Co można wymyślić tworząc po raz trzydziesty pierwszy tego samego buta? Kolejny design? Kolejną rewolucyjną cholewkę? A może podeszwę? A może… A może przede wszystkim postarajmy się nic nie zepsuć a buta uczynić bardziej dynamicznym. Taki jest kolejny Pegasus. Nadal szalenie uniwersalny a teraz dodatkowo trochę bardziej dynamiczny.
Podstawowe informacje
Dane techniczne
Design
Pierwsza i najczęściej pokazywana światu kolorystyka Pegasusa to ta niebieska. Taka też trafiła do mnie. Z czasem oczywiście Nike pokaże Pegasusa w kolejnych kilkunastu odsłonach (zielona cholewka z czarną podeszwą wygląda obłędnie).
Zwraca też uwagę podobieństwo nowego Pegasusa do innych butów Nike. Design jest podobny do tego znanego już z Vomero 9 i tego, który ostatnio pokazany został w przypadku Zoom Elite 7. Wszędzie mamy romby i czasami żyłki Flywire. Tylko za każdym razem inaczej zestawione. Pegasus w tym gronie jest najbardziej konserwatywny. Romby są, ale nie tak powycinane jak w Vomero i bez Flywire jak w Elitach. Co ciekawe wszystkie te trzy buty to buty dla stopy neutralnej. Czyżby romby były w tym sezonie znakiem rozpoznawczym butów bez stabilizacji.
Plusem, za który po raz kolejny lubię Pegasusy jest taka pewna bezpłciowość. W designie nie ma jakichś specjalnych fajerwerków i wodotrysków. Wygląda klasycznie i bardzo normalnie. Tak normalnie jak do normalnego i uniwersalnego biegania został stworzony. Zresztą uniwersalizm to pierwszy z przymiotników, który do tego buta pasuje.
Cholewka
Meshowa i dwuwarstwowa. Na wierzchu mam niebieską siateczkę. Pod spodem zielony grubszy materiał. W palcach wyraźnie widać, że warstwy te są ze sobą niepołączone. W palcach siateczka jest w większości bardzo delikatna. Wyjątkiem jest tylko miejsce nad dużym palcem. Tutaj siateczki jest mniej a materiał jest bardziej solidny.
W śródstopiu wewnętrzna cholewka jest zintegrowana z językiem. Niby taka pierdoła a dzięki temu język w bucie nie zsuwa się na boki. Dzięki temu też ryzyko, że będzie mnie uwierał zawinięty język praktycznie nie istnieje. Mi takie rozwiązanie bardzo się podoba.
Pięta natomiast jest solidna i tutaj już obydwie warstwy cholewki są ze sobą zintegrowane. Poza tym w pięcie mamy dodatkowe usztywnienie i wyściółkę wokół kostki.
Po założeniu Pegasus jest butem raczej wąskim niż szerokim. Na pewno jest dużo węższy od jakiegokolwiek LunarGlide’a i też węższy od starego Pegasusa. Między innymi dzięki tej węższej konstrukcji but trzyma się stopy bardzo dobrze. Lepiej niż poprzedni Pegasus. Dobrego trzymania pięty dopełnia dosyć sztywny i masywny zapiętek.
Na zapiętku w cholewce, choć nie widoczne zbytnio za dnia są też dwa miejsca z elementami odblaskowymi. Trzy nieduże kwadraty świecą po wewnętrznej stronie pięty i trzy po zewnętrznej. Na pierwszy rzut oka może niedużo, ale buty widać po zmroku. To taka mała rzecz, która cieszy, bo w końcu Pegasus ma być takim uniwersalnym butem do biegania. A jak uniwersalnym to i dobrym w dzień i w nocy.
Wykończenie jest OK. Może trochę w zbyt wielu miejscach na Pegasusach widzę klej pozostały po procesie produkcji, ale jest dobrze. Nikt nie będzie mi się z bliska przyglądał butom. Poza tym wszystko się trzyma jak należy.
Warto też chwilę poświęcić sznurówkom. Te są przede wszystkim grube i mięsiste, dzięki czemu nawet na szybko zrobiony węzeł trzyma się solidnie. Jak dotychczas buty nigdy mi się nie rozsznurowały. Poza tym mam wrażenie jakby sznurówki były nieco za grube w stosunku do dziurek na sznurówki. W pierwszej chwili powinien być to minus gdyby nie to, że dzięki temu buta się lepiej sznuruje. Grubsze sznurówki ściślej trzymają się w dziurkach, dzięki czemu całe sznurowanie trzyma stopę solidniej.
