Wave Rider 17 to pierwsze buty Mizuno jakie miałem w ręku i na nogach. Tak więc punktu odniesienia nie miałem absolutnie żadnego. Na zasadzie zaawansowania technologicznego stawiałem go gdzieś w rejonie Nike Pegasus czy Asics Gel-Cumulus. Nie trafiłem. Wave Rider jest wyraźnie twardszy, bardziej dynamiczny i ma dużo mniejszą wagę. I to są jego plusy.
Podstawowe informacje
Dane techniczne
Przeznaczenie
Mizuno Wave Rider to but do biegania treningowego po utwardzonych drogach. Nie posiada dodatkowego wsparcia dla pronatorów i przeznaczony jest dla stopy neutralnej. Posiada dobrą amortyzację lecz nie jest to też but w palecie Mizuno który tej amortyzacji miałby najwięcej. Tak więc na pewno nie jest to propozycja dla najcięższych biegaczy. Patrząc na całą paletę modeli, Wave Rider pod kątem amortyzacji znajduje się gdzieś pośrodku.
Cholewka
Zacznę od góry bo tu do napisania jest najmniej. Cholewka w Wave Riderach wykonana jest z klasycznego oddychającego meshu. W opisie technicznym znajdziemy też coś co się nazywa DynamotionFit, czyli system trzymający śródstopie i poprawiający trzymanie buta. Tyle technicznie.
Praktycznie natomiast wiele nie mam do cholewki większych uwag. Tam gdzie ma trzymać moją stopę (pięta i śródstopie) tam ją trzyma. Tam gdzie mam mieć luz (palce) tam go mam.
Na czubku palców mam też szew, bowiem Wave Ridery nie są wykonane w technologii bezszwowej, ale mi on zupełnie nie przeszkadza. Drugi widoczny z daleka szew to ten przechodzący na skos przez całą cholewkę od połowy podeszwy do góry zapiętka. W tym miejscu został na cholewkę naszyty dodatkowy element. Szwy widać jak diabli. Na szczęście tylko z wierzchu. Od spodu we wnętrzu cholewki jedyny wyczuwalny szew to ten w rejonie palców.
Podeszwa technicznie
Dużo więcej rzeczy dzieje się w podeszwie. Mam wrażenie, że taka jest już domena japońskich firm produkujących buty do biegania. U japończyków chyba każde buty są naszpikowane technologiami. W Mizuno ta flagowa nazywa się:
- Mizuno Wave – jest to zespół technologii operający się na specjalnej falowanej konstrukcji podeszwy. Jej elementami są:
- U4iC – najlepsza i najlżejsza pianka stosowana w butach Mizuno.
- Pebax Rnew – miękka płytka w kształcie fali wykonana z tworzywa na bazie oleju roślinnego. To ona jest najbardziej charakterystycznym elementem podeszwy i ona zapewnia miękkość i amortyzację.
Warto jeszcze dodać że Wave, Wave’owi nie równy. W zależności od typu buta zmiania się też typ rozwiązania Wave. Każde z nich bazuje na piankach i przede wszystkim tej pofalowanej płytce ale inaczej ten system wygląda w w butach lekkich treningowych, innaczej w neutralnych a jeszcze innaczej w butach stabilizujących. Tez zastosowany w Wave Rider to Parallel Wave.
Poza tym technicznie w podeszwie Wave Riderów mamy.
- X10 – klasyczna twarda guma którą wykończona jest większość butów do biegania. Dzięki niej podeszwa tak szybko się nie zciera.
- SRtouch – dodatkowy mały element amortyzujący znajdujący się pod pięta.
- SmoothRide – system w podeszwie zapewniający bardziej płynne bieganie i lepsze przetaczanie stopy. Lepsze przetaczanie zapewnia też zaokrąglone wykończenie bieżnika na brzegach. W żadnych innych butach tak nie jest.
No i na koniec największa niespodzianka:
- Mizuno Intercool – system wentylacji umieszczony na całej długości podeszwy środkowej.
