Nike LunarGlide 5, czyli trochę lepsza wersja „czwórek”

16 października 2013 4  min czytania
Nike LunarGlide+ 5 - widok_ogólny

Nike LunarGlide+ 5 to już piąta odsłona jednych z najbardziej popularnych butów do biegania od Nike’a. Znowu z tymi samymi technologiami jak Lunarlon czy Flywire ale jednak inna niż ubiegłoroczny model. Dlatego też porównania do swojego starszego brata LunarGlide+ 4 będą się pojawiać. Bo jakby nie patrzeć „piątka” jest trochę lepsza od „czwórki”

REKLAMA

Podstawowe informacje

  • marka: Nike
  • rok premiery: 2013
  • nawierzchnia: asfalt
  • typ buta: treningowy
  • typ stopy: nadmiernie pronująca
  • najlepszy do: codzienne treningi
  • cena regularna: 499 zł

Dane techniczne

amortyzacja: duża
4/6
drop: klasyczny
11 mm
waga: średnia
320 g

But wygląda wizualnie lżej od poprzednika. Cholewka wykonana jest w większość z jednolitej siateczki co ma dawać lekkość i przewiewność. Drugą rzeczą dodającą butom wizualnej lekkości są Flywire, czyli te małe czerwone sznureczki trzymające śródstopie. Natomiast ciężkie elementy, czyli gruba podeszwa i masywny klips na pięcie, zostały „schowane” w jednolitej zielonej masie. Całość na pierwszy rzut oka wygląda lepiej niż poprzednia edycja.

Nike LunarGlide+ 5 - widok_ogólny

Cholewka jakby lepsza od poprzednika

W LunarGlide’ach stopa nie może narzekać. But jak przystało na większość pozostałych Nike’ów jest wygodny. Miejsca stopa ma tyle ile trzeba.

Stopa ma też sporo powietrza bo cholewka wykonana została w większości z delikatnej siateczki. Nie jest ona aż tak delikatna na jaką z wierzchu wygląda bo od spodu jest druga grubsza warstwa ale i tak zapewnia dobrą cyrkulację powietrza. W niewielki sposób też chroni przed zimnem. A w każdym razie hulający wiatr nie wpada przez siateczkę do środka.

Nike LunarGlide+ 5 - siateczka

Wpadnie za to woda. Nie miałem jeszcze takiej okazji ale cholewka nie wytrzyma deszczu czy też wody. Jest zbyt delikatna i szybko namięknie psując komfort biegu.

Rzeczą która w LunarGlide+ 5 jest nieco lepsza niż u poprzednika jest trzymanie stopy w śródstopiu. Do mojego ideału nadal jest daleko ale śródstopie jest trzymane lepiej, zarówno podczas wolniejszych jak i szybszych biegów. Nie ucieka też przesadnie na boki podczas szybszych zakrętów. Może to też efekt tego że „czwórki” są już rozbite a „piatki” jeszcze nie. Niemniej jednak czuję się lepiej.

Inną rzeczą charakterystyczną jest znaczne zintegrowanie języka z wewnętrzną cholewką. Dzięki temu w bucie jest mniej potencjalnych miejsc, które mogłyby mnie obcierać. Ma to także inny praktyczny walor – język będzie zawsze ułożony prosto bo nie może się przesunąć na bok czy uciec spod sznurówek.

Nike LunarGlide+ 5 - język

W śródstopiu znajdziemy też Flywire, czyli małe czerwone żyłki które mają poprawiać trzymanie śródstopia i pracę całego buta w biegu. Teoretycznie to ono odpowiada za trzymanie śródstopia ale ja tej technologii nie kupuję. Uważam że jest mocno naciągana. Mam już kilka butów z Flywire i część z nich jest perfekcyjnie dopasowana w śródstopiu, cześć kompletnie niedopasowana. LunarGlide 5 są gdzieś po środku. Dopasowanie buta jest niezłe, ale mogłoby być dużo lepsze.