Plusem cholewki Pegasusa jest też bezszwowość. Chodzi przede wszystkim o brak szwów w rejonie palców ale generalnie w całym bucie ilość szwów ograniczona jest do minimum.
Podeszwa
Za amortyzację w podeszwie Pegasusów odpowiadają dwie rzeczy. Po pierwsze pianka Cushlon, czyli to, co stanowi największą część cholewki. To to białe w podeszwie. Po drugie Nike Zoom, czyli poduszki gazowe. W Pegasusach takową mamy pod piętą, a więc w miejscu, na którym lądują niemal wszyscy biegacze. To właśnie dla takich osób jest to but. Dla osób przede wszystkim lądujących na pięcie.
Natomiast ci biegający ewidentnie ze śródstopia… Też sobie oczywiście w tym bucie poradzą aczkolwiek oni aż takiej amortyzacji pod piętą nie potrzebują. Dla nich lepszy będzie – podobny do Pegasusa – Zoom Elite. Tam jest poduszka gazowa pod śródstopiem. Ale nie o Zoom Elitach mam pisać…
Amortyzacja stoi w Pegasusie na dobrym poziomie. Ideałem dla tego buta jest biegacz ważący do 80, no może 85 kilogramów. Jako że jest to but dla stopy neutralnej i dla biegaczy do około 80 kilogramów jest to but, w którym śmiało może biegać na treningach znaczna część biegaczy. Znowu uniwersalizm się kłania.
Moja waga pokazuje aktualnie 75 kilogramów i dla mnie but jest idealny. Wystarczająco miękki abym mógł w nim biegać dzień w dzień po kilka, kilkanaście a nawet kilkadziesiąt kilometrów. Nawet po długich wybieganiach nie czuję że jest mi w nim za twardo. But nie jest też za miękki. Vomero takie dla mnie było – piekielnie miękkie, że aż za miękkie. Pegasus jest miękki ale tak w sam raz.
Jest też bardziej dynamiczny. Od wspomnianego Vomero na pewno, ale też dynamiczniejszy od poprzednika. Na plakatach z Mo Farahiem w Pegasusach wisi hasło „Szybkość nie jest dziełem przypadku.” co jest mocnym przesadzeniem. Niemniej jednak jest coś w tym bucie. Na pewno jest bardziej dynamiczny od poprzednika, a dokładając do tego fajne trzymanie stopy sprawia, że w Pegasusach pewnie trochę więcej pobiegam.
Tylko nie zrozumcie mnie źle – Pegasus to nadal but do treningowego nawijania kilometrów. Tylko po prostu jest bardziej dynamiczny od poprzednika.
Na samym początku wyraziłem też wątpliwości, co do ukształtowania podeszwy z tyłu. Jak pisałem, pod pietą od zewnętrznej strony mamy w niej delikatne wcięcie. Wyglądało to po prostu na taki design, ale pojawiły się też glosy, że przez to nacięcie stopa w bucie ma tendencję do uciekania na zewnątrz…
Czego w praktyce… Nie czuć! Moja stopa w pięcie trzyma się pewnie i nie ma tendencji do uciekania na zewnątrz. Tak, więc koncepcję o niestabilnej pięcie można włożyć między bajki.
Bieżnik w Pegasusach jest podobny jak w wielu innych Nike’ach. Raczej asfaltowy, ale dalej dosyć uniwersalny. Minimalnie mniej agresywny od poprzednika, ale nadal dobrze sobie radzącym zarówno na asfalcie jak i na ziemi. Nawet deszcz nie robi mu specjalnej różnicy. Co też ważne ogólna charakterystyka buta jest taka że nie czuję większej różnicy czy biegam w nim po asfalcie czy po szutrze czy po ziemi. But w każdych warunkach zachowuje się podobnie.
Na koniec została pewna ciekawostka. Otóż do produkcji podeszwy w Pegasusie użyte zostały materiały z recyclingu. To, dlatego po obejrzeniu podeszwy z bliska widać w niej te ciemne paprochy. Najbardziej obrazowo mówiąc to zmielone śmieci. Oceniając na oko w podeszwie ich ilość jest symboliczna, ale tyle wystarczy, aby buta określić mianem „ekologicznego”.
