Co zabieram jadąc na zawody?

15 marca 2013 3  min czytania
Przygotowanie do zawodów

Kiedy pierwszy raz jechałem na zawody, spakowanie się było czymś kompletnie abstrakcyjnym. Nie wiedziałem, co zabrać, ani czasami, jak zabrać. W efekcie kilka rzeczy zabrałem niepotrzebnie a kilku zabrakło. Teraz już wiem, co pakować i wszystko, co zabieram mieszczę w trzech prostych punktach.

REKLAMA

1. Sprzęt biegowy

Buty i ciuchy do biegania to rzecz absolutnie podstawowa. Bez niej wyjazd na jakiekolwiek zawody jest bez sensu. Bo jak wystartować bez butów do biegania? Jak pobiec bez sportowych spodenek i koszulki? Chociaż nie…. Bez koszulki i spodek można sobie poradzić. Bez butów do biegania, już nie.

Wiec to zawsze od tego zaczynam pakowanie. Od butów. Pół biedy jak z góry wiem, w czym pobiegnę. Najczęściej wiem. Ale zdarza się, że nie wiem. Tak było podczas robienia dwóch maratonów w jeden weekend. Tak, z racji niepewnej pogody będzie podczas półmaratonu w Żywcu. Ostateczną decyzje, co do butów na start, podejmę w niedziele rano.

Dalej sprawa jest prosta. Pakuje po kolei to, co normalnie na siebie zakładam. Skarpetki, jedna, albo dwie pary, bo może będę chciał mieć „normalne” skarpetki, oprócz tych kompresyjnych. Następnie bielizna, spodenki startowe i koszulka. Najczęściej z góry wiadome, jakie. Kiedy jest chłodniej zabieram też lekką bluzę. Może jej nie użyje, ale lepiej ja mieć dla pewności, tym bardziej ze zajmuje niewiele. Nakrycie głowy? W moim przypadku biorę ze dwa buffy i zwykła chustę. Coś na ręce? Owszem, rękawiczki, gdy jest zimno, i moje piękne błękitne rękawki, gdy jest chłodno. I to, wszystko. Jestem gotowy.

2. Łóżko

Łóżko to druga w kolejności rzecz po sprzęcie sportowym, jaką się zajmuję. Oczywiście wszystko zależy od tego, gdzie będę nocował.

Najlepszą, z tego punktu widzenia, opcją jest hotel lub nocleg u znajomych. Lecz to nie zawsze możliwe. Hotel najczęściej sporo kosztuje, a znajomych można mieć wielu, lecz mogą nie mieszkać tam gdzie wybieram się na zawody.

Przygotowanie do zawodów

W ten sposób najczęstszym miejscem noclegowym jest hala sportowa, zabezpieczona przez organizatora biegu. Taki nocleg ma dwa zasadnicze plusy. Przede wszystkim jest darmowy i najczęściej organizator zapewnia transport z noclegowni na start zawodów. Ewentualnie, nocleg jest blisko startu zawodów. Ale jest też haczyk. Organizatorzy nie zapewniają śpiworów…

Dlatego właśnie, kiedy nocuje na hali zabieram ze sobą śpiwór i karimatę. Jakby nie, patrzeć to największy element mojego wyjazdowego dobytku. Niestety.

3. Kosmetyczka

Tak na dobra sprawę to powyższe dwa punkty wyczerpują wyjazdowe „must have”. Kolejne rzeczy to juz tylko dodatki. Lecz jeden z tych dodatków zabieram regularnie. To wlaśnie kosmetyczka.

Tak wiec jakiś dezodorant, jakieś mydło czy płyn pod prysznic, jakaś szczoteczka z pastą do zębów. I ręcznik, tak ręcznik musi być. Do tego dorzucam sudocrem, maść przeciwzapalną, jakiś plaster z opatrunkiem i kilka proszków „pierwszej potrzeby”. Na szczecie jeszcze nigdy z nich nie skorzystałem. Lecz mam. Lepiej je mieć niż nie mięć.

Coś jeszcze?!

I można by tak pisać dalej i tą listę rozbudowywać. Lecz ja sobie zawsze zadaje pytanie: po co? Czy to, co mam chęć zabrać, będzie mi naprawdę potrzebne? Czy MUSZĘ to mieć? Odpowiedz jest niemal zawsze negatywna i okazuje się, że nie znajduje powodu by zabierać ze sobą coś, co wykracza poza pierwsze trzy punkty.

A teraz koniec tego dobrego. Wracam do pakowania.

REKLAMA
Paweł Matysiak
Autor tekstu Paweł Matysiak

Bieganiem oraz doborem odpowiednich butów do biegania zajmuję się od kilkunastu lat. Prywatnie jestem biegaczem-amatorem a w swojej biegowej przygodzie startowałem zarówno na 1000 metrów na bieżni jak i w górskich biegach ultra. Zawodowo udzielam porad dotyczących wyboru odpowiednich butów do biegania. Sam mam ich w domu więcej niż jestem w stanie policzyć.

Subscribe
Powiadom o
guest
3 Komentarze
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
agnieszka
12 lat temu

Zawsze zaczynam pakowanie od butów; rano i tak sprawdzam, czy na pewno je wzięłam.
Do zobaczenia:)

Leszek Deska
12 lat temu

Ja też podchodzę minimalistycznie do pakowania. Do tego stopnia że jak biegnę niedaleko i jadę tam samochodem w dniu startu (Tarczyn, wszystkie biegi w Warszawie) to po prostu ubieram się w strój startowy w domu. Potem podczas biegu mam tylko jedną zagwostkę – co zrobić z kluczami do samochodu. Ale i na to mam patent – na maratonie warszawskim przebiegłem 42km z kluczykami od samochodu…. zasznurowanymi w bucie tak jak czip do pomiaru czasu 🙂