Książki kucharskiej dla biegaczy jeszcze nie było. To będzie. Za tydzień 14 października w księgarniach pojawi się w sprzedaży „Książka kucharska dla aktywnych. Waga Startowa” Matta Fitzgeralda, która jest uzupełnieniem czy raczej przedłużeniem Wagi Startowej. Książka z prawie setką przepisów dla biegaczy, kolarzy i innych osób aktywnych fizycznie.
Książka podobnie jak i poprzedniczka wydana zostanie przez wydawnictwo Inne Spacery. W sprzedaży pojawi się 14 października. Liczy sobie 256 stron, z czego ponad 200 zajmują przepisy na zdrowe i pożywne dania w sam raz dla biegaczy i generalnie osób aktywnych fizycznie.
Bardziej teoretyczna jest pierwsza cześć książki. Dla kogoś, kogo Waga Startowa przeraża swoją objętością, skomplikowaniem i czasami laniem wody tutaj mamy jej wielki skrót. Pierwsze 40 stron to szybki przegląd po zasadach zdrowego odżywiania. Dla tych dbających o swoją dietę będzie to zbiór praw oczywistych. Dla tych, którzy jędzą gorzej może znajdzie się coś, czego nie wiedzieli. A nawet jak wiedzą to dobrze mieć to wszystko pod ręka.
Matt wprowadza też coś, co nazywa Wskaźnikiem Jakości Diety (WJD). Znowu niby nic odkrywczego, bo chodzi o to aby każdego dnia przyswajać odpowiednie porcje zróżnicowanego i dobrego jedzenia, zamiast tego złego. Na WJD opierają się późniejsze przepisy.
Generalnie warto poświęcić chwilę na przeczytanie tego teoretycznego wstępu. Tym bardziej, że oprócz wprowadzenia w dietę, zasad WJD autor przytacza tu sporo w sumie prostych do zastosowania trików. Cały ten wstęp jest też pisany prostym językiem. No i bez zbędnego lania wody.
Ale teoria to tylko dodatek, bo to nie jest to książka teoretyczna. Esencją tej książki są przepisy, dużo przepisów, i to dużo przepysznych i prostych przepisów.
Przepisy w książce podzielone są na trzy grupy:
- Przepisy dla sportowców początkujących w kuchni
- Przepisy dla sportowców z pewnym doświadczeniem w kuchni
- Przepisy dla sportowca, którzy uwielbiają gotować
Osobiście znajduję się tej drugiej grupie i raczej bez aspiracji do przeskoczenia to tej trzeciej. Aczkolwiek mam wrażenie, że podział ten nie jest bardzo wyraźny. Jest kilka przepisów z części trzeciej, których bym się bez problemu podjął. A są też takie w części pierwszej, które wydają mi się skomplikowane. Pewnie jakbym spróbował je zrobić mówiłbym inaczej.
Dodatkowo każda z tych grup podzielona jest na dwie kategorie:
- śniadanie,
- obiad i kolacja.
Wszystkich przepisów naliczyłem 98 sztuk i wypełniona jest nimi cała reszta książki. Każdy z nich jest krótko opisany. Nawet może za krótko, ale dzięki temu przepisy wyglądają na prostsze niż czasami w rzeczywistości są. To zachęca do gotowania.
Przepisy oznaczone są też małymi znaczkami typu wysokowęglowodanowy, wysokobiałkowy, regeneracyjny i wegetariański. To ułatwia wybór tego co chcemy ugotować i daje trochę większą świadomość tego co właściwie spożywamy. Czy białko, czy węgle… Dla tych co się na żywieniu nie znają to na pewno fajne udogodnienie.
Każdy przepis opatrzony jest tez dużą i kolorową fotografią. Nie od dziś wiadomo, że je się również oczami. Tutaj oczywiście też to działa i nawet zupa ze szparagów, która jakoś nie wzbudza mojego apetytu wygląda kosmicznie.
Natomiast w książkowych przepisach mogę znaleźć kilka takich, w których jest coś, co przygotowuję sobie na co dzień. Póki co dzięki książce do repertuaru moich śniadań wszedł omlet, którego wcześniej nigdy nie robiłem. Natomiast z bardziej ambitnych przepisów z książki zrobiłem jeden – kurczak w siemieniu lnianym. Pychota! Smakował nawet lepiej niż wyglądał w książce.
Pomiędzy przepisami pojawiają się „Pomysły i porady”, czyli takie złote strzały w stylu „Śniadanie mistrzów” czy „Ryż na 4 sposoby”. Można to potraktować jako kolejne przepisy albo zrobić z tego ulepszenie już istniejących przepisów.
Zresztą do takiego ulepszania i eksperymentowania też jakby książka trochę namawia, bo oprócz całostronicowych „Pomysłów i porad” pod przepisami pojawiają się szybkie i krótkie porady. Często podpowiadają co można czym zastąpić lub co dodać! aby posiłek zawierał więcej węglowodanów. Czyli na górze znaczek że posiłek jest wysokobiałkowy a na dole porada co zrobić aby także miał też dużo węglowodanów. Nie trzeba być kulinarnym geniuszem aby się w tym połapać.
Podsumowanie
Książki kucharskiej jako takiej w domu nie miałem jeszcze żadnej. Ta jest pierwsza i w dodatku od razu „dla aktywnych”. Jej idea mi się podoba bo generalnie wolę coś robić w praktyce niż czytać i samemu to składać w całość. Tu mam czystą praktykę czyli przepisy okraszone małym teoretycznym wstępem i to mi się podoba. W ten sposób książka jest kompletna. Bo zawiera przede wszystkim przepisy, ale też część teoretyczną, która wyjaśnia co i dlaczego. Dla kogoś kto chciałby zmienić swoją dietę na lepszą – warto sięgnąć!
Pamiętajcie, od 14 października książka będzie w sprzedaży!
Ile jest w tej książce przepisów wegetariańskich? Tak mniej więcej:)?
Więcej jest wegetariańskich. Śniadania praktycznie wszystkie są vege. Przekartkowałem książkę i naliczyłem 62 dania wegetariańskie (na 98 przepisów).
Dzięki. W takim razie, będę jej szukał na półkach księgarni..