Pięta w Lunarach to tradycyjny już klips. Dobrze stabilizuje piętę ale i nie przeszkadza w biegu.

Nike LunarGlide+ 5 - pięta

Podeszwa to klasyczny Lunarlon

Podeszwa to znany z innych modeli Nike’a Lunarlon. Podobnie jak i w innych modelach tym razem też podeszwa zbudowana jest z pianki o dwóch różnych gęstościach. Widać to szczególnie patrząc na buty z tyłu. Zielona pianka ma inną gęstość niż biała. Razem dają bardzo grubą, ale też bardzo miękką podeszwę.

Nike Lunarglide 5 - tyłem

Gruba podeszwa dobrze sobie radzi z amortyzowaniem uderzenia stopy o podłoże. W butach jest miękko a nawet bardzo miękko. Działa to też w drugą stronę, bo przez grubą podeszwę kompletnie nie czuć podłoża. W bardziej urozmaiconym terenie nie ma tego specyficznego czucia kamieni i nierówności i podeszwa (a zarazem cały but) zachowuje się nieco topornie. Nie do takiego biegania został stworzony. To but stworzony do biegania po asfalcie.

Taki jest też bieżnik – płytki, mało agresywny i wybitnie asfaltowy. Pięta wzmocniona jest kilkoma segmentami twardej gumy BRS 1000 (to te czarne elementy pod piętą). Ma ona chronić te elementy podeszwy, które najszybciej ulegają wytarciu. I chroni! Na tyle ile już biegam w butach o tak wzmocnionej podeszwie, jeszcze tej twardej gumy nie zdarłem. Prędzej cholewkę przedrę niż zedrę tą gumę.

Nike LunarGlide+ 5 - bieg

But do codziennych asfaltowych treningów

Podsumowując, LunarGlide+ 5 jest butem troszkę lepszym od swojego ubiegłorocznego wcielenia. Wygląda już lepiej wizualnie ale wygląd jest rzeczą poboczną. Nowe Lunary przede wszystkim są trochę lepiej dopasowane do stopy. Lepiej się przez to w nich biega i dzięki dużej amortyzacji jest to but w którym bez przeszkód można biegać po asfalcie i chodnikach. Poza asfaltem, z racji bardzo płaskiego bieżnika. spisuje się słabo. Nie należy oczekiwać po nim cudów ale też do cudów nie został stworzony. To ma być i jest but do codziennych treningów, zarówno tych krótszych, jak i tych długich w wycieczkami biegowymi włącznie.

REKLAMA
Paweł Matysiak
Autor tekstu Paweł Matysiak

Bieganiem oraz doborem odpowiednich butów do biegania zajmuję się od kilkunastu lat. Prywatnie jestem biegaczem-amatorem a w swojej biegowej przygodzie startowałem zarówno na 1000 metrów na bieżni jak i w górskich biegach ultra. Zawodowo udzielam porad dotyczących wyboru odpowiednich butów do biegania. Sam mam ich w domu więcej niż jestem w stanie policzyć.

Subscribe
Powiadom o
guest
6 Komentarze
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Sykuś
Sykuś
11 lat temu

Miałem lunarglide 4. W jednym bucie po miesiącu zaczeło coś trzeszczeć-skrzypieć w podeszwie, ale po tym okresie ( amatorskiego biegania po asfalcie) podeszwy były już tak powycierane, jakbym się tego mógł spodziewać może po 3-6 miesiącach, więc głupio było iść do sklepu i to reklamować. Buty bardzo ładne i wygodne, dobrze chronią stąpę na twardych nawieszchniach. Trwałość podeszwy była dla mnie rozczarowaniem, uważam że buty nie były warte swojej ceny. Nie jestem przekonany do 5, nie widze żadnej ewolucji.

caluch
caluch
10 lat temu
Reply to  Sykuś

lunarglide 4 'przebiegnięte 3 maratony i okolo 2500 km,bez żadnych pęknięć i uszkodzeń,czego chcieć więcej od buta:)Rewolucji rzeczywiscie nie ma ,ale po co skoro but rewelacyjny.

