Ni to but ni skarpeta. To Lunar Epic najnowsze dziecko Nike. Z ponacinanym i specyficznie ukształtowanym LunarLonem. Z Flyknitową cholewką o wysokości skarpety. Z jednej strony wszystkie te technologie są znajome. Z drugiej but jak na but do bieganie jest szalenie oryginalny.
Na pierwszy rzut oka śmieszne wydawać się może nazywanie go butem do biegania i zaraz ciśnie się na usta „A kto będzie w tym biegał?!”. Nie wiem kto i domyślam, się że Lunar Epic salonów sprzedaży nie zawojuje ale co by o nim nie mówić jest butem zupełnie innym od wszystkich do tej pory.
Podstawowe informacje
Dane techniczne
Przeznaczenie
Lunar Epic to jeden z tych butów których nie da się wrzucić do worka oznaczonego treningowe neutralne czy treningowe stabilizujące. Stabilizacji w nim nie ma, ale do buta określanego po prostu mianem butów treningowych także mu bardzo dużo brakuje.
Najbliżej jest mu do butów „lekkich treningowych” bo jest to but z wagi lekkiej i daje porównywalną elastyczność i umiarkowane wsparcie jak buty z tego segmentu. Poza tym wrażenia po jego założeniu są bardzo specyficzne.

Cholewka
Cholewka to w większości znany z innych modeli Nike – Flyknit. To też jedne z tych butów gdzie określenie że cholewka zachowuje się jak skarpeta nie jest w żaden sposób naciągane. Cholewka to jedna wielka skarpeta wykonana z jednego kawałka materiału. Zakłada się ją specyficznie i na początku trochę śmiesznie ale pod kątem dopasowania do stopy to ideał. To co jest też jest istontne po założeniu jest w nim mało miejsca zarówno na boki jak i na długość. Zawsze noszę 12 US i taki model też mam teraz w ręku ale w przypadku Lunar Epic chętnie przymierzyłbym też rozmiar większy.

Cechą charakterystyczną tej cholewki jest też jej elastyczność i niemal brak jakichkolwiek wzmocnień. But posiada tylko jedno sztywniejsze miejsce – zapiętek. Z zewnątrz został on usztywniony warstwą tworzywa naniesioną na flyknit. Od wewnątrz jest tak samo. Dzięki temu but sam w sobie minimalnie trzyma piętę ale daleko jest mu do sztywnych zapiętków znanych z większości butów treningowych.
Zapiętek a także całą cholewkę można bez problemu składać w każdą stronę. Inaczej skarpeta nie byłaby skarpetą.

W rejonie śródstopia cholewka uzupełniona jest o Flywire. To te zielone cienkie żyłki zaczepione o sznurowadła mające poprawiać trzymanie śródstopia. Osobiście uważam że ich rola jest mocno przeceniana. But dobrze sam sobie radzi z trzymaniem stopy i dopasowaniem cholewki. Flywire może być tutaj elementem bardziej wzmacniającym cholewkę niż trzymającym stopę.

A właśnie… Sznurówki! Są. Aczkolwiek myślę że można ich nie wiązać albo wiązać tylko po to aby ich końce nie latały na boki. Podczas chodzenia nie odczuwam żadnej różnicy czy mam buty zasznurowane czy nie. To w ten sposób drugie buty gdzie sznurówki pełnią funkcję ozdobną. Pierwszymi były Ultraboosty. W tamtych biegałem bez wiązania sznurówek. W tych myślę że też bym tak zrobił. Sznurówki w Lunar Epic po prostu są i sprawiają że but wygląda jak but. Bez nich buty byłyby conajmniej dziwne i wręcz nieprzedawalne.
Wkładki
W pudełku z LunarEpic znajdziemy też „zapasową” parę wkładek. W ten sposób możemy wyjąć wkładki które domyślnie są w butach i zastąpić je wkładkami nieco grubszymi i bardziej miękkimi. Czy jest sens?! Polecam przejść się czy przebiec w jednej takiej i jednej takiej. Różnica jest minimalna a być może gdybym nie wiedział że mam dwie różne wkładki to bym jej nie zauważył.

Podeszwa
W podeszwie też od strony technicznej mamy dokładne ten sam materiał co w Lunar Glide, Lunar Eclipce, Flyknit Lunar czy nawet Vomero – Lunarlon. Dla przypomnienia to Nike korzysta z dwóch głównych pianek – Cushlon i Lunarlon.
W Lunar Epic jest właśnie Lunarlon czyli ten trochę mniej miękkim ale za to bardziej sprężystym. Dodatkowo został laserowo ponacinany czego jeszcze w butach nie widziałem. Natomiast pod kątem miękkości i amortyzacji – super. W Lunar Epicach jest miękko, a nawet bardzo miękko.

Co jeszcze? Są też specyficznie uformowane bo w podeszwie znajduje się kilka (pięć) lekko wypukłych obszarów. Widać je nawet z boku buta. Przypominają poduszki na łapie kota i zapewne trochę też tak mają działać.

Działają też niestety w inną stronę. Sprawiają że but staje się bardziej niestabilny i wymagający dla stopy. Przy tak dużej miękkośći i tak małym trzymaniu stopy może się objawiać niestabilnością w kostce. A nawet jak nie będzie to już na pierwszy rzut oka czuć że nie jest to but który zapewnia dużą stabilność.
Bieżnik
Aż nie wiem czy w przypadku Lunar Epic jest sens mówić o bieżniku. Jego spodnia strona to po prostu Lunarlon z tymi wszystkimi nacięciami. Nie ma w nim czegoś takiego jak bieżnik. Nie ma dodatkowej gumy będącej wzmocnieniem podeszwy. Jest Lunarlon i pięć wyprofilowanych poduszek.

Bieżnik idealny na asfalt i raczej nie pokusiłbym się w nich pobiec w leśne ścieżki. Nie z taką miękkością w podeszwie, nie z takim małym trzymaniem stopy i nie z takim „bieżnikiem”. W terenie momentalnie zapchałbym te wszystkie laserowe szczeliny błotem.
Waga
Patrząc na wagę jest to zdecydowanie but lekki. Nike Lunar Epic w rozmiarze 12 US waży 263 gramy – dokłądnie tyle ile aby nazywać go butem lekkim treningowym. To też drugi najlżejszy model Nike (po LunarTempo) który jak dotąd pojawił się na blogu.
Podsumowanie
Wydaje mi się że większość osób skazało buta na pożarcie tylko z powodu jego oryginalności i nieco dziwacznej konstrukcji. W rzeczywistości but jest z jednej strony hybrydą starych już rozwiązań Nike. Z drugiej oferuje zupełnie inne wrażenia od dotychczas prezentowanych modeli. Nie wiem
A na sam koniec gdybym chciał mu znaleźć alternatywę to jest jeszcze jeden model który przy takiej dużej miękkości w podeszwie miał tak skarpetkową i nieinwazyjną cholewkę – adidas Ultraboost.