Oficjalnie, aby but był zgodny ze światowymi regulacjami i dopuszczony do startu w zawodach biegowych, nie może mieć podeszwy wyższej niż 40 milimetrów. Większość butów startowych zbliża się, ociera wręcz o tą granicę. Co jednak z butami, które ze swojego założenia są butami startowymi do szybkiego biegania a przekraczają tą granicę?
To buty opisywane jako „non race day”. To buty do… No właśnie. Do czego?
Skąd to się wzięło?
Zaczęło się od Nike i prototypów pierwszych Vaporfly’ów a potem Alphafly’ów, które poza zastosowaniem płytki/płytek z włókna węglowego miały jak na ówczesne startówki niewiarygodnie wysokie podeszwy. Producent w nazewnictwie używał i używa nawiązań do procentów, które mają działać na wyobraźnię i w domyśle poprawiać o kilka procent osiągi.
Co do samego zastosowania włókna węglowego w butach, aby zbudować w jego podeszwie sprężystą dźwignię, nie mam wątpliwości, bo wystarczy założyć którykolwiek z karbonowych superbutów (adidas Adios Pro, Asics Metaspeed Sky, Nike Vaporfly czy Saucony Endorphin Pro) by poczuć to na własnych nogach. A im jesteś szybszy i masz moc, aby ją w buta włożyć, to oddaje bardziej.
Dokładnie to samo czuli (prawie) wszyscy biegacze, pojawiły się wyniki, padały rekordy świata i zaczęła się dyskusja na temat dopingu technologicznego.

Regulacje World Atheltics
World Athletics, czyli światowa federacja lekkoatletyczna, dosyć szybko zajęła się sprawą i choć nie padło żadne słowo na temat przewagi technologicznej, granica została postawiona:
- Podeszwa nie może być grubsza niż 40 mm.
- Tylko jedna płytka, a jeżeli kilka to w jednej płaszczyźnie.
- Płytka w kolcach tylko do mocowania wkrętów i nie więcej jak 30 mm wysokości.
- But musi być butem ogólnodostępnym i będącym w sprzedaży od co najmniej 4 miesięcy.
Buty nie spełniające tych wymagań (do dziś uległy nieznacznej modyfikacji) oczywiście nie zostały zakazane na rynku, ale z punktu widzenia profesjonalnego biegania nie są dozwolone, a wyniki w nich uzyskane nie będą uwzględniane. To się oczywiście tyczy profesjonalnych biegaczy. Ci biegający dla przyjemności mogę mieć to… gdzieś.
Kwestią czasu było, aby na rynku pojawił się pierwszy ,,niedozwolony but do biegania”. Był to adidas Prime X z niebagatelną ilością 50 milimetrów, czyli 5 centymetrów materiałów pod piętą. Dużo, powie ktoś. Jak się bawić to się bawić – powiem ja, bo to nie było przekraczanie granicy o krok. To był całkiem duży sus za tę granicę.
Minęły dwa lata i na rynek wchodzi odświeżona wersja adidas PrimeX Strung z (oficjalnie) 49 milimetrami wysokości podeszwy. Jednocześnie pojawia się kolejny ,,gargulec”, czyli New Balance FuelCell SuperComp Trainer z 47 milimetrami pianki pod piętą…

Buty startowe nie na dzień startu
Obydwa przerośnięte ,,gargulce” są butami w zasadzie nie wiadomo do czego. Obydwa przez samych producentów są klasyfikowane i opisywane tak, że można zgłupieć.
Pierwszy fakt: są to buty startowe/szybkie, czyli zbudowane tak, aby ułatwiać szybki bieg. Mają elementy z włókna węglowego działające jak sprężyna czy też trampolina. Mają dużo bardzo miękkiej a jednocześnie bardzo responsywnej pianki, która też dodaje im dynamiki. A jednocześnie są to buty, które z racji tego, że przekraczają wyznaczone przez World Athletics granice, są klasyfikowane jako ,,non race day”, czyli są to buty startowe, ale nie na dzień startu. Inaczej pisząc, to buty startowe, w których nie możesz/nie powinieneś startować.
Drugi fakt: są to buty treningowe dla osób, które startują na zawodach w butach karbonowych. Stąd ten dopisek „non race day”. adidas Prime X jest butem treningowym dla osób startujących w adidasach Adiosach Pro. New Balance FuelCell SuperComp Trainer jest butem treningowym dla osób startujących w New Balance FuelCell SuperComp Elitach. Z treningowego punktu widzenia ma to nawet sens, bo są to buty zapewniające tą samą dynamikę co startówki, ale także jeszcze większą amortyzację.
Warto też pamiętać, że abstrahując od wysokości podeszwy, cały czas na nogach mamy buta zbudowanego z myślą o szybkości i użytkowanie go jako treningowego buta na co dzień może być ryzykowne. Dlaczego? Bo duża ilość, tak bardzo miękkiej pianki może powodować problemy ze stabilnością stopy. Zazwyczaj jest to bardziej odczuwalne u osób wolniejszych i ze słabszym aparatem ruchu. Taka wysoka i sztywna podeszwy ogranicza też pracę stopy zdejmując z niej część obciążeń. Na dystansie zawodów to pomaga, ale czy stosując te same rozwiązania na co dzień, nie rozleniwiamy się za bardzo? Buty ,,non race day” to też buty zbudowane w oparciu o te same technologie co startówki, a te jak wiemy nie wytrzymują 1000+ kilometrów, a w większości przypadków kilkaset.
Wreszcie, za te „startówki nie na dzień startu”, a służące de facto do szybkiego treningu, zapłacimy nawet więcej niż za najszybsze karbonowe modele…
W tej formie idea buta startowego nie na dzień startu mi się po prostu nie klei. Jest zbyt naciągana. Zbyt dużo w tym jest dla mnie sprzeczności. Są buty, które dają szybkość kosztem wytrzymałości, komfortu, elastyczności. Są buty, które dają kanapowy komfort, elastyczność i wytrzymałość kosztem szybkości, dynamiki i niskiej wagi. Buty ,,non race day” próbują dać wszystko, kosztem niczego…
A tak się nie da!
Witam,wlasnie napisałeś że są to buty trenigowe dla startujących w super karbonach, ale tylko wytrzymałość nie zazębia się z charakterem trenigowym tego buta(adidas prime x),chyba po prostu producent chciał pokazać co potrafi a przy okazji stworzył pewną niszę, te strungi wyglądają mega oryginalnie,zawsze to może być jakaś odskocznia od Nike alphafly,ciekawe ile tych prime x adidas sprzedał od początku produkcji…pozdrawiam