Puma Ignite pojawiła się w marcu z szumnym hasłem odpowiedzi na boosta. Pianka Ignite miała równie dobrze jak nie troszeczkę lepiej oddawać energię. Poza tym nowy Ignite tworzył coś zupełnie innego od dotychczasowej linii Faas. Jak wyszło? Ignite nie jest boostem. Nie jest też faasem. Jest po prostu Ignitem.
Podstawowe informacje
Dane techniczne
Przeznaczenie
Puma Ignite to but z dobrą amortyzacją do stopy neutralnej. Raczej do codziennych treningów. Raczej na asfalt, bo w lesie mam do tych butów pewne zastrzeżenia. Zaskoczeni Ignite mogą też być ci, którzy biegają w Pumach i znają linię Faas, bo to coś zupełnie innego od „zwykłych” faasów. Do tego w tym modelu występuje, prawie niespotykany dotychczas w Pumie – 12 milimetrowym drop.

Poza tym Ignite, jak każda Puma, trzyma się prostej i nieprzekombinowanej filozofii.
Konstrukcja, czyli prosta cholewka
Konstrukcja Ignite też jest nieprzekombinowana. Cholewka jest tak prosta, że nie ma co o niej pisać. Wykonana jest z tworzywa, które nie przypomina siateczek znanych z większości butów do biegania. Nawet w miejscach, które wyglądają jak siateczka materiał jest stosunkowo sztywny. Do tego na siateczkę naniesione są dodatkowe, gładkie panele. Całość w dotyku sprawia (nie najlepsze) wrażenie śliskiej i gumowatej.
Dodatkowo Ignite wykończone są bezszwowo i poza tradycyjnym pionowym szwem na zapiętku cholewka jest nie poprzeszywana. Przez to też but wygląda lepiej niż gdyby elementy były łączone szwami.

Z racji sztywności wątpliwości budzi sposób w jaki zgina się cholewka w miejscu zgięcia stopy. Materiał jest dość sztywny i mierząc buty w sklepie może to troszkę przeszkadzać. Czuć, że w tym miejscu materiał zgina się mocniej niż zazwyczaj. W biegu tego już kompletnie nie czuć. Wrażenia w tym miejscu są takie jakie powinny być i nie mam żadnych negatywnych wrażeń.
Ciekawe natomiast jak ten element będzie wytrzymywał w dłuższej perspektywie?!

Wewnątrz cholewka jest również bezszwowa i gładka jak z zewnątrz. Cały rejon palców i śródstopia wykończony jest bezszwowo i jedyne szyte miejsce jest na złączeniu części przedniej z piętową. Wewnątrz, cholewka jest podobna do cholewki zewnętrznej. Przód jest równie śliski i gumowaty co na zewnątrz. Tył, pokryty miękką wyściółką bardziej miękki, ale w stosunku do innych treningowych butów wykończony dosyć skąpo. Wielkich pluszowych poduch opinających piętę tutaj nie znajdziemy.
Między innymi zapewne przez to komfort w butach oceniam umiarkowanie. Czyli nie jest źle, ale też nie mam się czym zachwycać.
Nie mogę się też zachwycać trzymaniem śródstopia, które też oceniam średnio. But jest stosunkowo szeroki i moja stopa w bucie mogłaby być w tym miejscu trzymana lepiej. Ogólnie o trzymaniu stopy mogę powiedzieć to samo co o komforcie – nie jest źle, ale też nie mam się czym zachwycać.
Dlatego też może być to alternatywa dla osób które mają trochę szerszą stopę niż standardowa lub takich które lubią po prostu luz w butach do biegania. W Ignite ten luz jest.

Dobrze za to leży pięta. Zapiętek, jak na but treningowy, jest umiarkowanie miękki. Nie jest to na pewno taka wysoka, sztywna, niezginalna obejma trzymająca piętę. Nie jest to też miękka konstrukcja pracująca i wyginająca się we wszystkie strony. Ignite jest po środku. Usztywnienie zapiętka jest, ale umiarkowane i nie tak sztywne by nie dało się go palcem złożyć do środka.
Patrząc pod tym kątem taki bardziej miękki zapiętek to raczej domena butów treningowo-startowych niż treningowych.