Do tej pory nie mam pojęcia o co chodzi z tym wentylowaniem podeszwy. Myślę że akurat tą „technologię” można potraktować z przymrużeniem oka i włożyć ją między bajki.
Podeszwa praktycznie
Technologie technologiami ale jak to właściwie spisuje się w praktyce?
Spisuje się dobrze. Co ciekawe wbrew pozorom i tym wszystkim amortyzującym systemom but w odczuciu jest dosyć twardy. Czuć że jest to but z dobrą, ale zdecydowanie nie najwyższą amortyzacją. Buty z najwyższą amortyzacją, które znam, to zupełnie coś kompletnie innego pod stopą. Tam jest albo miękko, albo bardzo miękko. Tutaj takiej miękkości nie ma. Nie ma też, znanego z niektórych bardzo mocno amortyzowanych modeli, zapadania się w podeszwę. Generalnie pod piętą i pod całą stopą jest raczej twardo niż miękko.
Z racji mniejszej amortyzacji but bardzo dobrze pracuje podczas biegu. Dobrze i lekko się przetacza po asfalcie. Jak na but treningowy jest też całkiem dynamiczny. Jest też dosyć uniwersalny, bo zrobiłem w nim sporo treningów po lesie w lekkim błocie i nie czułem by coś mi przeszkadzało. Niemniej jednak jest to but raczej na asfalt.

W podeszwie czuć też coś… Coś co pewnie wiąże się z systemem Wave. Otóż Mizuno jak na but treningowy ma bardzo stabilną podeszwę pod piętą. O ile w innych butach można piętę stawiać trochę bardziej na zewnątrz czy do wewnątrz to w Riderach czuć że but ustawia piętę stabilnie na podłożu. Ciężko to dokładnie opisać ale tak jest. Najlepiej buty przymierzyć i to poczuć.
Zapewne duży wpływ na taką stabilność ma system Wave, który pod piętą ma tą sztywną płytkę, mającą absorbować wstrząsy. Być może kształt tej płytki sprawia, że cała pięta i stopa jest stabilniejsza. Nie wiem czy tak jest w innych butach Mizuno, ale ta stabilność mi się podoba. Ta stabilność odróżnia Mizuno od reszty butów do biegania.
Przyczepność bieżnika jest dobra. Z racji jesienno-zimowej aury dużo biegałem w Mizuno po deszczu i po śniegu. Biegałem też i po asfalcie i po ziemi i w każdej możliwej konfiguracji. I zawsze było OK. Nigdy mi przyczepności nie brakowało.
Kamienie w podeszwie?
Cechą charakterystyczną podeszwy Wave jest to, że posiada mniej lub bardziej widoczne otwory w podeszwie.
Pierwsze co usłyszałem biorąc do ręki Mizuno to „podobno w te dziury włażą kamienie”. Sam po obejrzeniu butów miałem takie zastrzeżenia. A potem zacząłem w nich biegać. Na asfalcie żaden kamień z pobocza mi pomiędzy system Wave nie wlazł. Ale to asfalt. Pobiegłem do lasu. Raz, drugi, trzeci… Buty się ubrudziły, trochę ziemi w te wszystkie otwory powchodziło, ale nie ma katastrofy. Kamieni tam nie mam.
Konkurencja
Na samym początku Mizuno Wave Rider wydawał mi się bezpośrednią konkurencją dla modeli typu Asics Gel-Cumulus czy Nike Pegasus. Teoretycznie patrząc na zaawansowanie techniczne, profil buta, jego właściwości i cenę wydawał mi się ich odpowiednikiem i jest ich odpowiednikiem.
W praktyce natomiast z racji lekkości, mniejszej miękkości i większej dynamiki w odczuciu bliżej mu do butów typu New Balance 890 czy Puma Faas 600 – podobna lekkość, podobna dynamika ale mimo wszystko również spora amortyzacja. W Pumach z racji obniżonego dropu mam tylko dodatkowo wrażenie naturalności. Tutaj tego nie ma ale poza tym w odczuciu buty są podobne.
