Dotychczas jeśli chodzi o określenie jakości biegu któlowały tylko dwie wartości – tempo oraz tętno. Stryd to pierwsze urządzenie które mierzy coś zupełnie innego – moc podczas biegania. Jak to działa?
Moc, o co w niej chodzi
Najczęściej o mocy mówi się w kontekście kolarstwa i mierzenia mocy na rowerze. Tam często słyszy się o watach, o watach na kilogram i tym kto ile na rowerze wykręca. Momentami to już istna matematyka gdzie moc wyrażona w watach jest wypadkową prędkości, szybkości podjazdu, oporu wiatru, masy kolarza i jeszcze kilkunastu innych rzeczy. Za dużo tego dla mnie.
Stryd to próba wprowadzenia tego samego do biegania, czyli nie tętno, nie tempo a siła z jaką odbijamy się od podłoża i ma tutaj kluczowe znaczenie. Im większa, tym większa moc i jesteśmy w stanie biec szybciej. Jest to w ten sposób niezależny parametr od tętna czy tempa. Można na jego bazie ułożyć cały trening, ale póki co w przypadku zastosowania go w bieganiu, świat się dopiero tego podejścia uczy. Nie ma szkół treningowych opartych na mocy biegowej. Jest to nowa droga.
Im więcej na jego bazie powstanie opracowań tym będzie przynosił lepsze efekty.
Otwieramy pudełko
Zanim natomiast ktokolwiek zobaczy jakiekolwiek efekty należy Stryda rozpakować. W środku niepozornego pudełka znajdujemy pasek na klatkę piersiową, nadajnik i krótką instrukcję. Na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykły pasek i nadajnik do pulsometru.

Pasek po założeniu jest wygodny i nie przeszkadzający. Biegłem z nim przez miesiąc robiąc maksymalnie 1,5 godzinne treningi i nie obcierał, nie uwierał. W porównaniu do mojego paska z Ambita3 nie widzę żadnej różnicy w komforcie.
Instalujemy aplikację?
Podążając za instrukcją powinienem teraz pobrać aplikację na telefon. Mój klasyczny (niech będzie że stary) telefon takich rzeczy jak aplikacje na Androida nie obsługuje. Nawet nie wie co to Android.
Pobrałem za to z ciekawości apkę na swój tablet. Raczej ciężko byłoby z nim biegać, ale spodziewałem się, że apką będę mógł się pobawić. Nic z tych rzeczy. Apka zatrzymuje się na ekranie powitalnym. Przeinstalowałem ją kilka razy raczej bez nadziei, że to coś zmieni. Nie zmieniło. Muszę poradzić sobie bez apki, choć z tego co widzę jest ona jednym z elementów całego systemu.
Lub logujemy się na stryd.com
Na szczęście bez problemu można założyć konto poprzez normalną stronę www.stryd.com/powercenter. Połączenie go z systemem Suunto zajmuje dosłownie dwa kliknięcia (pierwsze aby połączyć Stryda z Movescountem, drugie aby połączyś Movescounta ze Strydem). Od tego momentu wszystkie dane będą zarówno na stryd.com a także tradycyjnie w Movescount.

Serwis PowerCenter przydaje się też do skonfigurowania miernika. To przez niego i tylko przez niego ustawimy nasze parametry jak wzrost, waga, płeć czy wiek. W nim też możemy ustawić zakresy mocy. Stryd rekomenduje kilka testów polegających na sprawdzeniu się na krótkich odcinkach bieganych na maksimum możliwości. Po wpisaniu wyników takich testów, strefy mocy i tempa Stryd policzy za Ciebie. Przyznam się że żadnego z tych testów nich nie zrobiłem a wpisałem takie dane aby mniej-więcej strefy się zgadzały. Z resztą to w przypadku takiego krótkiego użytkowania nie ma znaczenia bo i tak nie biegałem według tych stref.