Warto też zwrócić uwagę na rozmiarówkę. Faasy 600 też były butami gdzie miałem wątpliwości co do rozmiaru, ale Ignite jest pod tym względem zdecydowanie przesunięty. W każdych innych, chciałoby się rzecz, normalnych butach mam 12 US czyli 46 EU. W Ignite optymalny rozmiar dla mnie to ten o pół mniejszy czyli 11,5 US czyli 45 EU. To tylko potwierdza, że buty przed zakupem warto przymierzyć, a nie brać w ciemno.
A jeszcze z takich ciekawostek… Niby z wierzchu Ignite, a pod spodem fabrycznej wkładki mamy napis FAAS.

Podeszwa czyli Ignite
Podeszwa w Ignite jest równie prosta jak cholewka. W większości składa się na nią pianka Ignite. Według producentów o 2% bardziej sprężysta od Boosta, z którym jest porównywana.
Z pianki Ignite wykonana jest cała podeszwa. Co ciekawe ona też podobnie jak cholewka w dotyku jest taka jakby gumowata, ale w przypadku podeszwy nie robi mi to absolutnie żadnej różnicy. Tak po prostu jest.
Prostota objawia się też w braku jakichkolwiek dodatkowych elementów w podeszwie. Nie ma więc w Ignite żadnego dodatkowego usztywniającego mostka czy innych elementów wspomagających. Cała podeszwa jest dzięki temu elastyczna i pracuje tak w przód jak i na boki.
Jedynym „ciałem obcym” jest tajemniczy element w kształcie litery V pod piętą. Ten element to Cellasto – coś co zostało zapożyczone z amortyzatorów samochodowych i ma dawać dodatkową amortyzację właśnie pod piętą.
Do tego tradycyjnie podeszwa wykończona jest twardszą, odporną na ścieranie gumą – EverTrack.

Praktyka jest taka, że pianka Ignite jest zdecydowanie czymś innym niż pianka Faas, znana z serii o tej samej nazwie. Ignite jest dużo bardziej miękki i po założeniu mam wrażenie, że to nie jest Puma. To coś pomiędzy faasem a klasycznymi butami do biegania.
W każdym razie but teoretycznie o podobnej amortyzacji jak Ignite, czyli Puma Faas 600 jest w odczuciu bardziej twardy i na pewno mniej sprężysty. A Faas 600 to jeden z tych modeli Pumy który ma dużo amortyzacji.

Ignite natomiast jest przyjemnie sprężysty i stosunkowo elastyczny. Na asfalcie i utwardzonych drogach pracuje bardzo dobrze. Daje dobrą sprężystość i dynamikę, którą najbardziej czuć właśnie biegając po asfalcie. W lesie… niekoniecznie. Dwa razy przebiegłem się w Ignite po lesie i dwa razy miałem wrażenie, że gdzieś mi kostki na boki uciekały. Więcej w las się w Ignite nie wybrałem. Pod tym względem przypominają Boosta (trochę Glide i bardzo Ultra), które również są świetne na asfalcie i tak miękkie, że w lesie stają się niestabilne.