Mniejszy drop różnicy nie robi
Poprzedni Pegasus 30 według producenta miał drop, czyli różnicę między piętą a palcami na poziomie 12 mm. To sporo. W nowym Pegasusie wartość ta została obniżona do 10 mm. To nadal sporo, ale w teorii but powinien być dzięki temu bardziej nastawiony na bieganie ze śródstopia. A jak ze śródstopia to powinien być szybszy.
Natomiast w praktyce… Gdybym nie czytał materiałów producenta nie zauważyłbym żadnej różnicy. Owszem, nowy Pegasus jest bardziej dynamicznym Pegasusem, ale żadnej różnicy w dropie tak naprawdę nie czuję. Gdyby w tym bucie było to nadal 12 mm to by było 12 mm. Jest 10 mm to jest 10 mm. Podeszwa w bucie tak czy siak jest wysoka i tej 2 mm różnicy w bucie kompletnie nie czuję.
Podsumowanie
Nowy Pegasus 31 to nadal dla mnie „stary dobry” Pegasus. Z miękką dynamiczną podeszwą. Z wygodną cholewką dobrze trzymającą stopę. Jak na Pegasusa przystało jest też butem dosyć uniwersalnym. Generalnie Pegasus 31 jest godnym następcą swojego poprzednika.
Jedyną różnicą i to taką pozytywną jest większa dynamika nowego Pegasusa. But ten nie jest takim tylko typowym ubijaczem kilometrów. Jest takim bardziej dynamicznym ubijaczem kilometrów.
Jest też szalenie uniwersalny i spokojnie może być takim „defaultowym” butem do biegania. Ma dobrą, ale nie maksymalną, ilość amortyzacji. Nie jest toporny bo zapewnia trochę dynamiki. Jest też butem bez stabilizacji czyli spokojnie mogą biegać w nim i supinatorzy i osoby ze stopą neutralną. Dopiero kiedy ktoś ma większe wymagania od buta i potrzebuje buta bardziej amortyzowanego, stabilizującego, szybszego czy lżejszego to… powinien Pegasusa omijać.
Dzięki za dobrą recenzje!
Szukam nowych butów do spokojnych wybiegań (4-5min/km, 72kg)i zastanawiam się nad Pegasus 31, Glide Boost 6 (ewentulanie Energy Boost 2). Który z dwóch pierwszych modeli jest bardziej miekki( na biegi regeneracyjne)? Który bardziej dynamiczny i sprawdzi się na szybszej końcówce długiego biegu? To ma być mój główny but treningowy, dobrze by Biegałem ostatnio w Glide 5, mogłyby być trochę bardziej miękkie, Pegasusy 29 były za miękkie:)
Na pewno bardziej dynamiczny będzie GlideBoost. Jest specyficznie wyprofilowany pod przodstopiem co mocno poprawia przetaczanie stopy i dynamikę buta. Pegasus tego nie ma. Co do miękkości to już nie ma zdecydowanego lidera ale też wskazałbym na Boosta. Jedyne w czym Pegasus wygrywa z Glidem to bieżnik. GlideBoost jest dosyć płaski i sporo traci poza asfaltem (to taka 100% asfaltówka). Pegasus jak to Pegasus jest taki, że pobiegnie wszędzie i brak asfaltu mu aż tak nie przeszkadza.
Natomiast Energy Boosty do spokojnych wybiegań?! Jasne czemu nie, ale myślę że Glide w zupełności się u Ciebie sprawdzi (a kosztuję sporo mniej od Energy).
