O Pumie 500 pisałem swego czasu ze „jeśli nie wiesz, od jakiego modelu zacząć bieganie w Pumach to zacznij od 500”. Zdanie to podtrzymuje bo Faas 500 łączy wszystko to co w Faasach charakterystyczne – niski drop i całkiem sporą amortyzację. Nowa pięćsetka pod tym względem jest bardzo podobna do poprzednika.
Podstawowe informacje
Dane techniczne
Na tą chwilę Puma Faas 500 v4 jest tylko w białej wersji kolorystycznej. Pierwsze moje wrażenie po zobaczeniu nowej Pumy to „Ale białe!! Ale będą się szybko brudzić” i faktycznie będą. Nikt mi nie wmówi że będzie inaczej. Mam nadzieję, że za jakiś czas pięćsetki pojawią się też w innej wersji kolorystycznej.
Ale może zejdźmy z kolorów bo to kwestia gustu. Poza tym kolory, na szczęście, się zmieniają.
Przeznaczenie
Faas 500 to połowa skali faas. Zawiera się ona w liczbach od 100 do 1000, gdzie model Faas 1000 to but z największą amortyzacją. Ten o numerze 100 natomiast, to but który śmiało można nazywać minimalistycznym – bez amortyzacji i tak odchudzony z usztywnień, że można go zwijać w rulon.
Pięćsetka jest w połowie skali i występuje w trzech odmianach. Tej klasycznej po prostu Faas 500 dla osób ze stopą neutralną. Tej stabilizującej nazwanej 500 S dla osób ze stopą nadmiernie pronującą. Tej terenowej oznaczonej 500 TR.
Ten model to model dla stopy neutralnej o umiarkowanej amortyzacji. Na pewno nie jest to but przeznaczony dla ciężkich biegaczy.

Jak każda Puma – Faas 500 v4 jest specyficzny i inny od każdego innego klasycznego buta do biegania. Jest w nim mniej amortyzacji, nie ma w nich grubej miękkiej podeszwy pod piętą wypakowanej żelem czy innymi cudami. Poza tym buty Pumy mają zazwyczaj niższy drop, czyli różnicę między piętą a palcami, przez co ma się wrażenie że stopa w nich leży niemal płasko.
Jeśli ktoś jest przyzwyczajony do butów gdzie jest większy drop, więcej pod piętą to w Pumach na początku może czuć się dziwnie.
Co w bucie, czyli cholewka
Zacznijmy od tej nieszczęsnej białej cholewki. Na pierwszy rzut oka jest bardzo podobna jest do tej znanej z 500 v3. Faktura siateczki trochę się zmieniła ale to raczej kosmetyka.
W śródstopiu nadal znajdziemy system EverFit, który odpowiada za dopasowanie śródstopia. W tym modelu uzyskał dopisek 2.0 i widać że jest delikatnie zmieniony. Jego główną osią są dwa paski po bokach cholewki które łączą podeszwę w śródstopiu ze sznurowadłami. W 500 v3 były te paski bardzo dobrze widoczne w 500 v4 też są ale już ich nie widać. Nowością w EverFit 2.0 jest ich połączenie na języku. W ten sposób po zasznurowaniu mamy w bucie dwie obejmy trzymające śródstopie.

Sporo osób narzekało w poprzednich faasach 500 na to, że język przesuwa się i ucieka pod cholewkę. W nowym modelu to się zmieniło. Język został zszyty w sporej części z cholewką, co nie pozwala mu się przesunąć na boki. A jak się nie przesunie to i komfort stopy jest większy.
Podoba mi się za to wykończenie wewnątrz buta. Jest tak samo białe jak na wierzchu, ale nie o to chodzi. Wnętrze cholewki wykończone jest bardzo gładko i stanowi praktycznie jedną powłokę materiału. To sprawia bardzo dobre wrażenie i to właśnie mi się podoba.

Co w bucie, czyli podeszwa
Podeszwa też nie zmieniła się wiele. Nadal w całości wykonana jest z jednolitej pianki Faas Foam. Nadal bieżnik z tyłu wzmocniony jest twardą gumą EverTrack, nadal z przodu wzmocniony jest gumą EverRide. Technicznie tutaj nic się nie zmieniło. Bieżnik też podobnie płaski, ale został inaczej ponacinany. W starym modelu były to takie kwadratowe mniejsze lub większe segmenty. W Faas 500 v4 bieżnik jest poprowadzony tak jak przetacza się ludzka stopa. Zmiana niewielka ale według mnie na mały plus.