Waga
Mizuno to zdecydowanie lekka waga wśród butów treningowych. Według producenta buty w rozmiarze 9 US ważą 260 gramów. Jak na but treningowy bardzo mało. Wrzuciłem na wagę swoje Wave Ridery i waga pokazała mi równe 300 gramów. A dla mnie owe 300 gramów w moim rozmiarze 12 US to taka graniczna wartość która rozdziela buty treningowe od lekkich treningowych.
Tak więc Mizuno Wave Rider 17 to (nie licząc bardzo niskobudżetowych i starych Kalenji) w tej chwili mój najlżejszy but treningowy do biegania.
Podsumowanie
Mizuno Wave Rider 17 mnie zaskoczył. Pokazał mi zupełnie coś innego niż od niego oczekiwałem. Oczekiwałem miękkiego, klasycznego buta do nawijania kilometrów. Dostałem mniej miękkiego, ale za to bardziej dynamicznego i piekielnie stabilnego, lekkiego buta do biegania.
To co w nim się wyróżnia to ta stabilność pod piętą. Jest to prawdopodobnie zasługa tego sztandarowego systemu Wave. Poza tym but specjalnie nie przeszkadza stopie biegać. Jest wystarczająco miękki do biegania po asfalcie i nie za miękki do biegania po leśnych drogach. Tak naprawdę na każdej nawierzchni czułem się w nim dobrze. Poza tym jest bardzo lekki – praktycznie nie czuć go na stopie i to jeden z lżejszych butów treningowych.
Jako ponad 100 kg ciężarowiec rozważam zakup tych butów z przeznaczeniem do regularnych treningów 10-15 km głównie w terenie – szutry i leśne ścieżki. Widziałem te buty w sklepie po bardzo dobrej cenie na regale „końcówka serii”. Przymierzyłem z ciekawości, gdyż nie miałem nigdy Mizuno na stopach. Wrażenia mam bardzo pozytywne, but w przeciwieństwie do Twoich odczuć wydawał mi się miękki, ale nie mam skali porównawczej, gdyż nie miałem nigdy na nogach Nimbusów ani innych butów z tej półki amortyzacyjnej. W zasadzie gdyby nie Twoja opinia, że buty są dość twarde i poziom amortyzacji trochę za mały dla osób ciężkich, to już bym je miał zapewne w domu. Jednak to uczucie twardości przy jednoczesnej dość dobrej amortyzacji może się całkiem fajnie sprawdzić do moich potrzeb. Buty bardzo fajnie leżą, może nie mają zbyt agresywnego bieżnika (bo to jednak asfaltówki), jednak podeszwa ma kształt dość dobry do biegów w terenie, gdyż jest smukła i wyoblona na bokach. But też jest bardzo stabilny, a kolor granatowy i szczelna drobna siateczka sprawdzą się na terenowe brudy i fruwające drobne kamyczki. Wydaje mi się, że te buty mają zastosowane podobne systemy amortyzujące jak Wave Kazan, różnią się trochę kształtem podeszwy i oczywiście bieżnikiem. Niemniej Wave Kazana nie mogę dostać w miejscowych sklepach, w necie ceny są wysokie, a Wave Ridera mam w zasięgu ręki i to w promocji, dzięki której w ogóle rozważam zakup buta tej klasy. Do tej pory biegałem w starszym modelu Asics Gel Road-Mohawk i dawały radę nawet w tereniem, jednak siatka z dość dużymi okami i szeroka płaska podeszwa były jakimś małym dyskomfortem, ale kuku sobie w nich nie zrobiłem ani w kostkę ani w kolano. Stawiam jednak na komfort biegu, z racji dużej wagi powinny być miękkie, ale do biegów terenowych nie sądzę że zbyt miękkie buty będa komfortowe. Doradź proszę czy dobrze myślę. Z góry dzięki.
Witam,
Ridery to zdecydowanie nr 1, biegałem w Adidasach (kilka modeli), Asicsach, Saucony, Nike i Reebokach.
Mam 75 kg wagi, ostatnio miałem po kolei ridery 14, 15 i obecnie „dojeżdżam” 16-ki.