Dzięki, pomogłeś:)
A dlaczego nie Energy Boost, podobno jest bardziej miekki? jeśli założyć, że cena Glie i Energy jest taka sama to który lepszy?:)
W Energy nie biegałem, ale w pierwszym wrażeniu jest faktycznie jeszcze bardziej miękki i dynamiczny od Glide. Gdyby obydwa kosztowały tyle samo to osobiście brałbym Energy 🙂
W Pegasusach 31 przebiegłem jakieś 100 km na razie. Są takimi butami do wszystkiego. Zważywszy na moją sporą masę (80 kg) używam ich do stąpania po szutrach i ubitej ziemi. Na asfalt zabrałem je 3 razy i stwierdziłem, że Vomero 9 lepiej się spisują w tych warunkach. Pegasus jest przede wszystkim super dopasowany do stopy, nie przegina się na boki, nie ucieka do przodu. Jest super wentylowany, co pozwala zachować stopie komfort nawet przy dłuższym bieganiu. Wykonanie tych bucików jest faktycznie nieco tandetne. Widać resztki kleju przy podeszwie, szwy są przeszyte jak w chińskich trampkach. Niemniej materiał wydaje się być trwałym. Zobaczymy za rok co z nich zostanie.
W Pegasusach 31 przebiegłem jakieś 350 km i okazało sie że niestety nie są dla mnie
Pewnie za dużo ważę 85 kg . skoro nikt inny nie narzeka dla tego dla osób z wagą poniżej 80 może są ok .
U mnie wystąpił problem opisany powyżej ,mam stopę neutralną i podczas biegania w tych butach stopa uciekała mi na zewnątrz do tego stopnia że oba buty jak by zapadły się w miejscu gdzie jest właśnie to delikatne wcięcie ,ciekawe czy można na tej podstawie buty reklamować bo nie nadają się do użytku a ja byłem tego nie świadomy i dopiero jak nabawiłem się kontuzji to zauważyłem problem i wadę
Reklamować możesz zawsze. Tylko że reklamacje dotyczą raczej wad fabrycznych buta, a nie ich złej specyfiki czy niedopasowania ich do Twojej stopy. Wielka szkoda, że tak się stało i na przyszłość musisz sam na to zwracać dodatkową uwagę, bo choć większość osób nawet tego nie zauważy, to u ciebie może to spowodować kolejną kontuzję.
Wspaniałe recenzje. Jestem powracającym do biegania 40-latkiem (10 lat przerwy). Cel – ukończyć maraton. W pierwszej kolejności koncentruję się na spadku wagi, było 115 kg po trzech miesiącach ważę 104. To ciągle dużo za dużo na maraton – jednak biegać trzeba. I tu proszę o radę: Zanim dojdę do 85 – 90 kg (mam 193 cm wzrostu) potrzebuję odpowiednich butów dla swojej masy (stawów nie wymienię). Kiedyś, jak biegałem lekko ścinałem buty ale nie pamiętam teraz czy do wewnątrz, czy na zewnątrz. Dla tego chciałbym zacząć od butów neutralnych. Z niecierpliwością czekam na odpowiedź. Pozdrawiam
Przede wszystkim to najlepiej jakbyś dobrał coś z butów o najlepszej amortyzacji. Tutaj zrobiłem ich zestawienie: https://pawelbiega.pl/szukasz-maksymalnej-amortyzacji-oto-5-najlepszych-propozycji/
Możesz też spróbować coś z mniejszą, ale również bardzo dobrą amortyzacją czyli np Asics Gel-Cumulus, Nike Pegasus, Saucony Ride czy (szczególnie dobry i warty uwagi) Adidas Supernova Glide Boost w wersji 6 lub 7: https://pawelbiega.pl/adidas-supernova-glide-boost-6-numer-jeden-na-asfalt/
Witam!
Natrafiłem na te zestawienia, co mnie cieszy, gdyż przymierzam się do wymiany butów. Proszę zatem o doradztwo w sprawie, która wygląda następująco. Przygotowanie do maratonu, z nastawieniem (po jego ukończeniu w dalszych treningach) na dłuuugie dystanse. Waga oscyluje w przedziale 80-81,5km od 2 lat. W chwili obecnej dobiłem air max 90. Tak się złożyło, że miałem akurat takie, jak zaczynałem biegać, ale już w środku materiał się poprzecierał, a i z zewnątrz pojawiły się pęknięcia. Ale 3 lata służyły. Zauważyłem niestety, biegając w nich, tendencję do schodzenia się/zjeżdżania całości stóp do środka. Tak jakbym chciał całą linią śródstopia być bliżej ziemi, że tak powiem. Stopa wg. mnie neutralna.
Zastanawiam się nad pegasus’ami a asics’ami gel nimbus. Czy któreś z nich będą odpowiednie, czy powinienem przyjrzeć się czemuś zupełnie innemu ?
Pozdrawiam!