Jak większość butów Faas 500 v4 ma też obniżony drop do 4 milimetrów. To bardzo mało i generalnie to czuć. Czuć że stopa w bucie leży niemal płasko. Jakbym nie znał tego małego napisu z tyłu podeszwy to mógłbym powiedzieć że jest płasko.

Cena – 449 złotych
Faas 500 w ciągu tego roku podrożał o 50 złotych i aktualna wersja 500 v4 kosztuje 449 złotych.
Waga – 288 gram
Waga Pumy Faas 500 v4 w rozmiarze 12 US to 288 gram. Mało jak na but do biegania. Mało jak na but treningowy. Sporo mniej też od Pumy 600 v2 w której przebiegłem zeszłoroczny Maraton Warszawski.

Podsumowanie
Generalnie Puma 500 v4 to nadal taki pierwszy wybór jeśli ktoś chce pobiegać w Pumie. Faas 500 to nadal niezła amortyzacja przy małym dropie co sprawia że but na stopie zachowuje się zupełnie inaczej niż klasyczny but do biegania. Osoby przyzwyczajone do klasycznych Nike’ów, Asicsów czy New Balance’ów mają z nimi problem. Niemniej jednak jeśli ktoś chce pobiegać w czymś bardziej naturalnym z mniejszą amortyzacją i dropem i szuka jakiejś Pumy na początek, to nadal będę się trzymał tego że „jeśli nie wiesz, od jakiego modelu zacząć bieganie w Pumach to zacznij od 500”
Pojawiły się też czarne: http://pl-eu.puma.com/FAAS-500-v4-Running-Shoes/2ejsa/187525.html?dwvar_187525_color=black-puma%20silver-tradewinds#start=8
Pumy Faas są świetne – w swej prostocie i funkcjonalności. Nawet teraz obecny cykl przygotowań do maratonu robiłem w Faasach tylko w starej wersji (v1) – taniutko można je kupić (poniżej 200zł) a są też świetne. Obecna cena to gruba przesada, chyba nigdy jeszcze nie wydałem na buty do biegania więcej niż 350zł…
A przy okazji – różnica między wysokością buta w pięcie i w palcach to „spadek” a nie „drop” przecież 🙂
Buty sknocili względem v2, dlaczego:
– zapiętek strasznie usztywniony, w v2 (v1 nie miałem, to nie wiem) był dużo bardziej elastyczny wokół pięty i dało się go wyginać, w v3 zapomnij. Idą tutaj w złą stronę
– system sznurowania mogli zostawić taki jak był w v1 i v2, a zablokować język przeciw przesuwaniu na który się tak mocno żalili ludzie, Chińczycy rozwiązali w banalny sposób w butach Do-win, wystarczyło ten pasek materiału na języku usytuować nie na środku a zaraz przy krawędzi i po kłopocie.
Leszek v4 odradzam (nie wiem jak tam w v3, czy też tak kloc usztywniony był przy zapiętku, wręcz wsadzony kawał twardego plastiku w v4 jest). Moim zdaniem, Puma zaczyna schodzic na psy, im nowsze tym bardziej niczym nie uzasadnione zmiany. Będę musiał zacząć szukać nowego producenta albo próbowac dostać stare modele v1 i v2.
Witam.
Właśnie jestem na etapie wyboru butów. Po przeczytaniu internetów i pawelbiega padło na 500 v2 (v4 mi się nie podoba a v3 nigdzie nie ma), którą można nabyć za 200zł. Biegam ok raz w tygodniu po chodniku/asfacie. Nigdy jakoś bieganie mnie nie pociągało ale jak nie mogę iść na trening badmintona czy siłkę to akurat bieganie okazało się dobrą alternatywą żeby się ruszyć. Zacząłem w wakacje od 5km i myślałem że wystarczy. Ale w miarę jedzenia apetyt rośnie. Najpierw czas. Pierwsze 5 przebiegłem w 28:30 teraz jest 25:30 jak mam dobry dzień 😉 z tym że pierwsze 2-2,5 jest cały czas lekko pod górkę – nie wyobrażam sobie jak można zejść poniżej 20min. Od 2-3 mcy staram się biegać min 10km (z „czasu” przeszedłem na „dystnas”) jak po 5 czuję się ok i że jest zapas to „lecę dalej” ostanio 11,5 km – 65 min. Cel – 15 km. Ale niestety w butach w których biegam do 5-7 km jest ok dłuższe dystanse już niestety nogi czują. Może to też kwestia techniki ale te buty i tak nadają się do wymiany bo się po prostu rozlatują. Dobra bo się rozgadałem jak kołchoźnica na polu. Do rzeczy. Już myślałem że się w nowym roku przywitam się z 500 ale dzisiaj znalazłem – puma complete tfx roadracer w cenie poniżej 200 zł. (w sklepach biegowych 300-400?) i teraz pytanie jak sklasyfikować te buty w stosunku do grupy faas. Pozdrawiam Paweł
