Kupiłem go przypadkiem. Minęły dwa lata i sprawił, że dziś przez niego praktycznie nie używam czapek do biegania. Storm Buff jest najlepszą czapką jaką mam.
Co to jest ten Storm Buff?
Klasyczny Buff to jak wiemy rurowaty kawałek mikrofibry. Nierozciągliwy wzdłuż i elastyczny w poprzek. Dzięki temu można go używać jako opasek, bandam, czapek i wielu innych rzeczy. Storm Buff także jest rurowatym kawałkiem materiału ale wykonanym z innych materiałów i wyposażonym w ściągacz na końcu. Po co? Za chwilę się wyjaśni…

Storm Buff z zewnątrz jest dużo krótszy od normalnego Original Buffa. Jedna trzecia jego długości wykonana jest z mikrofibry. To dokładnie ten sam materiał co w „normalnych” buffach. Miękki, cienki i bardzo dobrze chłonący wilgoć. Ludzie którzy intensywnie się pocą powinni go docenić.
Pozostałe 2/3 to membrana Gore Windstopper. Cienka chroniąca przede wszystkim przed wiatrem powłoka. Co ciekawe choć to windstopper to zachowuje się tak samo jak normalny buff – rozciąga się w poprzek a nie wzdłuż.

Tak wygląda chusta od strony zewnętrznej. Od środka jest wykonana z drugiej warstwy materiału. Tym razem już tylko z mikrofibry. Ma to o tyle znaczenie, że windstopper jako zewnętrzna warstwa ma chronić przed wiatrem a wewnętrzna ma trzymać ciepło, zbierać pot i być wygodna. Dlatego chustę zawsze powinno się używać windstopperem na zewnątrz.
Dwa główne zastosowania
Ze Storm Buffa nie zrobimy tylu rzeczy co z klasycznej chusty. Chusta jest na tyle gruba a materiał windstopperowy sztywny, że odpadają wszelkie opaski, bandamy i kominiarki. Zostają dwa realne zastosowania. Pierwsze to komin na szyję czyli coś w rodzaju dopasowanego szalika z windstopperem. Sprawdza się, jest ciepło i co w tym przypadku fajne to materiał windstoppera jest na tyle sztywny że trzyma się na szyi dosyć wysoko, nie opada nawet bez zaciskania ściągacza. A jak jest za luźno to zawsze można trochę buffa ściągnąć.

Drugą rzeczą która u mnie króluje to Storm Buff jako czapka. Zrobienie jej jest banalne. Wystarczy po prostu do samego końca ściągnąć buffa z jednej strony. Zostaje na czubku głowy minimalny otwór ale nie przesadzajmy. Przez centymetrowy otwór na czubku głowy nic ci się nie stanie.

Samego buffa po ściśnięciu wystarczy zawinąć i volia – czapka gotowa. Polecam składać z windstoperem na zewnątrz i mikrofibrą do środka. Wtedy windstoper chroni od wiatru a mikrofibra zbiera pot i trzyma ciepło. Sprawdziłem taki układ do -10 stopni. Działa!

Tak właśnie buff stał się czapką. Mogę biegać w normalnych czapkach ale większość mam wrażenie, że mniej trzyma ciepło i słabiej chroni moją głowę. Mogłem sobie nawet kupić czapkę marki Buff, ale większość z nich wygląda na tyle fajnie, że mógłbym w nich chodzić na co dzień, ale do biegania wolałbym coś cieplejszego. Został więc Storm Buff którego używam jako czapkę.
Podsumowanie
Kupiłem go przypadkiem jako ciekawostkę i gadżet. Z czasem ta ciekawostka okazała się bardzo praktyczna i wyparła normalne czapki z użycia. Storm Buff jest od nich cieplejszy i lepiej leży. Nie zamienię go na zwykłą czapkę.