Lubię kolekcjonować medale. Zarówno te brzydsze jak i ładniejsze. Na część z nich nie mogę patrzeć, bo wiem, że dałem plamę. Na inne znowu patrzę z zachwytem. Są takie ładne i tak wiele kosztowało mnie ich zdobycie… Inspirowany Bo postanowiłem także zrobić listę swoich topowych medali. Jedne umieściłem ze względu na wygląd, inne za wyniki jakie uzyskałem. Wszystkie, za emocje i radość jakich dostarczyły.
10. I Półmaraton św. Jerzego w Ostródzie
Ostatnie, dziesiąte miejsce w mojej medalowej liście zajmuje medal z Ostródy. Nie jest najpiękniejszy, lecz wiąże się z nim cała masa pozytywnych emocji. To bardzo szczęśliwy medal. Zrobiłem życiówkę na trudnej, pofałdowanej trasie i zrehabilitowałem się za niepowodzenie w Dębnie. Poza tym, miałem swój skromny udział w organizacji tego półmaratonu. Radość innych zadowolonych biegaczy wlewała się również w moje serce.
9. IX Maraton w Starej Miłośnie
Miejsce dziewiąte to medal z dziewiątego maratonu w Starej Miłośnie. Medal charakterystyczny i unikalny dzięki motywowi dębowego liścia, który nie jest naniesiony na wierzch tylko jest wykonany w środku. Wygląda to bardzo ładnie i ratuje medal, który ma kształt zwykłego kwadratu. Gdyby zabrakło liścia medal straciłby cały swój urok. Jest to też mój najlżej zdobyty medal maratoński. Jest to też pierwszy z dwóch maratońskich medali zdobytych tamtego weekendu. Ładniejszy z dwóch.
8. XXIX Półmaraton „Szlakiem Walk nad Bzurą”
Medal rozmiaru XL. Jeden z największych medali w mojej dotychczasowej kolekcji. Rzuca się w oczy zarówno jego wielkość, oryginalny kształt, lekko wygiętego prostokąta, jak i filigranowość tego, co jest na medalu. W większości medale zdobione są prostymi motywami. Tutaj widzimy wręcz zagniecenia na koszulkach biegnących ludzików. Widzimy też że każdy z nich ma inną fryzurę. Poza tym ten medal musi coś w sobie mieć, bo moją pierwszą myślą po jego zobaczeniu było: „Ładny!”
7. X Cracovia Maraton
Klasyka i jeszcze raz klasyka. Za to go lubię. W tym medalu nie ma dziurek, wystających ptaszków czy dzwoneczków. Jest to klasyczny okrągły medal na ładnej biało niebieskiej szarfie. Biały i niebieski to kolory występujące na fladze Krakowa. Lecz Krakowa jest na medalu więcej. Kraków jest na awersie w postaci logo maratonu i na rewersie w postaci Kościoła Mariackiego. Bardziej klasycznego, krakowskiego medalu nie sposób zaprojektować. I przy okazji, to pierwszy medal, którego zdobycie zajęło mi mniej niż cztery godziny.
6. VI i VII Cross Maraton „Przez Piełko do Nieba”
Tym razem pozycja łączona. Bo medal taki sam. Różnią się tylko kolorem tasiemki: zielona w 2011 i pomarańczowa w 2012. Poza tym medal ma kształt podkowy. W pierwszej chwili może się to wydać dziwne, ale jeśli powie się, że bieg rozgrywany jest na terenie powiatu, którego stolicą jest miasto o wdzięcznej nazwie Końskie, wszystko staje się jasne. Podkowy, Konie, Piekło, Niebo… W takim przypadku to, że co roku wśród uczestników losowane są siekiery, przestaje dziwić.