Robert
Robert
10 lat temu
Reply to  caluch

Kupiłem Lunarglide 5 i bezpośrednio je porównałem z chwalonymi przez Pawła Flyknit Lunar 1. No cóż – mnie bardziej odpowiadają Lunarglide, leżą mi lepiej na nodze, co tylko dowodzi, że taki ranking może być jedynie cząstkową wskazówką, gdyż każdy ma inna stopę i czego innego oczekuje.

Robert
Robert
9 lat temu

Pawel mam pytanie: po jakim przebiegu „siada” amortyzacja w LG 5? Pytam bo obecnie biegam w Nike Lunarlaunch też na Lunarlonie i po 600 km czuję, że amortyzacja już nie działa jak na początku,buty dość mocno sie ubiły… Dodam, że jestem zblizonej postury co Ty – tzn. 188 cm waga ok 87 kg. Mierzyłem ostatnio te buciki w outlecie (ale niestety o nr za male bo wiekszych nie mieli i tak naprawde to jest mój najwiekszy problem – przymierzenie buta przed zakupem) i bardzo mi pasowało to, że są mega wygodne a ponieważ zwiększam kilometraż z obecnych 50-60 tyg do ok 100 to potrzebuję butow z dobra amortyzacją i wygodnych. Zastanawiam sie między LG 5 Pegasusem 31 – chociaz tu mam wątpliwości bo biegam ze śródstopia i uważam za zbedne dziwganie poduszki w pięcie i dlatego zastanawiam się nad Structure 17. Zauważyłem u siebie tendencje do pronowania przy dłuższych biegach – takich ponad 20 km dlatego myśle o butach ze wsparciem (LG 5 lub Structure) chociaż muszę brać poprawkę, że moje dotychczasowe buty wszystkie miały miękki zapiętek wiec każdy usztywniony to już jest porcja wsparcia (dlatego mysle o Pegasusach bo korci mnie ich teoretyczna większa dynamika) 🙂
Wyprzedzajać Twoją rekomendacje dla Adidas Glide 6 Boost napiszę, że buty fajne ale rozmiarówka do kitu – 48 za male a 49 1/3 sporo za duże (podobnie miałem z Energy Boost):-(

Marcin
Marcin
9 lat temu

Może to i nie do chwalenia się ale ja w swoich żółtych NIKE LUNGRIDE przebiegłem ponad 4000 km. Szczerze powiem że chyba przypłaciłem to bolejącymi kolanami ale trzeba przyznać że te buty są naprawdę mocne jeśli chodzi o samo płótno w środku i na zewnątrz.Nie wiem ile modeli butów różnych marek wytrzymają w takim stanie tyle kilometrów poza amortyzacją która siada w nich jednak szybciej bo siadła mi ona już na pewno w pierwszej połowie i do końca biegałem w mocno wytłuczonych. Podeszwy-bieżniki pościerały się dość szybko. Jeśli chodzi o amortyzację to ten but nie ma się co porównywać do NIKE ZOOM VOMERO czy moich ulubionych MIZUNO VAVE RIDER. Od początku gdy kupiłem te buty wyraźnie czułem różnicę w amortyzacji, są po prostu twardsze od wyżej wymienionych. Choć wygodne i stabilne-dobre zabezpieczenie przed wykecęniem sotpy to komfortowo siadają w porównaniu z tymi wymienionymi. Nie zapewniają dobrego odbicia, na pewno nie nadają się do maratonu, najwyżej do 10 km biegi. Dość szybko się wytłukują i ja więcej tego modelu, nawet ulepszonego nie kupię. Preferuję bardziej miększe buty.Nie należę tez do biegaczy-chuderlakow, ni biegam zbyt szybko a raczej dla nich sa te buty.