czym złapać powierzchni.
Pod kątem takiej uniwersalności wygląda nawet lepiej od klasycznego Cliftona. Przerwy pomiędzy blokami bieżnika są większe i głębsze. Gdyby ktoś wpadł na pomysł biegania w nich po błocie zapchałby je momentalnie, ale na podmiejskie lasy powinien wystarczyć. Na miasto na pewno wystarczy.
Właśnie, a co z cholewką i wagą?!
Cholewka nowego Cliftona Edge jest podobna do cholewki Cliftona 7. To dosyć klasyczna dwuwarstwowa siatka. Wykończona bezszwowo. W newralgicznych miejscach (jak np. na czubku buta) mająca bardzo podobne wzmocnienia. Podobny jest też języczek na zapiętku. Nie pełni on żadnej „specjalnej” roli. Po prostu jest i fajnie wygląda.
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że z tyłu Clifton Edge jest bardzo płytkim butem. Poza języczkiem z tyłu, wcięcie na kostkę jest mocno zarysowane, a cholewka w tym miejscu jest zdecydowanie niższa niż podeszwa. To trochę złudne wrażenie.
W rzeczywistości wcale nie jest aż tak płytki. Po pierwsze, po założeniu buta pięta „wpada” w podeszwę przez co pięta jest położona niżej niż wydaje się z zewnątrz. Po drugie, zapiętek jest na tyle usztywniony, że dobrze trzyma piętę. Wreszcie, wewnątrz mamy coś jakby poduszki chwytające pietę i trzymające ją w bucie. Gdybym nie analizował kształtu buta, a po prostu założyłbym go na stopę to nie zwróciłbym uwagi na to że „zapiętek wydaje się niski”. Jest niższy niż w klasycznym Cliftonie, ale bez przesady…
Dopasowanie w pozostałej części również jest dosyć standardowe. Jeśli już miałbym zwracać uwagę na szczegóły to byłoby takie, że Clifton Edge jest nieco bardziej dopasowany w śródstopiu od Cliftona, za to w części przedniej wydaje się, że ma troszkę więcej miejsca. Ale to detale. Każdy może odczuwać je nieco inaczej.
Clifton niezależnie o którym mówimy waży właściwie tyle samo. Poprzednik Clifton 6 w rozmiarze 12 US ważył 292 gramy. Aktualny Clifton 7 kategorii wagowej nie zmienił i waży 288 gramów. Clifton Edge w rozmiarze 12 US waży… 288 gramów. Uwzględniając błąd pomiarowy, wszystkie Cliftony ważą tyle samo…
Mało!! Porównując masę Cliftona (także Edga) z innymi butami treningowymi o dużej amortyzacji jest to zdecydowanie waga lekka. Podobną masę (poniżej 300 gramów) mają w mojej szafie buty treningowo-startowe. A tu masz! Bardzo miękkie Cliftony i trochę mniej miękkie Cliftony Edge ważą tyle co dużo „szybsze” buty! To jest zdecydowanie na plus!
Miałem okazję wytestować. Mi osobiście nie podeszły, ale brat się nie rozstaje 🙂
Cóż, kwestia gustu 🙂
„Zwykły” Clifton jest na tyle inny od większości butów, że jednym „siada na stopie” idealnie a inni go nienawidzą. A co dopiero Edge 😉