Mam problem z doborem butów z powodu wysokiego podbicia, po poprzednich markach (duże przebiegi) najlepsze wydały mi się Adidasy, dopóki nie spróbowałem Mizuno. Najpierw były Mustangi – tańsza odmiana Ridera, obecnie nie produkowana, a potem już tylko Ridery. Wiem, że po ok. 800 – 1000 km trzeba myśleć o zmianie buta, w pozostałych ww. produktach innych firm wycierały się zapiętki, pękała siateczka, siadały systemy co dało się odczuć m.in. w kolanach i biodrach. Zasadniczo buty z przebiegiem 1500km to tylko na działkę lub ew. do chodzenia (o ile nie mają dziur jak Asicsy… bardzo zraziłem się do tej marki). W miarę wytrzymałe okazały się Saucony bodajże Grid cos tam..
Natomiast Ridery 14 mają ponad 2000km (bo od pewnego czasu biegam w nich w trudniejszych warunkach tzn. deszcz, las, jesień, błoto itp. – oczywiście wiem że do tego są buty trailowe 😉 ale mimo częstego prania ślady zużycia są niewielkie, zaś pozostałe modele tj. 15ki i 16ki są jak nowe, choć pierwsze mają ponad 1000km a te drugie ok. 800km. Myślę o nowym zakupie i będzie to na pewno albo Rider 17 albo 18 (zależy od cen…)
Naprawdę polecam ten model dla stopy neutralnej i supinującej, doznania tak jak u autora artykułu – to coś innego niż się człowiek spodziewa, ale bardzo, bardzo pozytywne i jak dla mnie (jak zaznaczyłem na wstępie) to bezapelacyjnie nr 1.
Biegam ok. 150 – 200 km miesięcznie – chodnik, asfalt, las, alejki parkowe, polne drogi, czasami jakiś start: dyszka lub półmaraton – różnie.
Natomiast to wchodzenie kamieni i szyszek w dziury w podeszwie, o których wspomina autor artykułu – to dotyczy modeli starszych i chodzi o otwór w podeszwie pod piętą od spodu (a nie w te otwory „fali”) – potrafiło to być upierdliwe (w tym momencie dociera do człowieka że to but na asfaltowe nawierzchnie, taką szyszkę czy kamień da się odczuć), ale takie sporadyczne zdarzenia i tak nie zmienią mojego poglądu na temat Mizuno Rider, zwłaszcza że bodajże od modelu 17 ten otwór jest dużo mniejszy i chyba nie będzie już takiego „problemu”, choć dla mnie to nie problem.
Polecam Mizuno Ridera i pozdrawiam użytkowników tego modelu 🙂
Dzięki za obszerne podzielenie się swoimi wrażeniami 🙂
Ja na samym początku słyszałem dwukrotnie o tym, że kamienie w otwory w podeszwie mizuniaków wchodzą… Myślę, że gdyby nie uwagi innych sam bym na to nie zwrócił uwagi. Bo w Riderach takiego problemu nie ma.
Mam te 17-ki i biega mi się w nich dużo lepiej niż w poprzednich Asicsach GT 2130. Na początku trzeba się do nich przyzwyczaić, bo faktycznie są dość twarde, ale za to na pewno dynamiczniejsze od Asicsów. Zrobiłem w nich dotychczasową życiówkę w półmaratonie i przebiegłem swój pierwszy maraton, więc nie będę na nie narzekał. Maraton skończył się tylko drobną plamą krwi pod jednym paznokciem (nie zszedł) :).
Witam, właśnie kupiłam ten model i czekam, wcześniej miałam Mizuno Wave Ultime 5 , zrobilam w nich ok 1500 km, biegalam w nich przeważnie po asfalcie, czytając te opinie wydaje mi się że MIZUNO WAVE RIDER 17 W okażą się dobrym wyborem
Rider to „lepsza wersja Ultimy”. Jeśli tyle zrobiłaś w Ultimach to Rider nie powinien zrobić Ci niespodzianki i powinien sprawować się równie dobrze.