5. 34. Maraton Warszawski
Tak, ten medal jest ładny. Może w pierwszej chwili tak nie myślałem. W pierwszej chwili, kiedy pokazali go w Internecie pomyślałem, że w sumie nic oryginalnego i że ten medal wpisuje się w tradycję warszawskich medali. Potem mi bieg, delikatnie mówiąc, nie wyszedł. Lecz bohaterem Narodowego zostałem i medal dostałem. I wtedy okazało się, że mi się jednak podoba. Nie da się go pominąć na półce z medalami. Biało czerwona szarfa stylizowana na Stadion Narodowy rzuca się w oczy. Czerwona wstążka z napisem 34. Maraton Warszawski również.
4. 12. Poznań Maraton
To ten zeszłoroczny, życiówkowy. Ten, którego zdobycie zajęło mi najmniej czasu. Mniej niż trzy i pół godziny i było po sprawie. Medal ujął mnie oryginalnością. Raz, że był pierwszy tak mały medal. Dwa, że był to pierwszy medal nie w kolorze brązu. Medal sprawiał i sprawia na mnie wrażenie takiego chłodnego profesjonalizmu. Pasuje do Poznania, które kreuje się na miasto know-how. A i jak to powiedział Michał na mecie: teraz już zawsze będę wiedział, kiedy było 100-lecie poznańskiej palmiarni.
3. 32. Maraton Warszawski
Tak, to mój pierwszy maratoński. Mój dziewiczy biegowy. Medal, który zawsze będzie w gronie TOP. Pewnie byłby w tym gronie nawet jakby był mały, czarny i brzydki. Na szczęście nie jest. Poza tym cały czas mi się podoba. Ma coś takiego w sobie. Może to ten debiut a może Chopin, który jest motywem przewodnim. Na awersie biegacz biegnie po klawiaturze fortepianu. Na rewersie klawiatura staje się pięciolinią, po której biegną nuty. Wszystko biegnie. Ja też biegłem. I dobiegłem zostając maratończykiem.
2. I Maraton Kampinoski
To najświeższy z medali w mojej kolekcji. To też najmniejszy maratoński medal, jaki mam. To medal, który ma tylko jedną stronę. Lecz w tym przypadku jedna strona w zupełności wystarcza. Awers medalu prezentuje łosia – symbol Puszczy Kampinoskiej, ale nie takiego zwykłego łosia. Owy łoś ma bardzo interesujące poroże. Jego poroże stanowią dwa… buty! Ewidentnie biegowe buty. Wygląda to pięknie. Dla mnie jest to rewelacyjny pomysł.
1. IX Bieg Rzeźnika
Pierwsze miejsce było oczywiste. Nie na darmo napisałem u Bo, że im trudniej wywalczony medal tym jest ładniejszy. Ten właśnie taki jest – najtrudniejszy, ale i najpiękniejszy. Wypalany w piecu gdzieś w sercu Bieszczad, ręcznie malowany i zawieszony na rzemieniu. Medal delikatny, z którym trzeba się obchodzić jak z jajkiem, lecz jest piękny. I jakże wiele kosztowało mnie jego zdobycie. Patrząc się w te dwa wymalowane dziki mam wrażenie, że znowu siedzę gdzieś w połowie podejścia na Połoninę Caryńską. Znowu mnie wszystko boli i gapiąc się w dolinę mówię do siebie „Dawaj Paweł! Rusz dupę! Aby do Ustrzyk!”
I to już koniec. Koniec tej jakże ciekawej medalowej listy. A jeśli jesteś zainteresowany jak prezentuję się TOP innych biegaczy to zapraszam do:
- Bo (od niej się zaczęło) – Top Medals
- Tomka – Złom
- Michała – Tegoroczne łupy
- Leszka – Top medal
- Sylwii – Top Medals
z rzeźnika też kiedyś „dorwę” i dodam do swoich ulubionych 🙂
Łoś fajny! I podkowa też mi się podoba 😉 A rzeźniczy też kiedyś będzie w mojej kolekcji 😉
Kampinoski najładniejszy! Chyba lubię prostotę 🙂 A ten z Krakowa mam u siebie, jest ważny, bo wtedy debiutowałem w maratonie.
Ten ostatni – 1 najładniejszy i najcenniejszy. Oryginalny, chciałbym taki 🙂