Do tego przydałby się jakieś większe opracowania, jak wykorzystać moc i jak można w oparciu o nią trenować? Czy można strefy mocy potraktować tak samo jak strefy tętna? Można bo się po części pokrywają, ale te parametry są od siebie niezależne i mierzą wysyłek w zupełnie różny sposób. A może raczej jak strefy tempa bo moc chwilowa reaguje równie szybko jak tempo. Przykład. Z bardzo szybkiego biegu przechodzisz w trucht. Tempo momentalnie spada, moc momentalnie spada, a tętno nie. Tętno spada powoli.
Parowanie z Ambitem
Druga rzecz jaką musiałem zrobić to sparować same urządzenia. Da się to zrobić jak z każdym innym czujnikiem mocy. Automatycznie mając do wyboru w opcjach Ambita parowanie z czujnikiem mocy oraz z czujnikiem tętna wybrałem początkowo parowanie z czujnikiem mocy. To błąd. W takiej konfiguracji Stryd nie mierzy pulsu i działa wyłącznie jako miernik mocy.
Aby mierzył i jedno i drugie należy go sparować jako miernik tętna – dokładnie tak samo jak każdy inny miernik tętna w Suunto. Od tej chwili działa perfekcyjnie. Mierzy tętno i moc i co warto zaznaczyć w Strydzie obydwa te systemy są niezależne tzn. moc nie zależy od tętna. Moc mierzona jest z akcelerometru i wszelkich mikrodrgań jakie wykonujemy biegając i przenosząc ciało do przodu oraz w górę i w dół. Na tej podstawie określana jest moc.

Z jaką mocą biegam?
Na co dzień po sparowaniu ze sobą zegarka i miernika korzystanie ze Stryda nie różni się od korzystania z normalnego zegarka.
Zegarek mierzy moc na bieżąco i na bieżąco tą informację podaje na tarczy zegara. W Suunto mamy w ten sposób do wybrania Moc (chwilową), Średnia moc, Moc maksymalna, Moc 3s, Moc 10s, Moc 30s, Moc okrążenia, Maksymalna moc okrążenia. Jest generalnie wszystko co można chcieć widzieć podczas treningu. Tak samo bezpośrednio po treningu zegarek w podsumowaniu pokazuje średnią i maksymalną moc. Po więcej trzeba wejść czy na Movescount czy Stryd PowerCenter.
Tam moc jest podawana w formie takiego samego wykresu jaki znamy z tętna czy tempa.

Po pierwszych treningach ciężko określić użyteczność nowej informacji. Widzę na pewno zależność. Kiedy czułem że pobiegłem mocniej, to miałem też większą średnią moc z danego treningu. Na bardziej luźnych treningach moc miałem mniejszą. Na ile ona odzwierciedla moją faktyczną moc podczas biegu. Nie sposób sprawdzić, ale widzę przełożenie liczb na rzeczywistość.
W przeciągu kilku tygodni ciężko wyciągać jakiekolwiek wnioski. Nie mam nawet zielonego pojęcia jak słaba jest moja aktualnie generowana moc. Typuję, że wynik 200+ nie jest wynikiem szczególnym. Zapewne w perspektywie czasu zobaczyłbym zmiany. Zapewne z czasem nawet bez dodatkowej wiedzy sam nauczyłbym się z mocą pracować.
Podsumowując
Idea miernika mocy mi się podoba. Bardziej do mnie przemawia niż pomiar poszczególnych parametrów typu oscylacja pionowa czy czas kontaktu z podłożem, a tym bardziej sztuczne parametry wydajności treningowej podawanej przez zegarki. Moc daje jeden konkretny parametr z którym można pracować i który na samym początku można potraktować jak tętno i na jego bazie wyznaczyć strefy treningowe. W dłuższej perspektywie moc wyrażona w watach może być dodatkowym parametrem określającym wydolność fizyczną. Potencjał w tym rozwiązaniu jest. Brak tylko opracowań jak z nim pracować i co może faktycznie dać.
Ile to cudo kosztuje?
Około 1000 PLN. Na stryd.com jest cena 199$, ale to nieco inna wersja tego urządzenia (zapinana na sznurowadła). Nie wiem czy lepsza czy gorsza. Dla mnie gorsza bo to kolejny dodatkowy element do zakładania na trening. W tej wersji jaką ja testowałem wszystko jest w pasku.
A czy jak założysz pasek do mocy, to tętno będzie mierzone, zakładając że nie masz zegarka z pomiarem z nadgarstka?
Osobiście uważam, że to pokazuje moc z dużą dozą niepewności, bo jednak nie mierzy to siły nacisku na podłoże bezpośrednio jak pomiar mocy w korbie czy pedałach. Na pewno są to jakieś algorytmy.