Tak więc Ignite tak, ale przede wszystkim na asfalt i ubite płaskie drogi.
Drop
Drop w Ignite wynosi… uwaga będzie niespodzianka dla fanów Pumy… 12 milimetrów. W faasach tylko jeden, najbardziej zabudowany i amortyzowany model Faas 1000 miał tak wysoki drop. Tak wysoki drop wręcz nie pasuje mi do Pumy. W połączeniu ze sprężystą pianką, sprawia też, że buty w odczuciu nie przypominają zupełnie serii Faas. Przypominają klasyczne buty do biegania.
Tak wysoki drop jest charakterystyczny dla dobrze amortyzowanych butów treningowych.
Waga
Ignite w rozmiarze 12 US waży 334 gramy co jak na buty treningowe jest wartością umiarkowaną. Nie jest ani przesadnie ciężki ani przesadnie lekki.
But treningowy czy treningowo startowy?
Ignite to teoretycznie but treningowy. Wskazuje na to waga buta, jego dobra amortyzacja i wysoki drop. Aczkolwiek mam kilka wątpliwości. Patrząc na jego dynamikę, sprężystość, miękki zapiętek, brak mostka czyli większą elastyczność można pokusić się o potraktowanie Ignite jako buta treningowo-startowego. Ale jeśli już to Ignite może być butem startowym na długie dystanse typu półmaraton i maraton.
Dlatego też ciężko mi wskazać dla niego alternatywy. Jako but treningowy mogłoby być to model np.:
- Nike Pegasus,
- Mizuno Wave Rider,
- adidas Energy Boost,
Ale z racji fajnej dynamiki również takie buty jak:
- Nike Zoom Elite,
- New Balance 1980 Zante
Odpowiedz na boosta?
Puma Ignite od samego początku przedstawiała się jako odpowiedz na boosta. Przede wszystkim jeśli chodzi o właściwości pianki, która podobnie jak ona ma wręcz oddawać energię, a nie tylko ją amortyzować. Osobiście nie lubię określenia „oddawanie energii”, ale prawda jest taka, że pianka w Ignite jest bardzo sprężysta. Czy tak miękka i sprężysta jak boost?! Ciężko powiedzieć ale na pewno jest to coś fajnego i innego od dotychczasowych butów Pumy.

Cena
Pierwsza cena Ignite to 449 złotych, co jest wartością umiarkowaną jak na pierwszą cenę buta do biegania. Jeśli by porównywać Ignite jako but treningowy z innymi flagowymi butami treningowymi innych marek to Ignite jest jednym z tańszych. Dodatkowo tyle czasu zeszło mi się z napisaniem więcej o Ignite że zaczął się sezon wyprzedażowy i cena Pumy w Sklepie Biegacza spadła do 319 złotych. A w tej cenie, tak miękkiego i dobrego buta na tą chwilę nie ma.
Podsumowując
Puma Ignite to dobry but, ale bez rewelacji. Podeszwa mile zaskakuje i jest zupełnie inna od tego co dotychczas znałem z linii Faas. Cholewka wygląda dobrze, ale w dotyku jest taka jakby gumowata, co sprawia nie najlepsze wrażenie i mnie nie przekonuje do końca. Całość tworzy buta teoretycznie treningowego, ale z racji dobrej dynamiki może być używany jako but startowy na długie dystanse typu maraton.
Na sam koniec – najlepiej spisuje się na asfalcie i innych twardych nawierzchniach gdzie najbardziej czuć jego sprężystość. Pod tym względem przypomina boosta, do którego na początku był porównywany. Poza tym boost to boost a Ignite to Ignite.
Ostrzegam jednak tych, którzy przyzwyczajeni do butów typu Lunarglide założą te butki na dłuższe wybiegania. Działają zupełnie inaczej, uruchamiają inne mięśnie. Ja miałem po nich kontuzję. Uczucie początkowo fajne, ale im dłużej ich używałem, tym było gorzej. Wbieganie się w nie było niełatwe i w moim przypadku nieudane. Chociaż są ładne, lekkie, wydają się wygodne początkowo.
New Balance 1980 Zante rzeczywiście pod względem dynamiki stoją bardzo wysoko, mam z tej serii buty ale inny model, koleżanka w tych biega i też bardzo chwali, jednak jakość butów ma ogromne znaczenie, jakieś tańsze, gorsze w krótkim czasie albo sie rozlatują albo rozbijają, a New Balance ciągle na poziomie
Ignite są ciężkie, moim zdaniem mało dynamiczne i zbyt miękkie, choć bardzo wygodne. Nie są tak dynamiczne jak Glide boost czy Adizero boost. Dynamikę ignite czuję w nich tylko podczas sprintu, w przecieństwie do Adidasa. Zaskakuje wysoka waga buta i wysoki drop 12mm. Kupiłem je z ciekawości, zważywszy na niską cenę. Używam ich do spokojnych wybiegań po asfalcie, gdyż przyczepność na mokrej nawierzchni i w terenie pozostawia wiele do życzenia. Wolę Glide Boost (miałem 3 pary).
Seriously,the Ignite has a very firm midsole.It’s much firmer than most Eva shoes,not to mention the boost midsole.