Biegiem przez świat to najnowsza propozycja Galaktyki. Opowiada historię zaskakująco młodej biegaczki, która dostała bilet na podróż marzeń dookoła świata.
Tą zaskakująco młodą biegaczką jest Becky Wade – młodziutka i malutka (152cm wzrostu) biegaczka, która postanawia odwiedzić wszystkie miejsca kultowe związane z bieganiem. W prologu ma się przed oczami taką małą podekscytowaną dziewczynkę siedzącą w ciepłych kapciach nad wielką mapą świata i planującą gdzie by tu pojechać. Może tu? Może tam?
Ostatecznie lista miejsc które odwiedzi jest w dużej części przewidywalna. Zaczyna się od Igrzysk w Londynie 2012 roku. Zaglądamy na bieżnię gdzie Roger Bannister jako pierwszy człowiek na ziemi złamał 4 minuty na milę. Biegamy razem z Becky przez Etiopski las eukaliptusów. Startujemy w zawodach w Nowej Zelandii. Biegamy w kółko po parku w centrum Tokio… oraz jesteśmy jeszcze w kilku innych miejscach.
W każdym z nich miesza się kilka rzeczy. Przede wszystkim samo bieganie które zmienia się w zależności od tego po której stronie świata aktualnie jesteśmy. Zmienia się też jedzenie, kultura i zwyczaje miejscowych. Generalnie cała książka to taka mieszanka książki podróżniczej i biegowej.

Każda część świata to oddzielna jej cześć. Każde z miejsc miało swoją historię, która czasem wciąga bardziej a czasem trochę mniej. Drażniło mnie zdumienie autorki tym że w Londynie można biegać do pracy z plecakiem. Innym razem ciekawiły zwyczaje japońskich biegaczy. Niezależnie od tego cała historia jest zaskakująco przyjemna w odbiorze a jedyny dramatyczny moment to ten kiedy Becky wyrwała się sama na trening wokół Entoto, zgubiła się i wybiegała ponad 30 km. Potem jak sama przyznaje, nie opisała tego od razu na swoim blogu bo nie chciała martwić swojej mamy. Mam nieodparte wrażenie, że cała książka została napisana tak aby swojej mamy nie martwić.
Na stałych czytelników biegowych książek „Galaktyki” może spaść czasami wrażenie deja-vu. Etiopia przypomniała mi Adharananda Finna i jego „Dogonić Kenijczyków”, przepisy na końcu rozdziałów to znów Scott Jurek i „Jedz i Biegaj”. Becky spojrzała tylko na to samo trochę łagodniejszym, kobiecym okiem.
Podsumowując
Podsumowując „Biegiem przez Świat” nie jest książką odkrywczą dla kogoś kto już czytał inne książki o bieganiu, w szczególności te wydane przez Galaktykę. Jest natomiast całkiem miłą i sympatyczną lekturą o bieganiu i podróżach. Jest przyjemną mieszanką biegania w różnych kulturach świata, przeplatania się różnych historii. I tych bardziej ciekawszych i tych ciekawszych trochę mniej.
Nie powiem, że jest to must have do przeczytania, ale czyta się dobrze.