Complete TFX Roadracer to trochę inna bajka od faasów. Jeśli pytasz jakbym te buty sklasyfikował, to z faasów najbliżej im do modelu Faas 300TR. Dynamika może i większa, ale amortyzacja słabsza. Jeśli biegasz raczej po twardych nawierzchniach (asfalt, kostka, ubita ziemia) zdecydowanie wybierz 500. Będą bardziej komfortowe i bezpieczniejsze dla stawów.
Co do supinacji to 500 jak najbardziej pasują do tego typu stopy (300 zresztą też).
Dzięki wielkie. Jeszcze jedna sprawa jak można. 300 też brałem pod uwagę (v3). Tylko skoro oba buty są z tego samego materiału faas foam to jak to jest z tą amortyzacją i dropem. Ze zdjęć w internecie (bo nie mam jak tych butów porównać na żywo) wychodzi mi że podeszwa w 300 jest grubsza na pięcie a pod śródstopiem ma podobną grubość. Czyli np. 300 z 12mm na 4mm a 500 z 8mm na 4 mm.
Dokładnych wysokości w milimertach nie pamiętam ale 300 ma 8mm dropu a 500 ma 4mm dropu. 500 choć ma mniejszy drop ma też wyższą podeszwę, a co za tym idzie więcej pianki. Dlatego jest też bardziej amortyzowany. Mierząc jedne i drugie, to właśnie bardziej czuć tą amortyzację niż te 4mm różnicy w dropie…
OK dzięki jeszcze raz. Już trochę o butach „u Ciebie” poczytałem i można zauważyć że nic nie piszesz o reebokach. Nie było okazji czy nie ma o czym?
Raczej nie ma o czym. Reebok ma dwa modele stricte biegowe czyli One Cushion i One Guide. Miałem kiedyś ten drugi ale osobiście był to jeden z najsłabszych butów do biegania jakie miałem. Szerokie, słabo dopasowane do stopy i generalnie dużo rzeczy mi się w nich nie podobało.
Zapomniałem dopisać 72kg, „supinator” 🙂
A czy można prosić o opinię o tańszych Pumach a dokładniej Descendant v2 , Flexracer czy Sequence chodzi mi o to czy nadają się jako buty treningowe z wystarczającą amortyzacją dla biegacza biegającego z pięty przy wadze 82 kg wzrost 184cm. Z góry Dzięki
Czy Faas 500 v3 można uznać za jakąś formę przejściówki pomiędzy „normalnymi” butami a butami minimalistycznymi, czy spokojnie da się w nich biegać „z pięty”?
W Faasach 500 (1 wersja) zrobiłem już ponad 1200km i czas na zmianę, choć trzymają się nadal dobrze. Miałem Fassy v3 ale to nie to samo, więc używam ich tylko na siłowni. Szukam teraz butów z chyba trochę większą amortyzacją niż Faas 500, ale ogólnie jestem z Faas 500 v1 szalenie zadowolony. W którą stronę pójść? Pomożesz? 🙂 Jestem kompletnie zagubiony, nie wiem co wybrać. Myślę głównie o Nike, ew. coś z Asics. Moja waga to koło 82kg, bieganie głównie typu 5-10km gł. asfalt, trochę teren (mało). Byłbym bardzo mocno wdzięczny za wskazanie mi drogi. 🙂
Mam Faasy 500 v4 od roku. Biegałem sporadycznie, ale od 6 tygodni przestawiłem się na ostry trening. Biegam na zmianę w Pumach oraz tanich butach z Decathlonu Kalenji trailingowych. Ponieważ 1/4 moich biegów to przełajowe, przez las to te zwykłe lepiej amortyzują i mam wrażenie, że stopa jest mnie wymęczona po przebiegnięciu mieszanych 20km. Ostatnio zrobiłem próbę 30km w Pumach i z drugiej strony czuję, że wkładam w nich mniejszą energię do biegania. Z wad oprócz brudzenia wymieniłbym jeszcze urwaną przy wiązaniu szlufkę. Myślę, że wada fabryczna, zdarza się, nie chciało mi się reklamować. Moja ocena ok, ale przy ich cenie i porównaniu z najtańszymi butami z decathlona szału nie ma. Wyglądają znacznie lepiej…. i tu chyba kończą się zalety, a zaczyna się dzielenie włosa na czworo i różnice są minimalne.